wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 16

Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=MWXua4sMI0g

Blondyn jak na zawołanie wszedł do domu i stanął obok mnie. Zayn popatrzył na niego i rozłożył ramiona. Po chwili blondyn był już w jego objęciach.
- Obiecaj mi, że nigdy nie uderzysz An.. Nigdy.
- Nie uderzę ani jej, ani Ciebie. Obiecuję. - podszedł do mnie Louis, wcisnął mi coś w rękę i wyszedł.

Ukryłam liścik w kieszeni jeansów i wyszłam z pokoju, żeby nie przeszkadzać chłopakom. Przyłożyłam lód do obolałego policzka i podeszłam do okna. Znów pada.. Ugh. Poczułam jego ręce na swoich biodrach. 
Wodził nosem po mojej szyi. 
- Chciałbym...
- Co byś chciał ? 
- Chciałbym, żebyśmy pojechali do mnie i zrobili to co na plaży. 
- Nie Zayn. 
- Dlaczego ? 
- Dużo się dzisiaj wydarzyło. Muszę odpocząć. 
- Jutro dobrze ? To nam się przyda. 
- Nie wiem Zayn. Zobaczymy.
- Anthoinette
- Zayn nie naciskaj na mnie ! - weszłam mu w słowo. 
- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że Cie kocham. 
- Ja Ciebie też kocham. - oparłam się wygodnie o jego tors. Kołysaliśmy się w rytm naszych oddechów. 
- Zayn możemy już jechać.. ? - Niall stanął w drzwiach do kuchni. 
- Poczekaj na mnie w samochodzie. - rzucił mu kluczyki, a mnie obrócił przodem do siebie. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wpatrywałam się w jego miodowe tęczówki. 
- Kochanie moje.. pragnę Cie. Bardzo. 
- Zayn.. - próbowałam się wyswobodzić, ale za mocno mnie trzymał. 
- Anthoinette musisz ze mną sypiać. 
- Nie muszę. 
- Musisz. Należysz do mnie. Jutro idziemy na imprezę. 
- Zayn mam obitą twarz ! Mam tak wyjść do ludzi ?! 
- Umaluj się czy coś. - wzruszył ramionami. 
- Zayn .
- Nie dyskutuj ze mną. - pocałował mnie delikatnie i wyszedł. Poszłam do łazienki zobaczyć jak wyglądam. O Boże... Piekący ból rozchodził się falami. Znalazłam w apteczce jakieś proszki przeciwbólowe i położyłam się do łóżka. Czy dobrze zrobiłam wybaczając Zaynowi ? Nie wiem. Wiem to, że go kocham. Pozwoliłam powiekom opaść i usnęłam. Rano szykowałam się ponad 2 godziny retuszując siniaka. Wyszłam z domu ubrana w http://img.szafa.pl/ubrania/0/015602600/1375129629/retro-zestaw.jpg akurat kiedy Zayn odpalił papierosa. Nie umawialiśmy się dlatego zdziwiłam się widząc go opartego o żółte lamborgini. 
- Zayn  ? 
- Spodziewałaś się kogoś innego ? - warknął otwierając mi drzwi.
- Nie umawialiśmy się. 
- Aha, czyli muszę pytać o pozwolenie kiedy chcę odwieźć MOJĄ dziewczynę do szkoły. 
- Nie.
- To gdzie masz problem ?! 
- Nie mam ! 
- Nie tym tonem ! 
- Dlaczego nie dałeś mi buziaka ?
- Bo nie mam ochoty ! - opuściłam głowę i wsiadłam do jego samochodu. Zamknął, a właściwie trzasnął drzwiami. Wyrzucił papierosa i odjechał z piskiem opon.
- Co u Niall'a ? - zignorował mnie. 
- O której kończysz ? - mruknął. 
- 13.15. - kiwnął głową. 
- O 19 wychodzimy. 
- Gdzie idziemy ? - cisza. Zaparkował samochód  i wyjął zza siedzenia jakąś paczuszkę. Podał mi ją. 
- Dziękuję.. - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę szkoły. Czy to jakaś cholerna powtórka z początku naszej znajomości ?! 
- Zayn ? 
- Co ? 
- Co się dzieje ?
- O czym mówisz ? 
- Dlaczego jesteś dla mnie zimny.
- Nie jestem i skończ te dramaty. - uciął takim tonem, że czułam jakby powbijał szpilki w całe moje ciało. Pociągnął mnie za rękę i odprowadził pod szafkę. Stał tuż za mną kiedy brałam książki po czym odprowadził mnie na lekcję. Przez cały dzień zastanawiałam się o co mu chodzi i skąd taka zmiana jego zachowania. Kiedy usłyszałam dzwonek kończący ostatnią lekcję odetchnęłam z ulgą. Wyszłam z klasy, a tam już czekał na mnie Zayn. 
- Skarbie. - objął mnie w talii i prowadził na parking. Spotkałam się z krzywym spojrzeniem bibliotekarki kiedy zobaczyła mnie z Zaynem i moją obitą twarz. Pokręciła z niedowierzaniem głową i odeszła. Przekręciłam się w jego uścisku i przytuliłam do niego. Westchnął głęboko i objął mnie jedną ręką. 
- Kochaj mnie. - jęknęłam bliska płaczu. 
- Przecież Cie kocham Anthoinette, przestań już wymyślać. 
- Dobrze Zayn, przestanę wymyślać. Baw się dobrze na imprezie. - odeszłam od niego. Do domu miałam jakieś 15 minut drogi, ale spacer ulicami Bradfort i tak mi się nie uśmiechał. 
- Wróć tutaj ! - warknął na mnie co sprawiło tyle, że przyspieszyłam. Wzięłam rzeczy z szafki i jak najszybciej chciałam opuścić szkołę. 
- Wybierasz się gdzieś ? Skarbie. - zagrodził mi drogę. 
- Zostaw mnie.
- Anthoinette o chuj Ci chodzi ?! 
- Zostaw mnie.
- Nie. - spojrzałam na niego. Omiótł wzrokiem mój policzek, a jego czy przeszył chłód. 
- Chcę iść do domu. Pozwól mi iść. 
- Odwiozę Cie. 
- Nie. 
- Anthoinette pada deszcz. 
-  Trudno. 
- Nie kurwa trudno bo będziesz chora do jasnej cholery i przestań zachowywać się jak obrażone dziecko !- złapał mnie za przedramię i siłą wsadził do swojego samochodu. Nawet się nie pożegnaliśmy.  Po prostu wysiadłam, a on odjechał. Weszłam do domu zalana łzami. Weszłam do wanny. Potrzebuję gorącej kąpieli. Zamknęłam oczy otulona ciepłą wodą. Myślałam o tym wszystkim co się dziś wydarzyło. 
- Przestałaś się buntować ? - otworzyłam oczy. Siedział na brzegu wanny. 
- To ty się zmieniłeś Zayn.
- Nie chcesz się przytulać, całować, nie chodzimy za rękę. 
- Chodź do mnie to Cie tak wypieszczę, że będziesz mnie miała dość na tydzień. - wyjął mnie z wanny jak dziecko i otulił mięciutkim ręcznikiem. Wytarł mnie i nagą zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku i nachylając się nade mną zaczął serię namiętnych francuskich pocałunków. Zdjął swój T-shirt i spodnie. Robił mi malinkę na szyi pieszcząc moje ciało. Miałam wrażenie, że jego ręce poznawały najmniejsze zakamarki mojego ciała. Powinnam mu odmówić, ale za bardzo chciałam, żeby był blisko mnie. Zsunęłam z niego bokserki i wspólnie założyliśmy prezerwatywę. Kochaliśmy się długo i bardzo namiętnie. Leżałam w jego ramionach. Wpatrywał się w ścianę, a ja w niego. 
- ZaynBoo.. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- Co AnnieBoo ? 
- Dlaczego jesteś inny publicznie, a inny kiedy jesteśmy sami ?
- Nie wymagaj ode mnie tego, że będę się z Tobą przytulał i miział przy moich kumplach. 
- Bo ?
- Bo jestem bad boy'em, a nie jakimś ckliwym frajerem.
- Żałosne.
- Nie pyskuj. 
- Bo ? 
- Bo Cie wyrucham.
- Już to zrobiłeś. - zaśmiał się. 
- Idź się szykować na imprezę. 
- Zostańmy w domu. 
- Anthoinette ja nie będę z Tobą dyskutował. Podjąłem decyzję. - ugryzłam się w język żeby się z nim nie kłócić. Założyłam na siebie jego koszulkę i z podarunkiem od Zayna udałam się do łazienki. Tym razem dostałam http://img.szafa.pl/ubrania/1/015151327/1370592642/style-icon.jpg Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wróciłam do Zayna. Usiadłam przy lustrze i próbowałam ukryć siniaka.
- Anthoinette nie nakładaj tyle tego mazidła na twarz. Nie lubię tego. 
- Muszę ukryć siniaka.
- Nie przeszkadza mi on. 
- Ale tam będą też inni ludzie. 
- Dla kogo ty się szykujesz ?! Dla mnie czy dla innych ludzi ?! 
- Dla Ciebie Zayn. 
- Spróbuj mnie zdradzić, a zabiję i Ciebie i tego frajera rozumiesz ?! - kiwnęłam głową i wzięłam się za układanie włosów w koka. 
- Zostaw rozpuszczone. - westchnęłam i zrobiłam co mi kazał. 
- Idziesz pod prysznic ? - kiwnął głową, wziął swoje ciuchy i zniknął w łazience. Chciałam pościelić łóżko. Prześcieradło poplamione było sokami, które z siebie wypuściliśmy. Wrzuciłam je do kosza z praniem. Na stoliku zawibrował telefon Zayna. Sms. Przesunęłam palcem po ekranie. 

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 15

Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=JXmUYdOVJtc

Oczy zaszły mi łzami. On naprawdę to zrobił. Ktoś wziął mnie na ręce.
- Już nikt Cie nie skrzywdzi Anthoinette.
- Kim jesteś ?
- Jestem Liam. Nie bój się.
- Anthoinette ! - warknął Zayn. Mocniej przylgnęłam do mojego obrońcy. Nad jego ramieniem widziałam jak Harry wyprowadza rozwścieczonego mulata z domu.
- Gdzie jest Niall ? - odstawił mnie na ziemię. Podbiegłam do blondyna.
- An tak bardzo przepraszam. To moja wina. - siedział na podłodze oparty o tors Louisa. Tommo głaskał go delikatnie. Wyglądał jak matka chroniąca dziecko przed złem. Niall naprawdę jest dzieckiem. Niby ma 17 lat, ale przez chorobę zachowuje się na 14.
- Anthoinette ! - kolejny krzyk Zayna.
- Liam pomóż Harry'emu. - Louis oddelegował mojego obrońcę.
- Niall braciszku.. powiedz mi co się stało ? - pocałował blondyna w czoło. Nialler szeptał chaotycznie wpatrzony w przestrzeń.
- Już nikt Cie nie skrzywdzi. Nie pozwolę mu Was dotknąć dobrze ?
- On uderzył Anthoinette.
- Niall nic mi nie jest. Nie przejmuj się. - Louis spojrzał na mój policzek i jego mina wyraziła wszystko. Szybko zakryłam się włosami ignorując ból. Sięgnęłam po dłoń blondyna kiedy zobaczyłam go. Stał w progu, Liam i Harry trzymali go za ramiona. Niall też go zobaczył. Zerwał się na równe nogi i zasłonił mnie własnym ciałem.
- Anthoinette.. Skarbie..
- Zostaw ją śmieciu ! Uderzyłeś kobietę ! Swoją kobietę ! - Louis chciał przytulić blondyna, ale ten odepchnął jego rękę.
- Niall..
- Nie pozwolę Ci jej więcej dotknąć ! Jestem już duży i nie skrzywdzisz jej ! Jest dla Ciebie za dobra Zayn.- popatrzyłam na mojego chłopaka znad ramienia Nialla. Wyglądał jak zbity kundel. Smutek i ból to wszystko co zobaczyłam na jego twarzy.
- Nini.. - przytuliłam blondyna.
- Obronię Cie An. Dam radę.- szepnął.
- Jeżeli chcesz mi pomóc to idź z Louisem. Proszę Cie idź z nim. Pójdziesz ? - kiwnął głową. Brunet objął go ramieniem i wyprowadził. Stanęłam twarzą w twarz z demonem.
- Anthoinette... Kochanie.. Skarbie mój.
- Kim jesteś ?
- Skarbie to ja.. Zayn.
- Nie. Mój Zayn się tak do mnie nie odzywa, nie bije mnie i nie kłamie !
- Nie okłamałem Cie.
- Tak Zayn, okłamałeś. Mówiłeś, że kochasz mnie i Niall'a !
- Kocham Was.. Kocham Was tak bardzo.
- To dlaczego nas bijesz ?! - padł na kolana i przylgnął do mojego brzucha.
Anthoinette po spotkaniu z ręką Zayna
- Oni mogli Cie skrzywdzić tak jak ona skrzywdziła mnie. Ona nie może Cie dotknąć. Nikt nie może. Jesteś moja. Oddałaś mi się. Oddałaś mi to co miałaś najcenniejsze. Kochałaś się ze mną. Będziesz nosiła moje dziecko. Nasze dziecko. Nigdy więcej nie podniosę na Ciebie ręki. Na Ciebie, ani na Niall'a. Będziecie  przy mnie bezpieczni. Zmienię się dla Was. - płakał. Czy on naprawdę płakał ? Wplotłam palce w jego czarne włosy i przeczesałam je. Wstał powoli i mocno mnie przytulił. Pogładził palcem mój obolały policzek i ucałował go. Wrócił Zayn.
- Anthoinette ? - Harry.
- Chłopaki dziękuję Wam za pomoc. Już wszystko jest okej. - uśmiechnęli się i wyszli. Po chwili jednak drzwi ponownie się otworzyły. Zayn oderwał się ode mnie.
- Lou.. przyjacielu. Tak bardzo - mój chłopak dostał potężny cios, który odrzucił go kilka kroków w tył.
- Teraz patrz na mnie Zayn. Jeszcze raz się kurwa dowiem, że  uderzyłeś którekolwiek z nich  - Nialla lub Anthoinette - a osobiście Cie zabije ! Jakikolwiek siniak, rana czy choćby łza. Zrozumiałeś ?!
- Louis ja
- Pytam czy zrozumiałeś ?!
- Tak.
- To teraz idź do Niall'a i go przeproś. Błagaj go na kolanach o litość tak jak on błagał Ciebie.

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 14

Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=lT67liGjZhw

- Jestem niechcianym dzieckiem. Zawsze traktowała mnie gorzej niż Nialla i nasze siostry. Jak miałem 16 lat wyszła za mąż ponownie. Ten facet pił i wciągał ją w nałóg. Próbowałem otworzyć jej oczy. Pokazać, że nas krzywdzi, ale ona wyrzuciła mnie z domu i powiedziała żebym nigdy nie wracał. Przyjechałem do Bradfort, a tydzień później dołączył do mnie Niall. On odszedł sam. Wybaczył jej. Ja nie potrafię. Teraz przypomniała sobie, że żyję.
- Narkotyki, seks, dziwki, alkohol, papierosy, wyścigi ? To wszystko dawało Ci ulgę ?
- Anthoinette nie uprawiałem seksu z dziwkami, nie ćpam i nie piję.
- Przecież papierosy nie dają Ci takiej ulgi.
- An ja muszę dbać o Niall i o Ciebie. Nie mogę być naćpany czy pijany. On wystarczająco dużo przeszedł, a ja.. nie wiem co bym zrobił gdyby ktoś go skrzywdził.
- Dlaczego nie wyprowadzisz się z Bradfort ? Gdzieś, gdzie jest bezpiecznie ?
- Tu jest mój dom. - rozłożyliśmy się na plaży.
- Co chcesz robić po liceum ?
- Ścigać się.
- Nie ! - zaśmiał się.
- Chodź no tutaj. - zajęłam ręce w jego ramionach.
- Czo ?
- Skarbie ja kocham wyścigi.
- I pieniądze tak ?
- Nie potrzebuję pieniędzy. Mam ich wystarczająco dużo.
- Nie wygram ? - pocałował mnie krótko.
- Mądra dziewczynka.

*** Kilka dni później ***

- Cześć Harry ! - chwilę temu wróciliśmy do Anglii. Zayn bardzo się zmienił. Był spokojny, opanowany, odpowiadał na moje pytania. Był romantyczny, słodki, opiekuńczy. Wsiedliśmy do samochodu, mulat oczywiście musiał prowadzić. Na Florydzie zgodziłam się być jego i teraz jestem dziewczyną Zayna Malika. Pojechaliśmy odwieźć Hazze, a potem do domu mojego chłopaka. Bardzo stęskniłam się za Niallerem. Muszę przyznać, że ZaynBoo to bardzo napalona bestia. Przywarł do moich ust w garażu i oderwał się dopiero gdy wniósł mnie na górę i nogą zamknął za nami drzwi.
- Nialler ! - przybiegł z salonu. Czemu jest taki przerażony.
- Z..Zayn ?
- J.. ja ?
- Co wy tu robicie ?! Mieliście wrócić wieczorem !
- Młody jak masz tu jakąś panienkę to się nie - Malik wszedł do salonu i stanął jak wryty. Niall patrzył na mnie blady jak trup. Z ruchu jego warg odczytałam " Zrób coś ". Ruszyłam w stronę Zayna, ale powstrzymał mnie gestem.
- Niall. zabierz. stąd. Anthoinette.
- Nie, Zayn ja chcę zostać.
- Idź z nim ! - wydarł się. Blondyn pociągnął mnie za rękę.
- Chodź, błagam Cie, chodź. - szeptał chaotycznie.
- Zayn nie bój się, nie zrobię Ci wstydu. Chętnie poznam Twoją dziewczynę.
- Ale ja nie chcę, żeby ona poznała Ciebie. Nie zasłużyłaś na to. Co wy tu jeszcze robicie ?! - zwrócił się w naszą stronę. Jego oczy wyrażały furię. Miodową rzekę zasnuły czarne chmury.
- No bo ona nie chce iść. !
- Anthoinette idź stąd !
- Nie !
- Wypierdalajcie ! Oboje ! - wypchnął nas za drzwi. Chciało mi się płakać.
- An błagam Cie chodź stąd, on wpadł w furię. On Ci coś zrobi błagam Cie chodź. Odwiozę Cie do domu, nie denerwuj go bardziej bo on mnie zabije. - poszłam z nim tylko dlatego, że było mi go szkoda.
- Niall kto tam jest ?
- Nasza mama.
- Jesteś pewien, że on jej nic nie zrobi ?
- Jakoś bardziej boję się tego, co on zrobi mnie.
- On Cie nie dotknie. Obiecuję Ci Niall. Zostajesz u mnie.
- Nie będę Cie w to mieszał An. Nie znasz go z tej strony. On Ci coś zrobi.
- Powiedział, że mnie kocha.
- An mnie też kocha, ale on się nie kontroluje.
- Nie uderzy mnie. Chodź. - pomógł wnieść mi walizki. Taty jak zwykle nie było. Chłopak był przerażony. Jak wiele razy Zayn go pobił ? Jak wiele razy wyżywał się  na nim ? Prawie zwinął się w kłębek na fotelu. Oglądaliśmy jakiś film w kompletnej ciszy. Dałam mu precelki i orzeszki. Jadł nieśmiało. Usłyszałam pisk opon na ulicy. Blondyna sparaliżował strach.
- Nie bój się Niall. Nie pozwolę Cie skrzywdzić. - otworzyłam drzwi i zderzyłam się z twardym torsem Zayna. Próbowałam go zatrzymać całym ciałem, ale nic to nie dawało. Odepchnął mnie jedną ręką i podszedł do swojego brata. Blondyn padł przed nim na kolana.
- Zayn ja nie chciałem.. nie wiedziałem. - kopnął go w twarz. Kopnął go jak psa. Chłopak odleciał do tyłu . Podbiegłam do blondyna.
- Nialler już po wszystkim... Dasz radę usiąść ? Spróbuj.. - pomogłam chłopakowi usiąść.
- Anthoinette odsuń się od niego. - warknął na mnie Zayn.
- Niall co Cie boli ?
- Nic.. wszystko okej.
- Odsuń się od niego Anthoinette. - wycedził przez zęby.
- Nie ! On nie jest psem Zayn ! Jak ty go traktujesz ?! Jego to boli !
- Zaraz Ciebie zaboli jeżeli znów staniesz mi na drodze ! - nie bałam się go. Zobaczyłam, że Niall robi coś z telefonem. Zakryłam go stając przed Zaynem. Wyglądał jakby uciekł z psychiatryka. Przekrwione oczy, poburzone włosy. On mnie zaraz zabije. To było jak w zwolnionym tempie. Jego ręka zderzyła się z moim policzkiem. Uderzył mnie z taką siłą, że zatrzymałam się w czyiś ramionach pod przeciwległą ścianą.

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 13

Rozdział zawiera treści erotyczne więc czytacie go na własną odpowiedzialność haha <3 

Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=_ttKrrH_F98

To dlatego tyle razy pytał czy coś pamiętam. Dlatego zachowuje się inaczej w moim towarzystwie od tamtego czasu.
- Zayn ja.. Tak. Kocham Cie. Dlatego nie chcę, żebyś się ścigał. Boje się o Ciebie. Nie chcę, żebyś ryzykował. - zdjął z siebie ciuchy i podszedł do brzegu oceanu w samych kąpielówkach. Wszedł do wody i zanurkował. Super. Utopić się chce. Po co ja mu to mówiłam ?! Położyłam się wpatrując w czerwone niebo. Usłyszałam wibracje telefonu Zayna. Rzuciłam wzrokiem na ekran. Znów jego mama. Podeszłam do chłopaka stojącego na brzegu i podałam mu telefon.
- Twoja mama dzwoni.- wróciłam na kocyk. Przybiegł za mną, wrzucił komórkę do kieszeni i nachylił się nade mną. Kropelki wody kapały z jego włosów i torsu.
- Ja Ciebie też kocham skarbie. - nachylił się i zaczął mnie całować. Czy on naprawdę to zrobił ?! Wyznał mi miłość tutaj, na Florydzie, na plaży przy zachodzie słońca ?! Tak. Zrobił to. Jeżeli on był gotowy na taki krok to ja jestem gotowa na następny. Zjechałam ręką po jego nagim torsie do tasiemki kąpielówek. Jego miodowe tęczówki błysnęły pożądaniem.
- Tutaj Anthoinette ? - mruknął całując moją szyję.
- Tutaj.. Chyba, że nie chcesz. - warknął, a jego ręka wspięła się po udzie, pod spódniczkę. Całe moje ciało drżało ze strachu i podekscytowania.
- Nie bój sie kochanie. To nas wspólny pierwszy raz. - rozpinał moją koszulę.
- Jak to ?
- Uprawiałem seks, ale nigdy się nie kochałem. Rozumiesz ? - kiwnęłam głową. Kreślił ustami ścieżkę od mojego ucha, przez szyję do dekoltu. Fuknął niezadowolony kiedy na drodze stanął mu stanik od bikini.
- Podobasz mi się, ale mi przeszkadzasz.. - czy on na serio gada z kostiumem kąpielowym ?! Wsunął rękę pod moje plecy i jednym, zwinnym ruchem pozbył się przeszkody. Instyktownie zakryłam się rękami. Spojrzał mi w oczy.
- Podobasz mi się, ale mi przeszkadzasz. - łobuzerski, chłopięcy uśmiech wdarł się na jego buzię. Przeniósł moje dłonie w swoje włosy i kontynuował swoją ścieżkę. Całował zagłębienie między piersiami i zjeżdżał w dół brzucha aż dotarł do spódniczki. Zdjął ją zostawiając mnie w samych majtkach. Podciągnął się do góry i całował mnie pieszcząc moje piersi. Przeniósł moją rękę na ogromną wypukłość w swoich kąpielówkach. O Boże. Zsunęłam z niego ubranie. Był większy niż ostatnio. Wsunął palec pod resztki mojej bielizny, jakby coś sprawdzał. Zsunął ze mnie majtki i sięgnął do kieszeni spodni. Wyjął z kieszeni małe, kolorowe opakowanie i rozerwał je zębami. Założył prezerwatywę. Miał w tym dużą wprawę. Pocałował mnie długo i namiętnie. Poczułam go tam. Dokładnie tam. Przy swoim wejściu. Zaczął delikatnie się we mnie wsuwać cały czas muskając moje usta. Ał.. AŁA.. Jęknęłam z bólu. Wyszedł ze mnie, ale nadal bolało jak cholera.
- An kochanie ?
- Po prostu to zrób. - wsunął się powoli, ale całą długością. Pozbył się mojej niewinności. Dziwne, bolesne rozpychanie owładnęło moim ciałem. On jęczał z rozkoszy, a ja z bólu.
- An kochanie.. Jak dobrze Cie czuć.. Jesteś taka ciasna..- nie mógł złapać oddechu.
- Ał..- wysunął się ze mnie.
- Anthoinette bardzo Cie boli ?
- Bardzo nie, ale boli.
- Krwawisz.
- Tego nie musiałeś mi mówić. - poruszyłam się nerwowo, ale przytrzymał mnie.
- To normalne. Leż spokojnie skarbie. - znów się we mnie wsunął. Czułam jego biodra przy swoich. Nie przestał się poruszać. Powolne ruchy sprawiały, że ból odszedł. Czy ja naprawdę uprawiam seks ? Przyjemnie.. Całował mnie. Bardzo namiętnie. Jego ruchy stały się szybsze i niedbałe. Oddech cięższy. Jęknęłam kiedy nowe, nieznane uczucie zaczęło rosnąć w dole mojego brzucha.
- Dojdź księżniczko.. - szepnął. Powtarzał to cały czas. Oddałam mu się. Oddałam się temu co mi dawał. Moje ciało przeszedł dreszcz. Na kilka sekund byłam w innym świecie. Zayn opadł na mnie jęcząc cicho. Przeżywaliśmy to wspólnie. Wyszedł ze mnie powoli i zdjął prezerwatywę. Zawiązał ją i ukrył w opakowaniu. Zaczęliśmy się powoli ubierać. Wziął mnie za ręce podnosząc z piasku. Ał Ał Ał Ał AŁA !
Przytulił mnie mocno.
- Boli ?
- Boli.
- Chodź do mnie. - wziął mnie na ręce. Jak dobrze. Wtuliłam się w jego szyję.
- Jesteś taki kochany.
- A ty cudowna.. tylko moja. Dobrze Ci było ?
- Trochę  boleśnie, ale dobrze.
- Bo to pierwszy raz. Następnym doszczętnie Cie przerucham.
- A będzie następny ?
- A nie będzie ? - pocałowałam go w policzek.
- Zayn postaw mnie, jestem ciężka. Dam radę.
- Nie ma mowy. Zaniosę Cie do domu.
- Nie musisz.
- Chcę. - wplotłam palce w jego włosy i usnęłam. Obudziłam się w objęciach Zayna. Wspominałam wczorajszy dzień. Seks. Przyjemny seks z Zaynem Malikiem. Nie żałuję. Chcę więcej. Więcej seksu. Popatrzyłam na niego. Jest taki słodki kiedy śpi. Ucałowałam jego umięśnione przedramię i delikatnie wstałam z łóżka. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam http://img.szafa.pl/ubrania/1/015558025/1374613180/sliczna-sukieneczka.jpg
- Dzień dobry babciu.- z lekkim grymasem usiadłam przy stole.
- Dzień dobry kochanie. Zaynuś jeszcze śpi ?
- Śpi.
- Wczoraj usnęłaś mu na rękach, a on przyniósł Cie do domu i ułożył do snu. Kochany chłopak.
- Wiem, jest cudowny.
- Dzień dobry.- pocałował mnie w policzek.
- Dzień dobry Zayn. - babcia postawiła przed nami jajka z bekonem.
- Co wy wczoraj robiliście z tym kocem ? Jest brudny we krwi. - nagle zgłodnieliśmy i wymieniając ukradkowe spojrzenia wpierdzielaliśmy byle uniknąć odpowiedzi.
- No nie ważne. Idźcie na plaże, a ja jadę na zakupy. An w szafie są ręczniki i koce weźcie sobie jakieś - pocałowała mnie i Zayna  w czoło i wyszła.
- Jak się czujesz  ? - wziął mnie za rękę.
- Przeruchana, a ty ?
- Zaspokojony, szczęśliwy..
- Zayn idź pod prysznic, ja spakuję rzeczy. - pocałował mnie i poszedł na górę. Krążyłam po domu zbierając wszystko co potrzebne. Ból powoli ustępował. 20 minut później wyszliśmy na plaże. Trzymaliśmy się za ręce. Byłam dumna jak paw. Trzymam jego dłoń. Kocha mnie.
- Zayn ?
- Tak ?
- Czemu nie odbierasz telefonu od mamy ?
- Nie mam o czym z nią rozmawiać.
- Obiecałeś, że mi wytłumaczysz.
- Wiem.
- Więc .. wytłumacz.

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 12

- Anthoinette.
- Zayn dlaczego ty ciągle ryzykujesz swoje życie i zdrowie ?! Dlaczego nie możesz być normalny ?!
- Bo normalność jest nudna. Ścigam się bo to lubię i to ogromne pieniądze. Nie złość się na mnie. - skrzyżowałam ręce na piersi i ściągnęłam usta.
- Myszko..- miział nosem mój policzek.
- Co ?!
- Nie złość się. Zależy mi na Tobie i na nas. Nie chcę tego stracić. Wyścigi to osobna część mnie, która Ciebie nie dotyczy.
- Dotyczy Zayn.
- Bo ?
- Bo na przykład wolałabym organizować ślub niż Twój pogrzeb !
- Wyszłabyś za mnie ?
- Nie wiem Zayn.
- Idź do domu, wyśpij się. O 5 mamy samolot więc będziemy z Harrym o 3.
- Po co z Harrym ? - wyjął z samochodu torbę z zakupami i mi podał.
- Bo ktoś musi zabrać samochód z powrotem do Bradfort.
- Aa okej.
- Dobranoc Anthoinette.
- A buzi ? - uśmiechnął się, ujął moją twarz w dłonie i dał słodkiego buziaka.
- Jeszcze jednego.. - przyciągnęłam go i całowałam.
- Dotykalska Anthoinette. - cmoknął mnie w policzek.
- Dziękuję Zayn.
- Nie ma za co kochanie. - wsiadł do Mercedesa  i odjechał. Weszłam do domu. Tata znów zasnął przed telewizorem. Wspięłam się po  schodach do swojej sypialni. Ostatni raz sprawdzałam zawartość walizki. Dorzuciłam " prezenty " od Zayna.
- An skarbie ? - otworzył drzwi od mojego pokoju.
- Tak tato ?
- Weź to. - wcisnął mi coś w rękę czerwony jak cegła.
- Tatuś a co to.. - spojrzałam w dół i moja twarz zapłonęła przez rumieniec.
- Jesteście już duzi i..
- I dlatego kupiłeś nam prezerwatywy ?
- Po prostu to weź i skończmy ten beznadziejny dla nas obojga moment. - wyszedł.  Wrzuciłam to do bagażu podręcznego i położyłam do łóżka. Szybko zasnęłam podekscytowana tym, że cały tydzień spędzę z Zaynem. Cholerny budzik wyrwał mnie ze snu o 2 w nocy. Ledwo żywa wzięłam prysznic i ubrałam się w http://img.szafa.pl/ubrania/0/015539060/1374432160/tliulowo-brzoskwiniowo.jpg zjadłam szybkie śniadanie i zniecierpliwiona czekałam na Zayna. Zadzwonił do mnie o 3.10. Podszedł do mnie i wziął walizkę nie odzywając się. Palił szlugę. Boże jak ja tego nienawidzę. Harry uśmiechnął się do mnie jakby ze współczuciem. Co do cholery z Malikiem ?! Otworzył mi drzwi, a sam dopalał szluga. Hazz wsiadł na tylne siedzenie.
- Harry co mu jest  ?
- Przegrał wyścig. - wsiadł do samochodu i obrzucił loczka gniewnym spojrzeniem.
- Już jej powiedziałeś ?!
- Tak powiedział mi. - przytuliłam się do niego na tyle, na ile pozwoliła mi przestrzeń w samochodzie. Pogładził mnie po plecach i odpalił silnik. Jak zwykle jechał bardzo szybko. Przez całą drogę rozmawiałam z Harrym bo Zayna otaczała ta cisza. Cholerny silence. Dojechaliśmy do Londynu 1,5 godziny później. Pożegnaliśmy się z Harrym i poszliśmy na odprawę. Jakiś czas później siedzieliśmy w samolocie.
- Zayn to tylko jeden wyścig..
- Wiem. Załóż bo tu jest zimno. - podał mi swoją bluzę. W sam raz do sukienki.
- Daj mi buzi. - cmoknął mnie w usta.
- Wyspałaś się ? - splótł nasze dłonie.
- Nawet. a ty ?
- Nie spałem. Przepraszam za spóźnienie.
- Daj spokój. Prześpij się kochanie.
- Będziesz się nudzić.
- Obejrzę film albo coś poczytam.
- Na 100 % ?
- Tak. - znów cmoknął mnie w usta i oparł się wygodnie.Wybrałam jakieś romansidło opowiadające o miłości buntownika i dziewczyny z dobrego domu. Na końcu on zginął ratując jej życie. Oparłam się o ramię Zayna, a niekontrolowane łzy kapały z mojej twarzy. Przecież on może zginąć przez te wyścigi. Naraża siebie broniąc mnie. Nie dba o swoje bezpieczeństwo. Objął mnie ramieniem przysuwając do siebie. Czy on nawet przez sen wie, że coś jest nie tak ? Wtuliłam sie w jego szyję i usnęłam.
- Anthoinette kochanie..- otworzyłam oczy.
- Skarbie lądujemy.- chciał unieść mój podbródek ale odwróciłam głowę zapinając pasy. Wytarłam policzki.
- Anthoinette spójrz na mnie. - spojrzałam w miodowy raj malikowych oczu.
- Wyspałeś się Zayn ?
- Dlaczego płakałaś ?
- To nic.
- Powiedz mi.
- To przez ten film.
- Co tam było ? - opowiedziałam mu historię zakochanych.
- I co, myślisz, że to jak ty i ja ?
- No tak.
- Kochanie przestań oglądać te durne filmy.
- Buzi. - całowaliśmy się długo i namiętnie. Usłyszałam wymowne chrząknięcie i cichy chichot Zayna. Nasze pieszczoty nie spodobały się starszej pani siedzącej obok nas. Malik prowokacyjnie przygryzł moją dolną wargę, a chwilę później płatek mojego ucha. Jego śmiech rozświetlił samolot kiedy kobieta zmieniła miejsce.
- Już mi gorąco. - wyjrzałam na pas startowy. Powoli opuszczaliśmy samolot i odebraliśmy bagaże. Mój kuzyn odebrał nas z lotniska i zawiózł do babci. Całą drogę dyskutowali o samochodach. Faceci. Moja ukochana babunia wychwaliła Zayna i wyprzytulała. Po kolacji poszliśmy na spacer po plaży. Spacerowaliśmy brzegiem oceanu trzymając się za ręce.
- Jestem zazdrosna.
- Czemu kochanie ?
- Babcia Cie podrywa.
- Ale ja widzę tylko Ciebie Anthoinette. - objął mnie w talii. Wpatrywałam mu się w oczy. W moje ulubione miodowe głębiny
- Babcia dała mi koc, może usiądziemy ?
- Pewnie.. - znaleźliśmy ciche, spokojne miejsce oddalone od ludzi i położyliśmy się. Wtuliłam sie w niego. Jak mi przy nim dobrze. Jeździł palcem po mojej talii.
- To takie nie w Twoim stylu Zayn.. - zaśmiał się cicho.
- Co Anthoinette ?
- Takie.. dotykalskie i romantyczne rzeczy.
- To przez Ciebie.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się przygryzając wargę. Słońcu wcale nie spieszyło się żeby zajść. Przytulił mnie słodko.
- Anthoinette muszę zapytać Cie o dwie rzeczy.
- Pytaj.
- No bo wtedy kiedy Devine Cie napadł to.. to ty powiedziałaś, że mnie kochasz, a potem zemdlałaś. Anthoinette co ty do mnie czujesz ? Czy ty mnie kochasz ?!

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 11

Kiedy obudziłam się rano nadal słodko spał. Wpatrywałam się w niego delikatnie mierzwiąc jego włosy. Było mi przy nim tak dobrze. Otworzył jakiś czas później oczy i ucałował moją dłoń. Uśmiechnęłam się do niego.
- Anthoinette ?
- Hmm ?
- Pamiętasz coś z wczoraj ?
- Tylko do czasu kiedy rzucił mną o ścianę. - kiwnął głową.
- Jak plecy ?
- Przy Tobie dobrze.
- Słodka jesteś.
- Przytulisz ? - objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego szyję.
- Co ty ze mnie zrobiłaś Anthoinette ?
- O co Ci chodzi ?
- No wiesz.. jestem dotykalski.
- I dobrze. - spędziliśmy razem cały dzień wspólnie kompletując walizki. Stałam w drzwiach do garderoby Zayna.
- Ta ?
- Niee.. Ta czarna. - poczułam ręce na biodrach i głowę na ramieniu.
- Nialler ?
- Będę za Wami tęsknił. - przytuliłam się do niego co Zayn skomentował cichym warknięciem.
- Młody co będziesz robił ?
- Nie wiem. Pewnie pójdę z Louisem.
- Nie. Obiecałeś mi, że nie będziesz tam chodził Niall.
- Zayn muszę Ci coś powiedzieć.
- Mów. - pokazał mi jakąś koszulkę ale tylko wywróciłam oczami.
- Mama dzwoniła.
- I co z tego ?
- Chce z Tobą porozmawiać.
- To Twoja mama, nie moja.
- Jesteśmy braćmi.
- Niall wiesz jak jest i wiesz jak było. Ja nie miałem wyboru, ty miałeś. - mocniej mnie przytulił.
- Może daj jej szansę ?
- Ona mi jej nie dała.
- Ale
- Nialler skończ.
- Ona chce nas zobaczyć. - podeszłam do Zayna. Jego mina nie wróżyła nic dobrego.
- Ta mi się podoba.  - wzięłam do ręki jakąś koszulkę ale jego wzrok wbity był w blondyna. Mi by chyba przepaliło czaszkę. Wyszłam z garderoby i zeszłam do kuchni. Nalałam sobie soku i wyjrzałam przez okno. Słońce chyliło się ku zachodowi. Teraz nie rozumiem już nic. Myślałam, że ich rodzice nie żyją.
- Anthoinette ? - odwróciłam się. Stał tuż za mną.
- Może Niall poleci z nami ?
- Nie. Harry i Liam się nim zajmą. Zabiorą go w góry na 3 dni.
- Dobrze.
- Kochanie ?
- Tak  ?
- Kiedyś Ci wytlumaczę.
- Mógłbyś ? Bo powili się gubię.
- Nie teraz.
- Dlaczego ?
- Anthoinette powiedziałem coś.
- Zazwyczaj to ja mówię.
- Proszę Cie nie drąż tego. Anthoinette.
- No okej.
- Może pojedziemy do centrum ? Kupię Ci jakieś ładne bikini ?
- Zayn nie musisz mi kupować ubrań.
- Chcę. - wspięłam się na palce w poszukiwaniu jego ust. Najpierw napotkałam szaloną, miodową rzekę jego tęczówek. Zamknął oczy i przygryzł moją dolną wargę. Całował mnie długo i namiętnie. Chyba pierwszy raz włożył w to jakieś uczucie. Nie ! Nie odsuwaj się ! Iii witaj niedotykalski Zayn. Objął mnie w talii i poprowadził do samochodu.
- Zapnij pasy maleńka. - zrobiłam co mi kazał. Jego twarz rozświetlił mroczny uśmiech.
- Chwila Zayn co ty chcesz ?! - pisnęłam. Obrócił samochód o 360 stopni i pędził grubo ponad 200 km/h. Nie bałam się. Ufam mu.
- Podoba Ci sie ? - zapytał jakby czytając w moich myślach.
- Tak. Weźmiesz mnie kiedyś na wyścig ?
- Nie.
- Proszę.. !
- Anthoinette nie ma mowy. - zaparkował pod galerią. Weszliśmy do budynku.
- Ale czemu ?
- Bo to niebezpieczne. Mogę Cie szybko wozić ale nigdy ze mną nie wystartujesz. Nigdy.
- To nie fer. - pocałował mnie w policzek. To takie nie w jego stylu. Zaprowadził mnie do najdroższego sklepu.
- Przymierz ten, ten, ten.. i ten. O ! Ten też. - wepchnął mnie do przymierzalni, a sam zajął miejsce na skórzanej kanapie. Ekspedientka podała mu kawę. Mierzyłam kolejne kostiumy, a on za każdym razem uśmiechał się i przygryzał wargę.
- I który Ci się najbardziej podoba Zayn ?
- Ten bez ramiączek.
- Czyli ten ?
- Nie. Wszystkie.
- Ale po co ?!
- Bo tak. - nie czekając na moje protesty poszedł do kasy. Zauważyłam, że z tylnej kieszeni spodni wypadł mu telefon. Wzięłam go do ręki i poczułam wibrację. Spojrzałam na ekran.



Odrzuciłam połączenie i wsadziłam ją do jego kieszeni. Rachunek wynosił ponad 300 euro, a Zayn bez mrugnięcia okiem podał kasjerce kartę kredytową. 
- Zayn oszalałeś ? - szepnęłam wpatrzona w miodowe głębiny mrocznych oczu. Pocałował mnie w czubek nosa ale nic nie powiedział. Fuknęłam na co zareagował śmiechem. Wpisał pin, odebrał kartę i torbę z zakupami i wyprowadził mnie ze sklepu. 
- Zayn  ? 
- Hmm ? - łobuzerski uśmieszek nie znikał mu z twarzy. 
- Nie chcę żebyś wydawał na mnie pieniądze. 
- Przyzwyczaj się Anthoinette. 
- Ale. 
- Cicho już. 
- Ale - wpił się w moje usta nie dając mi szansy na odpowiedź. Pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do Strackbucks. Zamówił kawy i usiedliśmy przy stoliku. Trzymaliśmy nasze splecione dłonie na blacie. Wpatrywał się we mnie z delikatnym uśmiechem. 
- Zayn nie patrz się tak na mnie. - moje policzki oblał rumieniec. 
- Jaki niegrzeczny chłopiec. - poczułam czyjeś ręce na ramionach. Zayn wstał z miejsce i pociągnął mnie za przedramię przyciągając do siebie. 
- Powiedziałem Ci Devine, że jak jeszcze raz położysz na niej ręce to Cie zabiję. 
- Ale się boję Zayn.. ! - zrobił teatralną minę. 
- Zayn chodź. Nie daj się sprowokować. 
- Anthoinette idź do samochodu. - wcisnął mi w ręce kluczyki i pojemnik z kawami.
- Ale.
- Idź do samochodu ! - wydarł się na mnie. Odeszłam szybko ze spuszczoną głową. Usiadłam za kierownicą czerwonego Mercedesa i piłam swoje Latte Macchiato. Nienawidzę kiedy on na mnie krzyczy. Przeraża mnie.Otworzył drzwi  i wyciągnął mnie z auta. Kawy wylądowały na ziemi zalewając parking. 
- Jak mówię, że masz iść do samochodu to masz iść do samochodu jasne ?!  - jedna, wielka furia. To wszystko co mogę o nim powiedzieć. Zaciskał palce na moich ramionach. 
- Anthoinette ! 
- Sprawiasz mi ból.. - w sekundzie rozluźnił uścisk. 
- An kochanie przepraszam. Nie chciałem Cie zranić. - zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w niego. Objął mnie i pocałował w skroń. 
- Zobacz siostra jaki Bad boy. - Zayn wykonał jakiś nerwowy ruch ale ja miałam inny plan. Przeniosłam jego ręce na swoje pośladki, a swoje pod jego koszulkę. Zaczęłam go namiętnie całować. Mruknął cicho kiedy wplotłam palce w jego czarne włosy i przeniósł usta na moją szyję. Znad jego ramienia obserwowałam jak wściekłe rodzeństwo Devine opuszcza parking. Czułam jego zęby przy swojej ręce i jego ręce zacieśniające się na moich pośladkach. 
- Zayn.. Zayn .. Zayn ! - pociągnęłam go za włosy. Wyglądał jak w transie. 
- Przestań już. Pojechali. 
- Jeszcze. - mruknął. 
- Zayn ! 
- No dobra. Oddaj kluczyki. 
- Mogę prowadzić? 
- Nie ! Nie Mercusia ! 
- Faceci.. 
- Chcesz taką samą kawę skarbie ? 
- Już nie chcę, dziękuję. 
- Na pewno ? 
- Tak. 
- To biegnij na swoje siedzenie. - wsiadłam do jego ukochanego samochodu. Znów zakręcił samochodem. Wyprzedzaliśmy wszystkie samochody. 
 - Który dasz mi prowadzić ? 
- Wszystkie oprócz tego. 
- Dlaczego ? 
- Bo to w nim zaczynałem sie ścigać. 
- Już go nienawidzę. - zaśmiał się. 
- To nie jego wina. - zaparkował pod moim domem i otworzył mi drzwi. 
- Kochanie nie chcę żebyś się ścigał. 
- Anthoinette rozmawialiśmy o tym. 
- No ale..
- Koniec. ! 
- Nie. - wściekł się. 

-------------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani :) 
Zauważyłam pod postami kilka pytań o mnie więc : 
Mam na imię Monika, mam 16 lat i mieszkam w woj. świętokrzyskim. 
Jestem adminką stronki Directioners From Poland ale sądzę, że to wiecie. Podpisuję się jako Horanowa.:) bo Nialler jest moim ulubieńcem. Opowiadania o 1D piszę około 9 miesięcy haha :) 
Jeżeli chcecie coś jeszcze o mnie wiedzieć to pytajcie na stronce lub http://ask.fm/MonikaSz1
Dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa, kocham Was <3 

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 10

Popatrzyłam na niego. Wściekał się. Odsunęłam się. Wszystko co czułam do Zayna prysło w sekundzie.
- Anthoinette.
- Nie dotykaj mnie.
- Anthoinette wysłuchaj mnie.
- Po..pobiłeś ją ! - Rosemary zniknęła za rogiem.
- Nawet jej nie dotknąłem !
- Nie wierzę Ci ! To wtedy kiedy poznałam twojego brata tak ?! To ona krzyczała ?!
- Zrobiłem to żeby Cie chronić.
- Czy ty się słyszysz Zayn ?!
- Ona wszystko między nami rujnuje ! Zawsze chciała być na Twoim miejscu ! Anthoinette gdyby nie chodziło o Ciebie nigdy bym jej nie dotknął.
- Jesteś nienormalny Zayn. Mną też rzuciłeś o ścianę ! Co będzie za miesiąc ?!
- Anthoinette ona niszczyła Twoją psychikę. Widziałem to wtedy pod klubem.
- To koniec Zayn. - uciekłam. Uciekłam z korytarza. Uciekłam ze szkoły. Bałam się go i nic nie mogłam na to poradzić. Wróciłam do domu cała we łzach i zadzwoniłam do mojego taty.
- An skarbie?
- tatuś.. - rozpłakałam się już do końca.
- Mała co się stało ?!
- Zayn to dupek i damski bokser !
- Uderzył Cie ?!
 - Nie mnie.
- Mała spokojnie.
- Chcę do babci. Mogę jechać ?
- Zostań w domu Anthoinette. - rozłączyłam się. Nad Bradfort zbierały się czarne chmury. Będzie padać. Usłyszałam samochód podjeżdżający pod dom. Obserwowałam osobę opuszczającą auto. Chwila.. Ja go znam. To ten, który ścigał się z Zaynem ! To ten Josh ! Zadzwonił do drzwi. Będę udawać, że mnie nie ma.
- Anthoinette otwórz. Wiem, że jesteś w domu. - czy ten świr czyta mi w myślach ? Powiedział to dosyć łagodnie.
- Nie wolno mi wpuszczać obcych. Czego chcesz ?
- Chcę z Tobą porozmawiać.
- O czym ?
- O Rosemary.
- Ja nie mam z tym nic wspólnego. Nie znam jej prawie.
- Anthoinette jestem jej starszym bratem. Zayn zranił ją więc ja zranię Ciebie. - pisnęłam i wybrałam numer Zayna.
- Halo ?! - wkurzony.
- Zayn pomóż mi błagam Cie ratuj ! - drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem. Rzucił mną o ścianę, a telefon poleciał w drugi kąt pokoju. Fala bólu zalała moje ciało.
- Zgwałcili ją i pobili. Malik jak zwykle nasłał kolegów, a sam ma czyste ręce. Co mam zrobić Ci najpierw ?
- No ja bym Ci proponował ją puścić. - Louis.
- Znów przysłał kolegów. Żałosny dupek. - pisk opon. Zayn i Niall wparowali do domu. Mulat przyparł Josha do ściany i razem z Louisem okładali go pięściami. Blondyn klęknął obok mnie,  a tamta trójka przeniosła kłótnię na podjazd. Chciałam wstać ale Niall powstrzymał mnie i wziął na ręce. Jęknęłam z bólu. Niósł mnie w pozycji panny młodej i w takiej samej podał mnie Zaynowi.
- Anthoinette popatrz na mnie. - jego ton nieznoszący sprzeciwu. Z trudem odnalazłam miodowe tęczówki..
- Kocham Cie Zayn. - kolejna fala bólu pozbawiła mnie przytomności.

*** Oczami Zayna ***

To co powiedziała poruszyło wszystkie komórki mojego ciała. Nie bylem zdolny do ruchu. Jedyną osobą którą kiedykolwiek kochałem jest Niall. Co czuję do Anthoinette ? Chcę żeby za wszelką cenę była bezpieczna i szczęśliwa. Chcę czuć ją przy sobie. Czy to właśnie miłość ?
- Zayn ! Zayn ! - Niall wyrwał mnie z rozmyślań.
- Co ?
- Zabierz ją do szpitala. - przeniosłem ją do samochodu. Niall trzymał jej głowę na swoich kolanach. Wniosłem ją do środka i mogłem tylko patrzeć jak ją zabierają. Nie wiem ile czasu minęło zanim pozwolili mi do niej iść. Czuwałem przy niej. Wyglądała jak aniołek. Zabiję Josha i jego pokurwioną siostrę.
- Co ty jej zrobiłeś ?! - odwróciłem się. Tata Anthoinette.
- To nie ja.
- Zadzwoniła do mnie zapłakana !
- Nie uderzyłem jej. Zraniłem swoim zachowaniem ale jej nie uderzyłem.
- Powiedziała mi, że jesteś damskim bokserem, a chwilę później zadzwonili do mnie ze szpitala! Trzymaj się od niej z daleka !

*** Oczami Anthoinette ***

Tatuś ? Tatuś krzyczy ? Coś musiało się stać. Otworzyłam oczy. Zayn stał zaraz obok mnie a tata w drzwiach. Złapałam mulata za rękę. Co się właściwie stało ? Spojrzał na mnie ciepłymi miodowymi tęczówkami.
- Tatuś ?
- Tak słoneczko ?
- Nie krzycz. Nie lubię jak krzyczysz
- Wiem An. Nie wytrzymuję kiedy ktoś Cie krzywdzi.
- Zayn mnie nie krzywdzi. Ochronił mnie.
- W takim razie przepraszam. - podali sobie z Malikiem ręce.
- Zayn co się stało ?
- Josh Cie napadł skarbie. Zadzwoniłaś do mnie, że potrzebujesz pomocy więc przysłałem Lou bo był bliżej, a potem przyjechałem z Niallem. Rzucił Tobą o ścianę i straciłaś przytomność.
- Pamiętam jak lądowałam na ścianie, nie wiem co było potem.
- Wszystko będzie dobrze Anthoinette. Ja się wszystkim zajmę.
- Tata zabierz mnie do domu.
- Mała może zostań.
- Nie, chcę do domu. Zayn. - wziął mnie na ręce. Tata poszedł do lekarza a Malik zaniósł mnie do samochodu. Postawił mnie delikatnie.
- Przysięgam, że on Cie więcej nie tknie.
- Obiecaj, że nigdy nie uderzysz mnie ani innej dziewczyny.
- Nigdy Cie nie uderze Anthoinette. Jeżeli jakaś dziewczyna Cie skrzywdzi to
- Nie ! Obiecaj !
- Anthoinette.
- Zayn.
- Anthoinette !
- To moje imię ! Obiecaj.
- Niech Ci będzie. Obiecuję. - przytuliłam się do niego.
- An, pojedziemy coś zjeść. Może Zayn pojedzie z nami ?
- Właściwie to ja mialem.. - zbesztalam go wzrokiem.
- Bardzo chętnie. - udaliśmy się do Nando's. Siedziałam obok Zayna a tata naprzeciwko nas.
- Księżniczko chcesz jechać do babci ? - wzruszyłam ramionami.
- Chcę ale chcę zostać z Zaynem.
- Gdzie mieszka Twoja babcia ?
- Na Florydzie.
- Może pojedziecie razem ? Macie tydzień przerwy w szkole ?
- Zayn polecisz ze mną do babci ?
- Jestem Ci to winny Anthoinette, polecę z Tobą. - pocałowałam go w policzek. Zjedliśmy obiad, pożegnałam się z Zaynem i wróciłam z tatą do domu. Wzięłam długą kąpiel i położyłam się do łóżka. Taaak.. Tego było mi trzeba. Usypiałam kiedy usłyszałam czyjś oddech wplatający się w mój. Otworzyłam oczy. Zayn posłał mi szeroki uśmiech.
- Śpij Skarbie, tylko sprawdzam czy jesteś bezpieczna.
- Zostań ze mną.
- A twój tata  ?
- Nie będzie się złościł. Proszę zostań. - rozebrał się do bokserek i położył obok mnie mocno przytulając mnie do siebie.
- Nikt Cie przy mnie nie skrzywdzi. Jesteś bezpieczna. - otulona jego zapachem i przykryta ciepłym oddechem pozwoliłam snom zawładnąć mój umysł.

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 9

Ała. Sparaliżował mnie ból i strach.
- Anthoinette skarbie przepraszam ! Więcej tak nie zrobię błagam wybacz... - pogłaskał mnie po policzku.
- Zayn plecy mnie bolą - w jego oczach było cierpienie. Wziął mnie delikatnie na ręce i zaniósł do sypialni.
- Wybaczysz mi ? - wtulił się w zagłębienie między moją szyją, a obojczykiem. Jęknęłam cicho przekręcając się by być bliżej niego. Splątał nasze nogi.
- Nie przejmuj się Zayn. Kiedyś przestanie boleć. - głaskał delikatnie obolałe miejsca.
- Chcę Cie bliżej.. - wysapał. Czemu tak bardzo przyspieszał mu oddech ? Uścisnął moje pośladki przysuwając mnie do siebie, a z jego ust wydobyło się  ciche jęknięcie. Już dokładnie wiedziałam co mu jest. Ocierał się penisem o moją kobiecość.

Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=lCifLlZXHlU

- Zayn !
- Pomóż mi.. dotknij go.. - był taki bezbronny. Miał zamknięte oczy i lekko rozchylone usta. Położyłam dłoń na jego wypukłości i lekko uścisnęłam. Warknął gardłowo.
- Chyba Ci niewygodnie ? - uśmiechnęłam się rozpinając mu spodnie.
- Może i wygodnie ale ciasno. - oddał mi uśmiech. Zsunął spodnie razem z bokserkami. Przygryzłam wargę patrząc na to czym go Bóg obdarzył. Zaśmiał się.
- Nie bój się go.. - wziął mnie za rękę i oplótł ją wokół swojego członka. Przez pewien czas kierował moją dłonią.
- Anthoinette... - jęknął.
- Hmm ? - pocałowałam jego mokry od potu  policzek.
- Skarbie.. Weź go do buzi. Błagam Cie..
- Zayn ale..
- Powiem Ci co masz robić.. - wstał z łóżka i kazał mi klęknąć. Wykonałam jego rozkaz.
- Kotku otwórz buzię. - miałam ogromne opory. Pociągnął kciukiem moją brodę i wepchnął mi go do ust. Syknął.
- Anthoinette bez zębów. - zaśmiał się. Ohyda. Czułam się fatalnie, a jemu sprawiało to przyjemność. Coś gorącego rozlało mi się w ustach.
- Połknij skarbie. - nie mógł złapać oddechu. Wypełniłam jego polecenie. Błe. Podniósł mnie i namiętnie pocałował. Nie przeszkadzało mu to, że przed chwilą tam na dole.. ugh.
- Jak się czujesz ?
- Bywało lepiej. Wiem, jestem straszna w "tych" sprawach.
- Było cudownie. - ubrał się i położył. Po chwili byłam w jego ramionach. Bawiłam się naszymi palcami.
- Masz strasznie długie palce Zayn. - zaśmiał się.
- Mam Ci się odwdzięczyć i pokazać jak ich używam czy chcesz jeszcze zaczekać ?  - poczułam TAM jego rękę. Wzdrygnęłam się przez nowe uczucie budujące się w dole mojego brzucha.
- Zayn nie..
- Rozluźnij się skarbie.. - podwinął moją koszulkę i całował mój brzuch. Rozpiął moje spodnie i zsunął z moich nóg. Nie ! Malik przestań być dotykalski ! Odechciało mi się sprawdzać co on robi tymi ogromnymi paluchami. Całował wewnętrzną stronę moich ud.
- Masz śliczną skórę. - uniósł moje biodra i zdarł ze mnie bieliznę. Poczułam jego usta dokładnie tam. Ciche jęki uciekały z moich ust. Ssał i całował najczulszy punkt mojej kobiecości. Włożył we mnie palec a ja pisnęłam z bólu.
- Zayn przestań ! Boli !
- Żartujesz ? - pokręciłam przecząco głową. - podniósł się na jednej ręce i zaczął mnie całować. Chyba tylko po to żeby odwrócić moją uwagę od tego co mi robił. Ból zastąpiło nowe uczucie. Przyjemne. Westchnęłam cicho. Mruknął kiedy pociągnęłam go za włosy. Wolnymi ruchami doprowadził mnie do pierwszego w życiu orgazmu. Wyjął ze mnie palce i oblizał je. Wybuchnął śmiechem, zgaduję, że przez moją minę.
- Jesteś pyszna.
- Fuj.
- Mogę w Ciebie wejść ?
- Nie.
- Anthoinette..
- Zayn powiedziałam nie. - ubrałam się. Atmosfera zrobiła się bardzo namiętna.
- Nigdy w życiu żadna dziewczyna mi nie odmówiła. Co jest z Tobą nie tak ?!
- Wyjdź.
- Co ?!
- Wyjdź !
- Anthoinette.
- Widzę na czym najbardziej Ci zależy. - zaczęłam wypychać go z domu. Odwrócił się i złapał mnie za nadgarstki. Był cholernie zły.
- Nie chodzi mi o seks !
- A o co ?
- Chcesz wiedzieć ?! Proszę bardzo. Jesteś pierwszą dziewczyną, której pozwoliłem spać w moim łóżku. Pierwszą, która trzymała moją dłoń i pierwszą, którą pocałowałem. Pierwszą, o którą kiedykolwiek się bałem i troszczyłem, a to, że najchętniej przeleciałbym Cie wtedy na szkolnym korytarzu to inna historia. - wyszedł trzaskając drzwiami. Zrobiło mi się głupio. Bardzo. Czy on coś do mnie czuje ? Nie chciałam go urazić. Wróciłam do sypialni cała we łzach. Muszę zasnąć, jutro szkoła. Napisałam mu sms'a na dobranoc ale nie odpisał. Rano podjechałam pod szkołę z zamiarem przeproszenia Zayna. Rozejrzałam się po parkingu. Jest. Otoczony 40 kolegami. Trudno.
- Zayn ?
- Co ?!
- Możemy pogadać na osobności? - złapał mnie za przedramię i zaciągnął do małego lasku obok szkoły. Oparł o jakiś pniak  i popatrzył na mnie z pogardą.
- Co chcesz Anthoinette ? Bo ja chciałbym Cie tutaj przelecieć.
- Zayn przepraszam... Nie chiiałam Cie zranić. Po prostu nie wiem dlaczego ale cholernie mi na Tobie zależy i myśl, że coś mogłoby Ci się stać albo, że mogłabym Cie stracić mnie zabija. Wybacz mi..- wziął mnie w ramiona. Nie powiedział nic. Czyli mu nie zależy. Łzy napłynęły mi do oczu, pociągnęłam nosem żeby je powstrzymać.
- Kurwa , Anthoinette ja nie jestem w tym dobry.
- O czym mówisz Zayn ?
Rosemary.. 
- W tych całych wyznaniach. Mi też zależy. Chcę Cie chronić za wszelką cenę i zrobię to. - pocałował mnie długo i namiętnie Odprowadził mnie do szafki i odszedł do swojej. Wzięłam notes i odwróciłam się. Mój pisk rozdarł powietrze. Zayn w sekundzie znalazł się przy mnie.
- Rosemary co Ci się stało ? Kto Ci to zrobił ?! - jej twarz i ciało.. wszystko pokryte ranami i siniakami.
- Anthoinette idziemy. - warknął i pociągnął mnie za rękę ale się wyrwałam.
- Rosemary ?
- Jak to kto Anthoinette ? Twój ukochany Zayn Malik i jego koledzy.

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 8

Wszedł do samochodu, a do mnie podszedł jakiś chłopak. Nie był brzydki ale jego policzek szpeciła blizna.
- Anthoinette gdzieś ty polazła ? - jęknął Niall podchodząc do mnie.
- Ty ją tu przywiozłeś ?
- Ona powiedziała, że się zabije ! Musiałem !
- Chodź tu laleczko. - założył mi kaptur na głowę i objął ramieniem. Wzięłam Niall'a za rękę bo przy nim czułam się bezpiecznie. Po mojej twarzy poleciały łzy kiedy do auta Zayna podeszła jakaś skąpo ubrana dziewczyna.
- Nie płacz laleczko. Mam na imię Louis, nic Ci się przy mnie nie stanie.
- Nie boję się o siebie ale o Zayna. - ryk silników przeszył powietrze. To wszystko stało się tak szybko. Pisk opon, a chwilę później samochody stały już na drugim końcu ulicy. Malik wygrał. Zawrócił swój samochód i chwilę później szedł w moją stronę.
- Anthoinette ! - warknął. Wyrwałam się z uścisku Louisa i podbiegłam do niego. Gdy tylko moje ciało dotknęło jego złączył nasze usta. Oh Malik, jaki ty jesteś całuśny.
- Co ty tu do cholery robisz An ? - oparł swoje czoło o moje.
- Wyciągnęłam z niego gdzie jesteś, a kiedy nie chciał mnie przywieźć zagroziłam, że się zabiję. Ja musiałam tu być Zayn ! - teraz to ja całowałam jego. Przytulił mnie mocno.
- Nigdy więcej nie rób mi takich niespodzianek Anthoinette.
- Gniewasz się ?
- Nie.. Na Ciebie nie. Po prostu tu nie jest bezpiecznie.
- Wracajmy do domu.
- Odwiozę Niall'a i przyjadę do Ciebie. Lou pojedzie za Tobą i dopilnuje, żebyś wróciła bezpiecznie. Dobrze ? - kiwnęłam głową. Odprowadził mnie do samochodu i podał mi kluczyki. No tak, Niall musiał je wziąć. Zrobiłam jak mi kazał i wróciłam do domu. Przyjechał 20 minut po mnie i od razu zamknął w ramionach.
- Anthoinette nigdy więcej tam nie jedź. Choćby nie wiem co.
- Nie. Jak ty to i ja.
- To niebezpieczne !
- I właśnie dlatego chcę tam być.
- Wkurzasz mnie.
- Wiem. - złapałam w zęby jego dolną wargę. Mruknął zadowolony. Uścisnął moje uda i podniósł mnie do góry. Zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku. Nie przerywał namiętnych pocałunków przesuwając rękę w górę mojego uda. Przejechał ręką po mojej kobiecości, na co zareagowałam cichym piśnięciem i zaciśnięciem ud. Zaśmiał się i przytulił mnie.
- Jesteś taka .. wrażliwa. Skarbie.
- A ty taki.. dotykalski. - pocałował delikatnie  miejsce, w którym zrobił mi malinkę.
- Nie wiesz co chciałbym z Tobą robić.
- Powiesz mi ? - posadził mnie na swoim podbrzuszu tak, że moje kolana były po oby stronach jego ciała. Szeptał mi te wszystkie erotyczne zachcianki, a ja czułam się fatalnie. Nie potrafię dać mu tego czego pragnie. Położyłam się obok niego.
- Anthoinette nie chciałem Cie przestraszyć.
- To nie o to chodzi Zayn.
- A o co ?
- Ja nie.. nie dam Ci tego czego pragniesz bo po prostu nie potrafię.
- Skarbie daj mi rękę. - nie wiedząc jakie ma zamiary podałam mu ją. Położył ją na swoim kroczu.
- Zayn ! - chciałam wyrwać dłoń.
- Zobacz jak na mnie działasz. - uspokoiłam się i poczułam ogromną wypukłość. Pisnęłam i zabrałam rękę. Zaśmiał się.
- Śpij już Anthoinette.
- Nie zostaniesz ?
- Nie. Muszę pogadać z Niallem. - odprowadziłam go na dół.
- Dobranoc Anthoinette.
- Dobranoc Zayn. - wyszedł. A buziak gdzie ? Pieprzony, niedotykalski Malik. Zamknęłam drzwi i wskoczyłam do łóżka. Dlaczego pakuje się w niebezpieczeństwo ? Kocham go ? Nie. To niemożliwe. Zauroczenie ? Może. Nie. Czarno. Śpie. Nie. Jasno. Za jasno. Cholerne słońce wdarło się do mojej sypialni zmuszając do pobudki. Zeszłam na dół i zrobiłam kawę. Uhh jak ja kocham kawę. Kiedy opuszczałam łazienkę po prysznicu ktoś zadzwonił do drzwi.
- Niall co ty tu robisz ?
- Mogę wejść.
- Jasne. Chodź. - przyjrzałam mu się uważnie. Nowe siniaki.
- Niall ?
- Zayn się wściekł.
- Pobił Cie ?
- To nic An. Kazał mi zejść sobie z oczu więc przyjechałem do Ciebie. Może mnie czegoś nauczysz jeżeli masz czas ?
- Nic Cie nie boli ?
- Nie, jest w porządku. Dał mi kilka razy po mordzie i tyle.
- Ja tego tak nie zostawię. - wybrałam numer Malika na mojej komórce.
- Zayn przyjedź szybko. - rozłączyłam się. Wparował do mojego domu z miną mordercy 3 minuty później.
- Nic Ci nie jest ? - rozglądał się.
- Mi ? Nie. Twojemu bratu owszem.
- Ten gnojek jest u Ciebie?
- Jest.
- Zabiję go chyba. - złapałam Zayna za rękę.
- Jakim prawem go uderzyłeś ?! Za co ?!
- Naraził Cie na niebezpieczeństwo !
- To powinieneś uderzyć mnie ! Ja go szantażowałam.
- Dlaczego ty go tak bronisz ?!
- Bo sie nad nim znęcasz ! - wyrwał rękę i poszedł do jadalni gdzie Niall rozwiązywał zadanie.
- Ty pieprzony kapusiu ! - złapał blondyna za koszulkę.
- Zayn przestań ! - stanęłam między nimi. - Niall jedź do domu. - blondyn wyszedł. Trzymałam Malika za jego umięśnione przedramiona.
- Anthoinette nie mogę się kontrolować.
- Zayn już wszystko jest dobrze. - przyciągnęłam go i pocałowałam. Odepchnął mnie z taką siłą, że zatrzymałam się na ścianie.

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 7

- Zayn ! Zayn boje się ! - oderwał się od tego chłopaka i w ułamku sekundy znalazł przy mnie.
- Rozstrzygniemy to w inny sposób Devine. - złapał mnie za nadgarstek i ciągnął w stronę mojego domu.
- To boli ! - wyrwałam rękę z jego uścisku. Wyjął papierosy.
- Zayn nie ! - zabrałam mu szlugi. Przysięgam, że jeszcze chwila, a z uszu zacznie my lecieć dym. Kipiał ze złości, ale nie obchodziło mnie to.
- Oddaj. mi. te. pieprzone. fajki.
- Nie. - wrzuciłam je na dno torebki i wzięłam go za rękę. Szliśmy wolno w stronę mojego domu. Uspokajał się ale po 10 minutach spaceru ciągle był spięty. Gdy doszliśmy pod mój dom wzięłam go za ręce.
- Zayn już wszystko jest dobrze..- patrzył mi głęboko w oczy przysuwając twarz do mojej. Nasze wargi dzielił milimetr ale odsunął się. Kurwa.
- Masz ostatnie pytanie.
Anthoinette <3 
- Co musiałabym zrobić, żebyś przestał palić ? - nic innego nie wpadło mi do głowy.
- Oddaj mi się.
- Zayn ! - uderzyłam go w ramię. Zaśmiał się chyba przez siłę mojego uderzenia.
- Trzymaj się. Skarbie. - chciał odejść ale go przytrzymałam.
- Jutro o 15 przyjedź z Niallem. - kiwnął głową i odszedł. Weszłam do domu. Dlaczego nie chciał się całować ?! Wiem, że nie  jest dotykalski ale to już była przesada.
- An ?
- Tak tato ?
- Ten dupek ma szczęście, że Cie nie pocałował.
- Podglądałeś ?! tata !
- Przecież żartuję.
- Niestety mnie NIE pocałował.
- Przejeżdżałem dzisiaj obok biblioteki, szukają kogoś do pomocy. Może byś spróbowała ? Całe życie chodzisz z nosem w książkach.
- Ale po co ? I tak za miesiąc czy dwa się wyprowadzimy.
- No niekoniecznie An. Jestem kuratorem, a tutaj dużo dzieciaków potrzebuje pomocy. Są chętni do współpracy. Właściwie to podpisałem umowę o prace w ośrodku, na 2 lata.
- Co ?!
- An wreszcie spotykasz się z jakimś chłopcem, może poznasz przyjaciół i będzie nam ty dobrze?
- Może i tak. Dobranoc tatuś. - poszłam na górę i zdjęłam z siebie sukienkę. Wciągnęłam dresy i chodząc bez t-shirtu uprzątałam rzeczy z łóżka. Usłyszałam wibracje telefonu. Nieznany numer.
- Halo ?
- Ładny stanik skarbie.
- Zayn ?! - zakryłam się poduszką i podeszłam do okna. Rozłączył się i z uśmiechem wsiadł do samochodu. Opuściłam rolety i ubrałam pidżamę. Myślałam o tym co powiedział mi tata. W sumie fajnie byłoby pracować w bibliotece. Napisałam do Zayna.
Chciałam znów go zobaczyć. Nie spałam najlepiej w nocy dlatego gdy rano wyglądałam okropnie. Dużo czasu zajęło mi doprowadzenie się do porządku. Na stole w kuchni znalazłam kartkę od taty. Wyjechał w delegację i wróci we wtorek. Posprzątałam w domu i przygotowałam przekąski. O 15.01 ktoś zapukał do drzwi. Nialler uśmiechnął się do mnie szeroko, Zayn obejmował go ramieniem. 
- Wybacz spóźnienie, młody się szykował. 
- Daj spokój. - wpuściłam ich do środka. 
- Przytul ją chociaż. - mruknął Niall i poszedł do jadalni. Zayn zaśmiał się i rozłożył ręce. Zajęłam miejsce w jego ramionach. Poczułam delikatny pocałunek na czubku głowy. 
- Chodź. - poszliśmy za blondynem, który już siedział z naszykowanym zeszytem. Nie był głupi. Wręcz przeciwnie. Szybko łapał to co mu tłumaczyłam. Rozwiązywał kolejne zadania aż w końcu ciszę przerwał telefon Zayna. Odczytał jego treść i wstał. 
- Niall musimy iść. 
- Nie skończyliśmy. - stanęłam w obronie blondyna. 
- Muszę iść. - walczyłam w nim wzrokiem. 
- To idź. Niall zostanie ze mną. 
- Młody muszę coś załatwić. Poczekaj tu na mnie. 
- Uważaj na siebie. - mulat wyszedł. 
- Niall gdzie on poszedł ?! 
- Nie mogę Ci powiedzieć.
- Mów ! 
- Poszedł ścigać się o Joshem Devine o tą akcję z  Tobą. 
- Co ?! Gdzie to jest ?! 
- Nie mogę Ci powiedzieć An ! To dla Ciebie niebezpieczne ! 
- Gówno mnie to obchodzi czy to bezpieczne czy nie ! Zabierz mnie tam bo sobie coś zrobię ! 
- Nie zrobisz ! - pobiegłam do kuchni i wzięłam nóż. 
- Zabierz mnie tam, zrozumiałeś ? 
- Ja pierdole  ! Załóż coś  workowatego i zwiąż włosy.  - wciągnęłam bluzę i związałam kucyk. Wsiedliśmy do mojego samochodu, Niall mówił mi jak mam jechać. Jak dla mnie całą wieczność. W końcu zobaczyłam to. Masa ludzi. Wybiegłam z samochodu i przedzierałam się przez tłum. Ktoś złapał mnie w talii. 
- Anthoinette ? - Harry. - Co ty tutaj robisz ?!
- Gdzie jest Zayn ! - nie zdawałam sobie sprawy z tego, że umiem tak głośno krzyczeć. 
- Anthoinette przestań ! - rozejrzałam się i zobaczyłam go. Stał obok samochodu. Był wściekły. Diabelsko zły na mnie. 

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 6

Drzwi do kuchni otworzyły się z hukiem.
- Niall wystarczy. - Zayn kipiał ze złości.
- Ona powinna wiedzieć.
- Idź się prześpij młody. - blondyn wyszedł z kuchni, a Zayn mordował mnie wzrokiem. Z trudem przełknęłam ostatni kęs kanapki.
- Pójdę się ubrać.
- Na łóżku w sypialni masz ubrania. - wspięłam się po szklanych schodach. Ciuchy z metkami z najdroższych sklepów. Dlaczego mnie to nie zdziwiło ? Wzięłam szybki prysznic i musnęłam rzęsy mascarą znalezioną na dnie torebki. Ubrania od Zayna pasowały idealnie. Zeszłam na dół chwilę później. Podał mi swoją skórzaną kurtkę
- Zapomniałem kupić Ci coś cieplejszego. - zarzuciłam mu ręce na szyję i przytuliłam się.
- Dziękuję za wszystko ale nie musisz mi kupować ubrań.
- Chodź. - wyswobodził się i otworzył drzwi. Mruknęłam i opuściłam jego willę. Wsadził mnie do innego samochodu niż wczoraj, a było ich ze 20.
- Zayn o czym Niall mówił ? - jego palce momentalnie zacisnęły się na kierownicy.
- Gdzie jest tam ? - znów cisza.
- Zayn powiedz mi ! - zatrzymał się pod moim domem.
- Nie mam do powiedzenia nic, co byłoby dla Ciebie istotne. Skarbie.
- A to sie pierdol.  - wysiadłam z jego samochodu i ruszyłam do drzwi wejściowych.
- Anthoinette. - odwróciłam się. Stał tuż za mną.
- Czego ?
- O co się wściekasz ?
- O co się wściekam Zayn ?! Najpierw siłą zamykasz mnie w swoim domu, każesz spać w Twoim łóżku. Rano Twój brat wraca poraniony, cały we krwi. Słychać krzyki jakiejś kobiety. Unikasz odpowiedzi na wszystkie moje pytania, a sam wchodzisz z butami w moje życie.
- Nie lubię o sobie mówić.
- Zayn powiedziałeś, że jestem Twoja tak ? - kiwnął głową. - Jeżeli na prawdę tego chcesz to daj mi się poznać. - wpatrywał mi się w oczy.
- Wieczorem zabiorę Cie na kolację i odpowiem na 5 pytań.
- Obiecujesz ? Bez owijania w bawełnę ?
- Tak.
- Mogę się przytulić ? - uśmiechnął się przygryzając wargę i rozłożył ręce. Wtuliłam się w jego klatkę.
- 20.00 - szepnął i odszedł. Weszłam do domu. Pijąc sok próbowałam rozgryźć Zayna. Był opiekuńczy ale w psychiczny sposób. Wzięłam długi prysznic myjąc włosy moim ulubionym mandarynkowym szamponem. Zajrzałam do szafy chodząc po domu w samym ręczniku i do tego myjąc zęby. Wybrałam krótką bordową sukienkę z dosyć dużym dekoltem. Natura mnie obdarzyła więc mogłam sobie  na to pozwolić. Przygotowałam obiad dla taty bo sama nie byłam specjalnie głodna Starałam się wyglądać idealnie dlatego przygotowania zajęły mi kilka godzin. Punktualnie o 20 zadzwonił do drzwi. Otworzyłam i posłałam mu nieśmiały uśmiech.
- Ładnie wyglądasz. - pochwalił mnie.
- Dziękuję. - wyciągnął do mnie rękę. Umiejscowiłam moją dłoń w jego.
- Chcesz się przejść ? To nie daleko. - zgodziłam się bo jak na to pieprzone miejsce było bardzo ciepło. Spacerowaliśmy wolno. Moja ręka zamknięta w jego, pod ochroną. Przyglądałam się jego tatuażom.
- Podobają Ci się ? - przerwał ciszę.
- Są piękne. Zayn obiecaj mi, że dzisiaj nie będziesz się na mnie złościł. - uśmiechnął się
- Postaram się.
- Mam 1 pytanie. - przekrzywił głowę z uśmiechem.
- Słucham. Skarbie.
- O czym mówił Niall i gdzie pracujesz ?
- Mówił o wyścigach samochodowych, a pracuję jako kierowca na nielegalnych wyścigach samochodowych. - zaniemówiłam. Po pierwsze bo udzielił mi odpowiedzi, a po drugie.. czy on do cholery zdaje sobie sprawę z tego jakie to niebezpieczne ?! Czy on wie co mu za to grozi ?!
- Gdzie jest " TAM " ? - fuknął.
- Jesteś zbyt przewidywalna.
- Czekam na odpowiedź.
- Najpierw obiecaj mi, że nigdy tam nie pójdziesz. Choćby nie wiem co.
- No ok.
- Chodzi o jedną z dzielnic Bradfort. Średnio ginie tam 3 ludzi dziennie. Dlatego wściekam się kiedy młody tam chodzi. Widziałaś jak wyglądał.
- Dlaczego ty tam chodzisz ?! Zayn !
- Anthoinette bo się ścigam.
- To przestań !
- Nie dramatyzuj. Nic mi nie będzie. Jestem dużym chłopcem. - przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem.  Weszliśmy do przytulnej, małej restauracji. 4 stoliki, nieduża lada. Zajęliśmy miejsce przy oknie.
- Co chciałabyś zjeść ?
- Może..  - przeglądałam wzrokiem menu - sałatkę grecką. - przywołał gestem kelnerkę. Wypięła swój silikonowy biust notując zamówienie ale Zayn patrzył tylko na mnie. I co teraz suko ? Ha. Uśmiechnęłam się do niego gdy odeszła niepocieszona. Nachylił się nad stolikiem.
- Nie wiesz co chciałbym z Tobą zrobić. - rumieniec oblał moje policzki. Zaśmiał się cicho i oparł o krzesełko. Czy on musi być taki seksowny ?! Siedziałam i gapiłam się na niego.
- Anthoinette przestań.
- Dlaczego powiedziałeś, że Niall mnie skrzywdzi ? - musiałam odwrócić jego uwagę od sytuacji, która przed chwilą miała miejsce.
- On ma ADHD. Ale na prawdę Anthoinette. Bierze silne leki i przez to jest nieobliczalny.
- Dlatego nie chcesz wysłać go na korki ?
- Nie chcę żeby on się wstydził. Tobie ufam.
- Dziękuję Zayn. - kelnerka podała nam posiłek. Jedliśmy w milczeniu popijają czerwone wino.
- Jesteś piękna. - powiedział cicho, kładąc swoją dłoń na mojej. Uśmiechnęłam się skrępowana. Jakiś czas później opuściliśmy restaurację.
- Zostały Ci 2 pytania. - objął mnie w talii.
- Hmm.. Powoli kończą mi sie pomysły. Czego nie lubisz w związku ?
- Ja.. nie jestem zbyt dotykalski.
- Zdążyłam zauważyć. - śmiał sie zakładając na moje ramiona swoją marynarkę.
- Staram się dla Ciebie zmienić. - przyciągnął mnie do siebie kładąc ręce na mojej talii. Napierał swoim penisem na mój brzuch. Nie fajnie.
- Zakochałeś się Zayn ? - zadrwił jakiś chłopak. W sekundzie znalazłam się za plecami mulata.
- Nie Twój zasrany biznes Devine.
- Zayn nie wstydź się. Nie jest brzydka. - nie zdążyłam się poruszyć a owy " Devine " już leżał na ziemi.
- Zayn przestań ! - ignorował mnie. Przerażona patrzyłam jak zacieśnia uścisk na szyi chłopaka.

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 5

Wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami. Szukałam jakiejkolwiek drogi ucieczki ale jedyne co zyskałam to mocny uścisk na ramionach.
- Wybierasz się gdzieś ?
- Chcę iść do domu. - zaśmiał się przygryzając płatek mojego ucha.
- Jeszcze nie zrozumiałaś kto tu dyktuje zasady ? - uderzałam pięściami w jego tors.
- Nie dotykaj mnie ! Nienawidzę Cie ! Zostaw mnie ! - odepchnęłam go pod wpływem adrenaliny i zbiegłam na dół. Zamknął drzwi. Osunęłam się po nich i rozpłakałam.
- Anthoinette..- podniosłam wzrok. Wyciągnął do mnie rękę. Walczyłam z nim na spojrzenia.
- Proszę chodź. - wstałam nie dotykając go. Przygryzł wargę i rozłożył ręce. Przytulas ? Czemu nie. Ciągle z grymasem zajęłam miejsce w jego ramionach. Tak mi się podoba. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył na łóżku, otulił kołdrą a chwilę po tym swoim ramieniem. Był blisko mnie. Wyraźnie czułam jego zapach. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudził mnie jego telefon. Wstał szybko i wyjął go z kieszeni spodni przewieszonych przez oparcie krzesła.
- Co ?! - jego twarz i mięśnie napinały się z sekundy na sekundę coraz bardziej.
- Gówno mnie to obchodzi ! Macie ją przyprowadzić ! - rozłączył się i wrócił na łóżko. Ciężko oddychał. Usiadłam po turecku obok niego.
- Zayn wszystko dobrze ? - pogładziłam opuszkami palców jego policzek ale odepchnął moją rękę.
- Jesteś głodna ? - kiwnęłam głową. Złapał mnie za nadgarstek. Ehh..wracamy do punktu wyjścia. Zaprowadził mnie do ogromnej kuchni i posadził przy stole. Usłyszałam huk i przeraźliwy pisk wypełniający cały dom.
- Zostań tu.. - powiedział cicho Zayn. Rozwalała mnie ciekawość ale chyba lepiej żebym nie wiedziała.
- Cześć.  - odwróciłam się szybko. Za moimi plecami stał jakiś blondyn. Buzię miał umorusaną krwią i błotem.
- Cześć..
- Jestem Niall, młodszy brat Zayna. Ty pewnie jesteś pewnie Anthoinette ?
- Tak ale proszę mów mi An.
- Spoko ! Nie ma sprawy ! Pewnie jesteś głodna ? Zaraz coś przygotuję. Nie było mnie w domu od 22 czyli przez... - zaciął się - dużo godzin i umieram z głodu.
- Ile masz lat ?
- 16.
- A ile będziesz miał za rok ? - oparł się o blat i wlepiając wzrok w sufit zaczął liczyć na palcach. Otworzyłam buzię ze zdziwienia.
- 17. - powiedział chwile potem.
- Masz problemy w szkole ? - pokiwał głową.
- Zayn mówi, że nie mam po co chodzić na korki bo i tak jestem głupi.
- To nie prawda ! - wzruszył ramionami i wrócił do przygotowywania kanapek. Szkoda mi go było. Zrozumiałam, że Zayn nie ma rodziców. Popatrzyłam na niego i zauważyłam krew wypływającą z rany na jego szyi.
- Niall ty krwawisz !
- Nie przejmuj się, to nic. - do kuchni wparował Zayn i przyparł chłopaka do lodówki.
- Gdzieś ty kurwa był ?!
- Z Louisem..tam.
- Ile razy mam Ci jeszcze powtarzać, że masz tam NIE chodzić ?!
- Ty chodzisz..
- Zayn zostaw go ! On krwawi ! - jak na komende odsunął się od chłopaka i oglądał jego buzię i kark. przytulił blondyna.
- Zayn.. ja go opatrzę.
- Potrafisz ? - skinęłam głową.
- Potrzebuję kilka mokrych ręczników jakieś bandaże i plastry. Chodź. - wyciągnęłam rękę do blondyna. Zaprowadziłam go do salonu.
- Zdejmij koszulkę Niall.
- Lepiej nie..
- Zdejmij. - westchnął i wykonał moje polecenie. Zakręciło mi się w głowie.
- Zayn ! - przybiegł i podał mi ręczniki i plastry. - Skocz do apteki, potrzebne będzie więcej. - skinął głową i wyszedł.
- Niall usiądź. - umyłam mu buzię i szyję z tego cholerstwa. Wszędzie siniaki. Czyściłam jego klatkę i plecy starając się nie sprawiać mu bólu ale i tak syknął parę razy. Zeszło mi z godzinę zanim to wszystko ogarnęłam.
- Zayn nic mu nie jest.. Ma tylko kilka siniaków i ran.
- Dziękuję Anthoinette. - blondyn wyszedł.
- Chciałabym żebyś w zamian mi na coś pozwolił. - przekrzywił głowę.
- Co chcesz ?
- Pozwól mi go uczyć.
- Nie.
- Dlaczego ?
- Bo nie.
- Zayn !
- Powiedziałem nie ! Chodź zjeść.
- Zayn.. - wzięłam go za ręce. Patrzył mi głęboko w oczy. Pocałowałam go w brodę bo tylko tam dosięgnęłam stając na palcach. - Nie skrzywdzę Twojego braciszka..
- An.. Anthoinette.- przeniosłam pocałunki na jego szyję co skomentował jęknięciem. Odsunął mnie delikatnie. - Anthoinette on może skrzywdzić Ciebie.
- To bądź przy tym. Będę go uczyć przy Tobie. Zayn ja chcę mu pomóc i przy okazji Tobie. Jeżeli on nie zda to Ci go zabiorą. Proszę.. - westchnął głęboko.
- Niall ! - chłopak przyszedł z kanapką w ręce.
- Hmm. ?
- Chciałbyś żeby Anthoinette pomogła Ci w nauce ?
- An ale ja jestem głupi..
- Nie ! W sobotę zaczynasz naukę.
- Dziękuję.. - uśmiechnął się. Słodziutki. - kolejny krzyk rozdarł powietrze.
- Niall daj jej jeść. - powiedział Zayn i wyszedł.
- Chodź An. - znów wróciliśmy do kuchni. Podał mi talerz z kanapkami. Wyglądały cholernie smakowicie i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jaka jestem głodna. Zajadaliśmy w milczeniu.
- Kto tak krzyczy Niall  ?
- Nie wiem, nie znam jej.
- Jesteście z Zaynem całkiem inni. - wyglądał jakby walczył sam ze sobą.
- On nie był taki.
- Co się stało ? Możesz mi zaufać Niall.
- On zmienił się kiedy zaczął...

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 4

Wszyscy byli pijani albo i naćpani. Zayn pociągnął mnie w róg pokoju i posadził sobie na kolanach.
- Zostajemy tutaj  ?  - zapytałam.
- Nie. - podszedł do nas jakiś napakowany koleś i podał Zaynowi kartkę. Opuściliśmy to miejsce. Mulat przyciągnął mnie mocno do siebie. Pokazywał wszystkim, że jestem  nim, że nikt nie ma prawa się do mnie zbliżyć. Znów zaprowadził mnie do swojego samochodu. Tym razem pojechaliśmy do klubu na obrzeżach miasta. Złapał mnie za nadgarstek ale gdy usłyszał moje westchnięcie przeniósł dłoń do mojej.W środku było różowo, chodziły półnagie kobiety ale Zayn patrzył tylko na mnie. Nic nie mówił ale sprawiał, że czułam się wyjątkowa mają uwagę tak atrakcyjnego mężczyzny. Chciałam dowiedzieć się o nim wszystkiego ale wiedziałam też, że mi na to nie pozwoli. Usiedliśmy przy stoliku dla 10 osób.
- Moi znajomi przyjdą.. - odpowiedział na moje niezadane pytanie. Objął mnie ramieniem i zamówił drinki.
- Powiesz mi coś o sobie Zayn ?
- Co ?
- No nie wiem.. Co robisz po szkole, coś o Twojej rodzinie.
- Pracuję.
- Gdzie ?
- Dla pewnego człowieka . A ty co robisz ?
- Nic. Czytam. Ciągle się przeprowadzam więc nie mam chłopaka ani przyjaciół.
- Jestem pierwszy.
- Nie jesteśmy..
- Powiedziałem już, że jesteś moja ! - jego oczy znów były czarne. Zesztywniałam.
- Podobasz mi się w tej sukience.- miział mnie palcem po policzku.
- Co Ci się stało w twarz ?
- Nic.
- No powiedz.
- Anthoinette to moja sprawa.
- Przepraszam. - odsunęłam się od niego. Kelner podał nam drinki. Zayn przypatrywał mi się uważnie.
- Nie uderzę Cie.- pogładził mnie po udzie. Czekał na moją reakcję ale nie byłam pewna czy mogę mu ufać. Do stolika podeszli jacyś ludzie. Zayn witał sie z nimi przez podanie ręki.
- Zaza kim jest Twoja towarzyszka ? - zapytał brunet z lokami.
- Anthoinette. Należy do mnie.
- Jestem Harry. - uścisnął mi rękę.
- An. - uśmiechnął sie i w jego policzkach ukazały się dołeczki. Usiadł obok mnie.
- Nowa zabawka Malika. - usłyszałam głos Rosemary.
- Nie. - wstałam i jak najszybciej opuszczałam klub po drodze potrącając ludzi ramionami. Ignorowałam deszcz i chłód. Mocny uścisk na talii.
- Zostaw mnie.
- Anthoinette. - założył na moje ramiona marynarkę.
- Nie będę Twoją zabawką ! - odwrócił mnie i mocno złapał za ramiona. Jego oczy wyrażały furię. Zawlókł mnie do swojego samochodu i zablokował drzwi. Wsiadł na miejsce kierowcy i odjechał z piskiem opon. Przejechał przez całe miasto mijając ulicę, na której mieszkam.
- Dokąd jedziemy ? - cisza. Kolejny raz cisza. Silence. Zatrzymał samochód przed willą na przedmieściach. Zatrzymał samochód, złapał mnie za kark i zaprowadził do środka. Po schodach na górę i do sypialni. Rzucił mnie na łóżko brutalnie przekręcając moją głowę w prawo wessał się w szyję. Syknęłam z bólu kiedy poczułam jego zęby przy mojej skórze.
- Zayn nie ! - jęknęłam kiedy jego ręce powędrowały pod moją sukienkę.
- Co ?! Tak traktuję moje zabawki ! - zszedł ze mnie i wyjął coś z szafy.
- Przepraszam.. - za co ja go do cholery przepraszam ?!
- Anthoinette nigdy nie będziesz dla mnie zabawką rozumiesz ? - kiwnęłam głową. Położył mi na kolanach swoje ciuchy.
- Przebież się. Skarbie. - wstałam i zamknęłam się w łazience. Przeczesałam palcami włosy, wytarłam rozmazany tusz z policzków i założyłam jego ogromne ubrania. Wróciłam do sypialni i zauważyłam uśmiech błąkający sie po jego twarzy. Nakazał mi gestem położyć się obok niego i wziął papierosy do ręki.
- Będziesz palił w łożku ? - nie odpowiedział tylko odpalił szluga. Fuknęłam zdenerwowana i odwróciłam się do niego plecami. Dym rozprzestrzeniał się po pokoju i drażnił moje nozdrza. Poczułam jego rękę na swoim ramieniu. Wzdrygnęłam się na co zareagował cichym warknięciem.
- Dlaczego się mnie boisz ?  - myślałam, że jego wzrok wypali mi dziurę w czaszce. Nie odezwałam się. Raz w życiu to on będzie miał zagadkę. Słyszałam jak przyspiesza mu oddech. Denerwuje się. Dobrze mu tak.
- Zadałem Ci pytanie. - wysapał przez zaciśnięte zęby.
- Ja też zadałam Ci wiele pytań. - wypaliłam bez zastanowienia. Idiotko skończona jesteś zamknięta z nim w jego domu. Co ja wyprawiam ?! Jego oddech nie wróżył nic dobrego.

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 3

- Odpierdol się od niej Rosemary.
- Bo co ?
- Bo za chwilę porozmawiamy inaczej. - odeszła, a ja ryczałam jak dzieciak. Wyciągnął do mnie rękę ale zignorowałam jego gest i odeszłam.
- Anthoinette. - złapał mnie za nadgarstek, a po chwili byłam już w jego ramionach. Tego to się nie spodziewałam. Pan skała ma ludzkie odruchy ? Whow. Czekałam aż coś powie. Na jakikolwiek odzew. Nic. Cisza. Silence. Ta cholerna cisza, która zawsze go otaczała. Znów złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził na lekcję. Zapukał do pracowni biologicznej.
- Pani Anders przepraszam za Anthoinette. Jest nowa i stąd to spóźnienie. Zgubiła się. - wepchnął mnie do klasy.
- Ja.. przepraszam.
- Nic nie szkodzi. Usiądź sobie. - zajęłam miejsce w ostatniej ławce przy oknie. Podobały mi się zajęcia. O 15 opuściłam szkołę i wróciłam do domu. Gorący prysznic. Tak. Tego mi trzeba. 40 minut w gorących strumieniach i czułam się jak nowo narodzona. Na moim łóżku leżała jakaś paczuszka. Otworzyłam ją i pokręciłam z niedowierzaniem głową. Czarna. Obcisła. Krótka. Bardzo krótka. Koronkowa. Sukienka. Założyłam ją na siebie. Ledwie zakrywała moją bieliznę. Czułam się w niej fatalnie. Zrobiłam dosyć mocny makijaż i rozpuściłam włosy. Gdy na zegarku wybiła 18 zapukał do drzwi. Odetchnęłam głęboko i powtarzając w myślach " dam radę " otworzyłam. Zmierzył mnie wzrokiem i oblizał wargi. Zamknęłam drzwi. Stałam tyłem do niego.
- Wyglądasz perfekcyjnie.
- Dziękuję za sukienkę. - odwróciłam się, a on w sekundzie złapał mnie za nadgarstek. Nie. Tak nie będzie. Trochę się namęczyłam ale w końcu uwolniłam rękę i umiejscowiłam moją dłoń w jego. Popatrzył na mnie ciepłymi, miodowymi oczami i mocniej uścisnął moją rękę. Wsiedliśmy do jego auta. Znów poczułam papierosy. 10 minut spędziliśmy w ciszy.
- Skąd jesteś ? - zapytał w końcu.
- Los Angeles. Teraz często się przeprowadzam bo tata ma taką pracę. - pokiwał głową. Miałam wrażenie, że ma w dupie to co do niego mówię.
- Podoba Ci się tu ? - whow ! Dwa pytania ?! Zayn zwolnij !
- Nie. Jest strasznie.
- Nikt Cie nie tknie. Jesteś moja. - zatrzymał się pod jakimś domem. Pomógł mi wysiąść z samochodu i złapał za nadgarstek. Kolejny raz wyswobodziłam się i złączyłam nasze dłonie. Bawiło go to.
- No co ?! - zaśmiał się tylko  i wyjął papierosy.
- Chcesz ? - poczęstował mnie.
- Nie.. ja nigdy nie paliłam i nie chcę.
- Taka niewinna.. - poprowadził mnie w głąb domu. W środku było pełno ludzi. Wszyscy ubrani na czarno. Pijani albo nawet naćpani. Zadrżałam. Zayn objął mnie w talii, przyciągnął do siebie i pocałował w skroń.
- Nie bój się. Jesteś ze mną. Perełko. - jego miękkie usta wywołały nową falę dreszczy.