Blondyn jak na zawołanie wszedł do domu i stanął obok mnie. Zayn popatrzył na niego i rozłożył ramiona. Po chwili blondyn był już w jego objęciach.
- Obiecaj mi, że nigdy nie uderzysz An.. Nigdy.
- Nie uderzę ani jej, ani Ciebie. Obiecuję. - podszedł do mnie Louis, wcisnął mi coś w rękę i wyszedł.
Ukryłam liścik w kieszeni jeansów i wyszłam z pokoju, żeby nie przeszkadzać chłopakom. Przyłożyłam lód do obolałego policzka i podeszłam do okna. Znów pada.. Ugh. Poczułam jego ręce na swoich biodrach.
Wodził nosem po mojej szyi.
- Chciałbym...
- Co byś chciał ?
- Chciałbym, żebyśmy pojechali do mnie i zrobili to co na plaży.
- Nie Zayn.
- Dlaczego ?
- Dużo się dzisiaj wydarzyło. Muszę odpocząć.
- Jutro dobrze ? To nam się przyda.
- Nie wiem Zayn. Zobaczymy.
- Anthoinette
- Zayn nie naciskaj na mnie ! - weszłam mu w słowo.
- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że Cie kocham.
- Ja Ciebie też kocham. - oparłam się wygodnie o jego tors. Kołysaliśmy się w rytm naszych oddechów.
- Zayn możemy już jechać.. ? - Niall stanął w drzwiach do kuchni.
- Poczekaj na mnie w samochodzie. - rzucił mu kluczyki, a mnie obrócił przodem do siebie. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wpatrywałam się w jego miodowe tęczówki.
- Kochanie moje.. pragnę Cie. Bardzo.
- Zayn.. - próbowałam się wyswobodzić, ale za mocno mnie trzymał.
- Anthoinette musisz ze mną sypiać.
- Nie muszę.
- Musisz. Należysz do mnie. Jutro idziemy na imprezę.
- Zayn mam obitą twarz ! Mam tak wyjść do ludzi ?!
- Umaluj się czy coś. - wzruszył ramionami.
- Zayn .
- Nie dyskutuj ze mną. - pocałował mnie delikatnie i wyszedł. Poszłam do łazienki zobaczyć jak wyglądam. O Boże... Piekący ból rozchodził się falami. Znalazłam w apteczce jakieś proszki przeciwbólowe i położyłam się do łóżka. Czy dobrze zrobiłam wybaczając Zaynowi ? Nie wiem. Wiem to, że go kocham. Pozwoliłam powiekom opaść i usnęłam. Rano szykowałam się ponad 2 godziny retuszując siniaka. Wyszłam z domu ubrana w http://img.szafa.pl/ubrania/0/015602600/1375129629/retro-zestaw.jpg akurat kiedy Zayn odpalił papierosa. Nie umawialiśmy się dlatego zdziwiłam się widząc go opartego o żółte lamborgini.
- Zayn ?
- Spodziewałaś się kogoś innego ? - warknął otwierając mi drzwi.
- Nie umawialiśmy się.
- Aha, czyli muszę pytać o pozwolenie kiedy chcę odwieźć MOJĄ dziewczynę do szkoły.
- Nie.
- To gdzie masz problem ?!
- Nie mam !
- Nie tym tonem !
- Dlaczego nie dałeś mi buziaka ?
- Bo nie mam ochoty ! - opuściłam głowę i wsiadłam do jego samochodu. Zamknął, a właściwie trzasnął drzwiami. Wyrzucił papierosa i odjechał z piskiem opon.
- Co u Niall'a ? - zignorował mnie.
- Bo nie mam ochoty ! - opuściłam głowę i wsiadłam do jego samochodu. Zamknął, a właściwie trzasnął drzwiami. Wyrzucił papierosa i odjechał z piskiem opon.
- Co u Niall'a ? - zignorował mnie.
- O której kończysz ? - mruknął.
- 13.15. - kiwnął głową.
- O 19 wychodzimy.
- Gdzie idziemy ? - cisza. Zaparkował samochód i wyjął zza siedzenia jakąś paczuszkę. Podał mi ją.
- Dziękuję.. - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę szkoły. Czy to jakaś cholerna powtórka z początku naszej znajomości ?!
- Zayn ?
- Co ?
- Co się dzieje ?
- O czym mówisz ?
- Dlaczego jesteś dla mnie zimny.
- Nie jestem i skończ te dramaty. - uciął takim tonem, że czułam jakby powbijał szpilki w całe moje ciało. Pociągnął mnie za rękę i odprowadził pod szafkę. Stał tuż za mną kiedy brałam książki po czym odprowadził mnie na lekcję. Przez cały dzień zastanawiałam się o co mu chodzi i skąd taka zmiana jego zachowania. Kiedy usłyszałam dzwonek kończący ostatnią lekcję odetchnęłam z ulgą. Wyszłam z klasy, a tam już czekał na mnie Zayn.
- Skarbie. - objął mnie w talii i prowadził na parking. Spotkałam się z krzywym spojrzeniem bibliotekarki kiedy zobaczyła mnie z Zaynem i moją obitą twarz. Pokręciła z niedowierzaniem głową i odeszła. Przekręciłam się w jego uścisku i przytuliłam do niego. Westchnął głęboko i objął mnie jedną ręką.
- Kochaj mnie. - jęknęłam bliska płaczu.
- Przecież Cie kocham Anthoinette, przestań już wymyślać.
- Dobrze Zayn, przestanę wymyślać. Baw się dobrze na imprezie. - odeszłam od niego. Do domu miałam jakieś 15 minut drogi, ale spacer ulicami Bradfort i tak mi się nie uśmiechał.
- Wróć tutaj ! - warknął na mnie co sprawiło tyle, że przyspieszyłam. Wzięłam rzeczy z szafki i jak najszybciej chciałam opuścić szkołę.
- Wybierasz się gdzieś ? Skarbie. - zagrodził mi drogę.
- Zostaw mnie.
- Anthoinette o chuj Ci chodzi ?!
- Zostaw mnie.
- Nie. - spojrzałam na niego. Omiótł wzrokiem mój policzek, a jego czy przeszył chłód.
- Chcę iść do domu. Pozwól mi iść.
- Odwiozę Cie.
- Nie.
- Anthoinette pada deszcz.
- Trudno.
- Nie kurwa trudno bo będziesz chora do jasnej cholery i przestań zachowywać się jak obrażone dziecko !- złapał mnie za przedramię i siłą wsadził do swojego samochodu. Nawet się nie pożegnaliśmy. Po prostu wysiadłam, a on odjechał. Weszłam do domu zalana łzami. Weszłam do wanny. Potrzebuję gorącej kąpieli. Zamknęłam oczy otulona ciepłą wodą. Myślałam o tym wszystkim co się dziś wydarzyło.
- Przestałaś się buntować ? - otworzyłam oczy. Siedział na brzegu wanny.
- To ty się zmieniłeś Zayn.
- Nie chcesz się przytulać, całować, nie chodzimy za rękę.
- Chodź do mnie to Cie tak wypieszczę, że będziesz mnie miała dość na tydzień. - wyjął mnie z wanny jak dziecko i otulił mięciutkim ręcznikiem. Wytarł mnie i nagą zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku i nachylając się nade mną zaczął serię namiętnych francuskich pocałunków. Zdjął swój T-shirt i spodnie. Robił mi malinkę na szyi pieszcząc moje ciało. Miałam wrażenie, że jego ręce poznawały najmniejsze zakamarki mojego ciała. Powinnam mu odmówić, ale za bardzo chciałam, żeby był blisko mnie. Zsunęłam z niego bokserki i wspólnie założyliśmy prezerwatywę. Kochaliśmy się długo i bardzo namiętnie. Leżałam w jego ramionach. Wpatrywał się w ścianę, a ja w niego.
- ZaynBoo.. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- Co AnnieBoo ?
- Dlaczego jesteś inny publicznie, a inny kiedy jesteśmy sami ?
- Nie wymagaj ode mnie tego, że będę się z Tobą przytulał i miział przy moich kumplach.
- Bo ?
- Bo jestem bad boy'em, a nie jakimś ckliwym frajerem.
- Żałosne.
- Nie pyskuj.
- Bo ?
- Bo Cie wyrucham.
- Już to zrobiłeś. - zaśmiał się.
- Idź się szykować na imprezę.
- Zostańmy w domu.
- Anthoinette ja nie będę z Tobą dyskutował. Podjąłem decyzję. - ugryzłam się w język żeby się z nim nie kłócić. Założyłam na siebie jego koszulkę i z podarunkiem od Zayna udałam się do łazienki. Tym razem dostałam http://img.szafa.pl/ubrania/1/015151327/1370592642/style-icon.jpg Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wróciłam do Zayna. Usiadłam przy lustrze i próbowałam ukryć siniaka.
- Anthoinette nie nakładaj tyle tego mazidła na twarz. Nie lubię tego.
- Muszę ukryć siniaka.
- Nie przeszkadza mi on.
- Ale tam będą też inni ludzie.
- Dla kogo ty się szykujesz ?! Dla mnie czy dla innych ludzi ?!
- Dla Ciebie Zayn.
- Spróbuj mnie zdradzić, a zabiję i Ciebie i tego frajera rozumiesz ?! - kiwnęłam głową i wzięłam się za układanie włosów w koka.
- Zostaw rozpuszczone. - westchnęłam i zrobiłam co mi kazał.
- Idziesz pod prysznic ? - kiwnął głową, wziął swoje ciuchy i zniknął w łazience. Chciałam pościelić łóżko. Prześcieradło poplamione było sokami, które z siebie wypuściliśmy. Wrzuciłam je do kosza z praniem. Na stoliku zawibrował telefon Zayna. Sms. Przesunęłam palcem po ekranie.