piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 34

Bez namysłu podeszłam do mojego ukochanego. Już w połowie drogi słyszałam jego podniesiony głos.
- ZaynieBoo.. - wtuliłam się w jego tors.
- AnnieBoo co ty tu robisz ? Powinnaś już dawno spać.
- Nie mogłam spać i poszliśmy z Niallerem na spacer. Co się tutaj dzieje ? - spojrzałam na Luke'a .
- Nic wielkiego kochanie. Musieliśmy wyjaśnić sobie z Lukiem pewne istotne kwestie.
- Na przykład ?
- Kurwa Zayn przestań grać opiekuńczego chłopaka bo chyba tu rzygnę ! - krzyk Luke'a zmroził moje ciało.
- Opanuj zazdrość chłopczyku. - zakpił mój ukochany i unosząc mój podbródek jednym palcem musnął moje usta. Poznałam jego gierkę. Robił wszystko, żeby doprowadzić Luke'a do szału. Spojrzałam w  jego piękne oczy i zobaczyłam tą chorą złość w jego tęczówkach. To jak patrzył na mnie kiedy mnie bił.. ale teraz byłam przy jego boku, w jego ramionach. A jego złość uderzała w kogoś innego.
- ZaynieBoo..
- Cicho An. Wracaj do mieszkania. Proszę.
- Zaynie..
- An zrób o co proszę. Raz w życiu zrób o co proszę. Nie chcę żebyś tu było bo nie chcę zrobić Ci krzywdy.
- Dobrze. - przyciągnął mnie do swojego ciała i złożył na moich ustach długi pocałunek.
- Jeżeli nie możesz być moja, to nie będziesz też jego ! - usłyszałam krzyk Zayna i okropny huk.. Potem czułam już tylko ból..
- An.. Anthoinette.. - złapał mnie w swoje ramiona zanim zderzyłam się z ziemią. Wszystko stawało się czarne przez ból w okolicy serca.. To koniec.. Umieram w jego ramionach..

*** Oczami Zayna ***
*** Godzinę później ***

Targałem swoje włosy i przygryzałem wargę tak mocno, że leciała mi z niej krew. Nie mogę jej teraz stracić. Nie po tym jak dopiero ją odzyskałem ! Wstałem z miejsca i zacząłem nerwowo krążyć po szpitalnym korytarzu.
- Przepraszam.. - odwróciłem się i obrzuciłem gniewnym wzrokiem małego lekarza.
- Słucham ?
- Mam dla pana dwie wiadomości. Złą i dobrą.
- Jakie ?
- Dobra jest taka, że uratowaliśmy dziecko.. Ma pan synka. Jest w respiratorze ponieważ jego narządy nie są jeszcze rozwinięte i nie potrafi sam funkcjonować.
- A zła ?
- Pana żonę .. dobrze mówię ? - bez zastanowienia skinąłem głową - Może uratować tylko przeszczep serca.
- Ile to kosztuje ?
- Tu nie chodzi o pieniądze. Chodzi o dawcę..
- Czyli jeżeli znajdę dawce to.. to ona będzie żyła ?
- Ma pan 24 godziny.. - szalona gra rozpoczęła się w mojej głowie. Starałem się jak mogłem, ale nic nie działało. Została jedna jedyna opcja.

*** Oczami Anthoinette ***

*** 3 tygodnie później ***

Obudziłam się z poczuciem strachu i ogromnego zmęczenia. Zamrugałam nerwowo oczami kiedy obraz stał się zbyt rozmazany.
- Obudziła się.. Louis obudziła się ! - usłyszałam głos Nialla zanim go zobaczyłam.
- Nialler.. - szepnęłam cicho..
- An masz synka ! Tak bardzo Ci gratuluję ! Tak bardzo się cieszę, że się obudziłaś.
- Niall gdzie jest Zayn  ? - cisza. Kompletna cisza. Słyszałam tylko jakiś cholerne pikanie jakiejś maszyny.
- An.. Zayn on.. - mój obraz się naprawił. Spojrzałam na blondyna, który wpatrzony był w swoje uda.
- On co ?
- On zostawił dla Ciebie list.. Wszystko w  nim wyjaśnił. - podał mi papier, pocałował mnie w policzek i wyszedł.. Rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać.


Droga Anthoinette !

Moje serce już dla mnie nie bije, ale jestem szczęśliwy wiedząc, że żyje w Tobie. Zaraz po tym jak on Cie postrzelił dowiedziałem się, że potrzebujesz nowego serca. Robiłem wszystko, żeby znaleźć dawcę, ale miałem tylko 24 godziny. Nie mogłem inaczej postąpić. 
Tylko.. nie smuć się, Skarbie. Ja jestem szczęśliwy. Mamy synka. Mam do Ciebie tylko jedną prośbę pomimo tego jak wiele razy go skrzywdziłem. Chciałbym, żeby mój syn nosił imię swojego ojca. Chcę Cie przeprosić. Chcę, żebyś wybaczyła mi to jak bardzo krzywdziłem Cie w Anglii. Dzięki Tobie stałem się lepszym człowiekiem. Zrozumiałem to, że kocham. Kocham Ciebie. Kiedyś powiedziałem Niallowi, że mógłbym nawet dla Ciebie umrzeć i taka była wola Pana. Oddałem Ci moje serce. Ono było Twoje od kiedy Cie poznałem. Proszę powiedz naszemu synowi o mnie. Chcę, żeby wiedział, że go kocham i zawsze będę go kochał tak samo jak Ciebie. Niall i Louis Ci pomogą. A ja zawszę będę obok Ciebie. 
Kocham Cie An.

Twój Zayn xx 







KONIEC

Tak więc docieramy do końca FanFiction " Silence " !
Mam nadzieję, że podobało Wam się to co stworzyłam i, że będziecie mnie wspierać również przy kolejnym FF. 
Kocham Was #HORANATORS i dziękuję za komentarze i wyświetlenia. 
/ Horanowa.;) 

środa, 13 listopada 2013

Rozdział 33

Nerwowa cisza wypełniła mieszkanie. Ściskałam rękę Zayna szukając jakiegokolwiek oparcia.
- Louis..
- Co ty tu robisz Zayn ? - Tommo zaczął cicho z przymrużonymi oczami.
- Przyjechałem błagać o wybaczenie. Zaopiekować się An i naszym dzieckiem. Zaopiekować się Niallem. - blondynek podszedł do Lou i wziął go za rękę.
- Louis przecież każdy zasługuje na kolejną szansę. Nie możemy go teraz olać i wyrzucić z naszego życia. To mój brat.. - Tommo przyciągnął go do siebie i pocałował w czoło.
- Jesteście tego pewni ? - spojrzał na mnie. Kiwnęłam tylko głową i spojrzałam na Luke'a. Pokręcił głową i udał się w stronę wyjścia.
- Luke.. - pobiegłam za nim ignorując pełne niezadowolenie Zayna.
- Zostaw mnie Anthoinette.
- Luke zaczekaj ! - złapałam go za rękę.
- Co ?!
- Przepraszam.
- Za co ? Za to, że złamałaś mi serce ?! Wiesz co An, chcę dla Ciebie jak najlepiej. Jeżeli lubisz kiedy on Cie bije i poniża to gratuluję, na prawdę.
- Luke posłuchaj.. Znam Zayna. Wiem, że on nie był idealny, ale on się zmieni. Ja to wiem.
- Zobaczymy Anthoinette. Tylko nie wracaj do mnie kiedy on Cie zleje kolejny raz. - wyrwał rękę i odszedł. Nie było mi smutno. Byłam zła. Wróciłam do mieszkania gdzie chłopcy już śmiali się w najlepsze. Usiadłam Zaynowi na kolanach i wtuliłam w jego szyję.
- Czy on Ci coś zrobił ? - zapytał obejmując mnie delikatnie.
- Nie.  Wkurwił.
- Olej go. Masz mnie An. - spojrzałam w jego karmelkowe oczy i uśmiechnęłam się słabo.
- My będziemy się zbierać. Zayn nie spierdol tego. - Nialler pocałował mnie w policzek i wyszli.
- Wszystko będzie dobrze prawda Zayn ?
- Taa.. Na pewno. - przez cały dzień siedzieliśmy blisko siebie, rozmawiając na różne tematy. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno.
- An muszę już iść.
- Gdzie ? - mruknęłam podnosząc się z jego kolan.
- Do hotelu. Jestem zmęczony, przyjade jutro.
- Myślałam, że zostaniesz.
- Nie wziąłem ze sobą nic.
- To może pojedziesz po rzeczy i wrócisz do mnie ?
- Nie kombinuj Skarbie. Zobaczymy się jutro hmm ? - położył ręce na mojej talii przyciągając mnie do siebie.
- Jak chcesz. - uśmiechnął się i musnął moje usta. Jego pocałunki były idealne i jak zawsze smakowały miętą. Uśmiechnęłam się kiedy się ode mnie odsunął na co oddał mi uśmiech i zakładając skórzaną kurtkę opuścił moje mieszkanie. Zamknęłam drzwi i rozanielona poszłam pod prysznic. Gorące strumienie spływały po moim ciele dając mi niesamowitą przyjemność. Założyłam swoją ulubioną piżamę i położyłam się wygodnie do łóżka. Kręciłam się niespokojnie nie mogąc zasnąć. Po 2 godzinach wzięłam do ręki telefon i napisałam Niallerowi sms'a

Wstałam z łóżka, wciągnęłam na siebie leginsy i jakiś sweter i czekałam na blondaska. Chwilę później usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Kierowaliśmy się z Niallerem w stronę plaży rozmawiając o wydarzeniach z całego dnia. Cały czas towarzyszył nam śmiech dopóki na końcu ulicy nie zauważyłam dwóch znajomych sylwetek. Luke i Zayn. 

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 32

- Co ty tu robisz Zayn ? - zapytałam opierając sie policzkiem o drzwi.
- Stęskniłem się.
- A tak na serio ?
- Mówię serio An. Nie zaprosisz mnie ?
- Zamierzasz mi przypieprzyć ? - opuścił głowę i pokręcił przecząco. Otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam go do środka. Co ja robię ?! Wszedł powoli i rozejrzał się po moim mieszkaniu.
- Ładnie tu.. - powiedział cicho.
- Chcesz coś do picia ?
- Poproszę. - poszłam do kuchni i nalałam do szklanki soku. Podałam mu szklankę i usiadłam obok.
- An dlaczego uciekłaś ?
- Bo miałam Cie dość. Zabiłeś mojego tatę. Biłeś mnie. Więziłeś.
- Ja nie chciałem.
- Nie chciałeś ? To dlaczego to robiłeś Zayn ?
- Bo nie chciałem żebyś odeszła. Chciałem Cie zatrzymać nie ważne jak. Odeszłaś chociaż obiecałaś mi, że zostaniesz.
- Dziwisz się Zayn ?
- Nie. Nie wiem. Wróć.. - złapał mnie za rękę. Tak jak małe dziecko chwyta się matki. Spojrzałam mu w oczy i po raz pierwszy od długiego czasu nie zobaczyłam w nich złości. Zobaczyłam tylko ból i strach.
- Zayn..
- An ja wiem. Obiecywałem Ci milion razy, że się zmienię, ale tym razem ja na prawdę się postaram. Nie musisz wracać teraz ze mną do Bradfort. Po prostu bądź moja. Udowodnię Ci, że jestem innym człowiekiem.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł..
- Skarbie.. zależy mi na Tobie. Błagam...- padł przede mną na kolana i położył głowę na moich udach. Wplotłam palce w jego czarne włosy i pociągnęłam za nie delikatnie. Spojrzał na mnie oczami pełnymi łez.
- Kochasz je ?
- Co ?
- Kochasz nasze dziecko ?
- Co to za pytanie ? - przeczesywałam palcami jego włosy.
- Po prostu chcę wiedzieć..
- Kocham. I je i Ciebie. Inaczej by mnie tu nie było. - popatrzyłam na niego. Dlaczego tak bardzo go kocham i pragnę ? Uśmiechnęłam się blado zapatrzona w jego miodowe tęczówki. Oddał mi uśmiech i podniósł się tak, że nasze twarze były na tym samym poziomie.
- Daj mi szansę An. Proszę.. - przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta. Pogłębiłam pocałunek zaplatając mu ręce na szyi.
- Anthoinette ! Dzwonie i dzwo.. - oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni kiedy do pokoju wparował Niall. Stał z otwartymi ustami i wyglądał jakby był w ciężkim szoku.
- Niall.. - Zayn podszedł powoli do niego i położył mu rękę na ramieniu. Chłopak popatrzył na niego szeroko otwartymi oczami.
- Co ty tu robisz ?
- Przyjechałem was odzyskać.. przeprosić. - blondyn przytulił się do niego i spojrzał na mnie nad jego ramieniem. Oczy miał pełne szczęścia. Nie wiem ile czasu spędzili przytuleni do siebie, ale zaczynało mi się nudzić.
- Wiedziałem, że się zmienisz Zayn. Wiedziałem, że będziesz walczył o An i o mnie !
- Kocham Was oboje. - mulat wyciągnął do mnie rękę, a ja bez chwili namysłu podałam mu swoją. Głaskał delikatnie knykcie moich palców i całował co chwilę w policzek lub w czoło.
- Jaka piękna, rodzinna scena. - podniosłam wzrok i moim oczom ukazali się Louis i Luke.. Cholera. 

wtorek, 22 października 2013

Rozdział 31

- Sama nie wiem Luke. Może.. może powinniśmy spróbować.
- Zayn już Cie nie skrzywdzi.. Obiecuję Ci An. - przytuliłam się do niego i pozwoliłam wszystkim złym emocjom odpłynąć chociaż na jakiś czas. Kołysał mną delikatnie i pocałował mnie w czoło.
- Luke ja
- Ciii.. Chodźmy spać. - poprowadził mnie na górę i ułożył do spania. Przyciągnął mnie do swojego ciała. Moje plecy przylegały do jego torsu, a nasze nogi były splątane. Kolejny raz pragnęłam, żeby to Zayn był tym, który mnie przytula. Usnęłam. Luke obudził mnie koło 4 nad ranem słodkim buziakiem w policzek.
- An kochanie musisz wstać. Musimy już jechać. Wszystko już spakowane malutka wstań. Pośpisz w samolocie. - mruknęłam sennie i wstałam. Ubrałam się w http://img.szafa.pl/ubrania/0/016330734/big_1382346379/moro.jpg i zeszłam na dół gdzie już czekało na mnie śniadanie. Jedliśmy w kompletnej ciszy, a jakiś czas później opuściliśmy dom. Usnęłam w samochodzie. Kiedy się obudziłam byłam już w samochodzie.
- Dzień dobry An. - ten głos.. Nialler ?! Otworzyłam szerzej oczy i zaczęłam się rozglądać. Olśniewający uśmiech, a potem ten mój ulubiony śmiech. Chłopak siedział obok mnie i wcinał karmelki.
- Nialler ? Wyszedłeś ze szpitala ? - był blady, ale jak zwykle uśmiechnięty.
- Ta.. Na własne żądanie. Louis powiedział mi o tym, że się przenosimy. Chcę być blisko mojego ukochanego, Ciebie i mojego bratanka lub bratanicy. - położyłam rękę na swoim brzuchu nie mogąc w to uwierzyć.
- A jak się czujesz Nini ? Już lepiej ?
- Boli jak cholera, ale jest dobrze.
- Martwię się o Ciebie.
- Nie masz o co An. Jest okej.
- Hej An. - Lou pocałował mnie w czoło i podał Niallerowi wodę.
- Hej Loui.. Gdzie Luke ?
- An..Luke został w Anglii..
- Dlaczego ?!
- Nie wiem. Powiedział, że musi zatrzymać Zayna i, że dołączy do nas w najbliższym czasie.
- Coś mi się nie wydaje.. Louis, a co z pogrzebem mojego taty. ?
- Pochowamy go na miejscu.
- Dokąd lecimy Lou ?
- Do Ameryki.
- Do mojej babci ?
- Nie do końca. Wynajęliśmy mieszkania dla Ciebie i dla nas. Potrzebne będzie Ci dla dziecka kiedy się urodzi, nie martw się o pieniądze.
- Tak bardzo Wam dziękuję...

Zbliżamy się do lądowania, proszę zapiąć pasy i nie wstawać ze swoich miejsc

Podano komunikat.Zamilkłam i zajęłam się wyglądaniem za okno. Znajome wybrzeże Florydy pojawiło się przed moimi oczami. Uśmiechnęłam się na wspomnienie moich wakacji z Zaynem.. Nasz pierwszy raz... Wyznania.. Otrząśnij się An. Wysiedliśmy z samolotu, a na nas już czekało auto. Louis zapakował nasze bagaże, a ja zajmowałam się Niallerem. Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy jakieś 15 minut do centrum. Zatrzymaliśmy się w podziemiach ogromnego wieżowca i wjechaliśmy windą na najwyższe piętra. Chodziłam z otwartą buzią oglądając moje nowe mieszkanie.
- I jak podoba się ?
- Louis tu jest niesamowicie.. Tak bardzo Wam dziękuję.
- Nie ma za co maleńka. Gdybyś czegoś potrzebowała to jesteśmy w mieszkaniu obok. - uśmiechnął się i wyszedł.

** tydzień później **

Kolejny poranek spędzony na spacerze po plaży. Kocham to. Wreszcie mogę nosić swoje ulubione ciuchy, śmiać się i bawić. Często spędzam czas z Niallem kiedy Louis jest w pracy. Tommo załatwił też pracę dla mnie, ale zacznę dopiero po porodzie. Wtedy Niall zajmie się moim dzieckiem. Dostałam dużo pieniędzy za sprzedaż domu w Bradfort i odszkodowanie za śmierć taty. Wracałam powoli do mieszkania ciesząc się promieniami słońca na mojej skórze. Przygotowałam sobie truskawkowego shake i włączyłam w telewizji mój ulubiony poranny program. Mój brzuch stawał się już większy. Wczoraj dostałam wiadomość od Luke'a, że zobaczymy się już niedługo. Bardzo się z tego cieszę i nie mogę się doczekać. Wstałam, żeby zmienić ubrania bo zaczynało robić się gorąco kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nucąc cicho moją ulubioną piosenkę poszłam otworzyć.
- Cześć Skarbie. - mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok..


Hej misiaki :) xx
Mam do was ogromną prośbę !
Proszę przesłuchajcie piosenkę mojego przyjaciela i zostawcie na yt jakiś miły komentarz
http://www.youtube.com/watch?v=ctaXTnXXvW0
i polubcie jego fanpage na facebook'u https://www.facebook.com/pages/Szanto/357154954414994?fref=ts a jeżeli dobijecie do 500 lajków na fp i 1000 wyświetleń na yt to jeszcze w tym tygodniu podam Wam link do mojego nowego fanfiction " Fighter " <3 xx Kocham Was / Horanowa.:)

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 30

Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=2PEG82Udb90

*** Oczami Zayna ***

Opuściłem sale mojego brata dręczony wyrzutami sumienia. Prawda.. to co powiedział o mnie i An zabolało mnie bardziej niż wszystko złe co wydarzyło się w moim życiu.
- An.. - złapałem ją za ramię. Odwróciła się zapłakana w moją stronę. Była taka blada, zrozpaczona. Nigdy jej takiej nie widziałem. - Co się stało ?
- M.. mój tata nie żyje. - wypuściłem głośno powietrze i przyciągnąłem ją do swojego torsu zamykając w ramionach. Płakała w moich ramionach, a ja znudzony bawiłem się jej włosami.
- Chodź skarbie. Czas wracać do domu.
- Zabili mojego tatę Zayn ! - krzyknęła na mnie.
- Nie takim tonem Anthoinette. Nie myśl, że wszystko Ci wolno.
- Zostaw mnie Zayn. Po prostu mnie zostaw. - odepchnęła mnie i odeszła.
- Anthoinette wróć tutaj. - wystawiła w moją stronę środkowy palec i dalej szła. Tak to ja się z nią bawił nie będę. Podbiegłem i złapałem ją mocno za przedramię.
- Puściłbym Cie, ale masz coś co tak jak TY należy do MNIE.
- O czym ty mówisz Zayn ?
- O dziecku. Myślisz, że mi je odbierzesz ? - złapałem ją za włosy i wyprowadziłem ze szpitala. Już ja jej dam nauczkę.
- Nie rób czegoś, czego będziesz żałował Zayn.
- Już zrobiłem i wiesz co ? Nie żałuję. Teraz przynajmniej mam pewność, że nie uciekniesz bo nie masz dokąd. Jesteś na mnie skazana.
- Zabiłeś mojego.. zabiłeś tatę ?!
- Może. - dostałem w twarz. Mocno, agresywnie. Wyplułem krew i spojrzałem na An.
- Mam Ci oddać ?!
- Wiesz co ? Uderzyłeś mnie już wystarczająco wiele razy. Bij mnie. Zabij i mnie i dziecko. Nie zależy mi. Nie zależy mi na niczym, a już zwłaszcza na Tobie. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. Zniknij. Wynoś się z mojego życia. - odepchnęła mnie mocno i odeszła. Nienawidzi mnie. Kolejna osoba, którą kocham.

***

- Anthoinette.. - obudziłem się w środku nocy poszukując jej bliskości. Muszę ją znaleźć i odzyskać. Wybiegłem z domu w samych dresach i pojechałem do domu jej ojca. Dobijałem się do drzwi z 10 minut, aż w końcu na piętrze zapaliło się światło. 
- Czego chcesz ? - zapytała przez drzwi. 
- Pogadać. 
- Jasne. Jak otworze drzwi to złapiesz mnie za włosy i zaciągniesz do swojego domu. 
- Nie An. Obiecuję. Daj mi 10 minut. Błagam. 

*** Oczami Anthoinette*** 

On mnie błaga ? Szok. Nie wiem co mną kieruje, ale otwieram drzwi i wpuszczam go do środka. Ma na sobie tylko dresy, włosy poburzone i podpuchnięte oczy. Łapie mnie w swoje ramiona i zamyka w objęciach. 
- Nigdy więcej ode mnie nie uciekaj An.. - szeptał w moje włosy. Nie było w tym agresji, do której przywykłam. Był wręcz.. uroczy. Nie An. Nie daj się omotać. Odsunęłam się od niego i poszłam do salonu. Usiadł obok mnie na sofie i wziął mnie za rękę.
- An wybacz mi.. Daj mi jeszcze jedną szansę. Zmienię się dla Ciebie i Nialla. Nie będę Was bił. Wychowamy razem nasze dziecko.. szczęśliwi. 
- An co się tu dzieje ? Dlaczego wyszłaś z łóżka ? - kompletnie zapomniałam o obecności Luke'a. Twarz Zayna napięła się w złości, a ręce zacisnęły w pięści. 
- Co on tu robi ?! - wycedził przez zaciśnięte zęby, a ja pisnęłam ze strachu. Luke podszedł do mnie, ale Zayn zawrócił go spojrzeniem. 
- On pomaga podnieść mi się po stracie taty. 
- Kłamiesz Anthoinette ! Jak długo to trwa między Wami ?! Jak długo on Cie pieprzy ?! 
- Zayn ja jej nie
- Milcz Luke. Ta dziwka Cie prowokuje, rozumiem. - wyjął z kieszeni nóż, a ja instyktownie zaczęłam się cofać.
- Nie Zayn.. Daj mi wytłumaczyć. - opadłam na kolana przerażona tym co zaraz się ze mną stanie. Słyszałam jego kroki, ale po chwili ktoś podniósł mnie z podłogi. 
- An.. - Luke zamknął mnie w ramionach. - An popatrz na mnie. - pogłaskał mnie delikatnie po posiniaczonym policzku. - Jutro stąd wyjedziesz. Zapewnię bezpieczeństwo Tobie i dziecku. 
- Dlaczego mi pomagasz Luke ? 
- Zasłużyłaś na więcej niż to co dał Ci Zayn.. Sam nie wiem dlaczego. Może.. może mi zależy. 
- Wyjedziesz ze mną ? 
- Nie wiem An. Chcesz, żebym wyjechał ? 

niedziela, 29 września 2013

Ogłoszenie !

Kochane,
 przepraszam was bardzo, ale niestety w najbliższych dniach nic nie zostanie opublikowane. Powodem tego jest brak weny i pomysłów na dalszy ciąg Silence. Dodatkowo na naszą decyzję wpłynął fakt, iż bardzo nie przyjemne komentarze ukazują się pod rozdziałami. Mam nadzieje, że to uszanujecie  i nadal będziecie wiernymi czytelniczkami. Pewnie będziecie się pytać kiedy powrót? Szczerze to nie wiem może za tydzień, dwa. To zależy od przypływu natchnienia.
Kocham was.:*

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 28

*** Oczami Zayna ***

W mojej głowie rozpoczęła się chora gra. Znajdę ją za wszelką cenę i zatrzymam przy sobie. Ona ma w sobie MOJE dziecko. Krążyłem po mieście przeszukując najmniejsze zakamarki. Jak ją dorwę to mnie kurwa popamięta.
- Co kurwa ?! - jebany telefon przerwał moje myśli.
- Jajco. Jeżeli Cie to interesuje debilu to stan Nialla jest stabilny.
- Lepiej znajdź Anthoinette.
- Psychol. - rozłączyłem się i rzuciłem telefon na siedzenie pasażera. Chwila.. Pasmo blond włosów mignęło mi przed oczami i zniknęło za budynkiem. Wybiegłem na deszcz.
- Anthoinette  ! - ta dwórka przyspieszyła kroku i znikała za drzewami. Zacząłem biec, a dziewczyna odwróciła twarz w moją stronę. An. Biegła przez deszcz, a zaraz za nią ten chłopak. Wsiedli do jakiegoś samochodu i odjechali z piskiem opon. Znajdę ją i tego gnoja. Nie ręczę za siebie. Dokąd ona mogła pójść.. Te jej koleżaneczki są czyste. Chyba nie jest tak głupia, żeby.. doznałem olśnienia i zrozumiałem jej grę. Myślała, że nie będę jej szukał tam gdzie to najbardziej oczywiste.

*** Oczami Anthoinette ***

- Bastian on mnie znajdzie.
- Uciekniemy An. Pomogę Ci.
- On mnie zabije jak mnie dorwie. Mogłam zachowywać się tak jak on tego chciał.
- I pozwolić się tak traktować ? Nadal nie wiem dlaczego od razu do mnie nie przyszłaś.
- On za każdym razem mówił, że się zmieni. Obiecywał, że więcej tego nie zrobi. Wierzyłam mu. Aż do teraz. Bastian mogę od Ciebie zadzwonić ? Zayn zabrał mi komórkę.
- Jasne. - wybrałam numer Louisa.
- Halo ?
- Lou to ja An.. Co z nim ?
- Wszystko będzie dobrze. Powiedz mi lepiej co z Tobą ?
- Jestem z Bastianem. Jedziemy do mojego taty.
- Co ?! Anthoinette czy ty oszalałaś ?! On już tam na Ciebie - pisk opon zagłuszył  jego słowa. Dobrze znany mi czerwony mercedes i 5 innych samochodów zajechało nam drogę.
-Bastian..-szepnęłam-tak bardzo Cię przepraszam, że Cię w to wciągnęłam.
-Daj spokój An.-drzwi po mojej stronie otworzyły się i chwile później stałam twarzą w twarz z demonem.
-Skarbie..-zemdliło mnie od tej jego miłości.
-Zostaw mnie Zayn błagam Cię. Nie bij mnie i zostaw Bastiana w spokoju.
-Oczywiście. Chodź.
-Zayn chcę do taty, proszę..-szepnęłam dławiąc się łzami.
-Nie przynoś mi wstydu Anthoinette.-złapał mnie za rękę i ciągnął do swojego auta. Pozwolił odjechać Bastianowi. Dzięki Bogu. Pomógł mi wsiąść i po chwili siedział na swoim siedzeniu.Opuściłam głowę zaciskając powieki. Nie będę płakać.Nie. Najważniejsze, że Nialler z tego wyjdzie.Louis pewnie zabierze go do siebie.
-Patrz na mnie.-uniósł mój podbródek i przejechał kciukiem po moich spierzchniętych ustach.-Martwiłem się.
-Nie potrzebnie, nie przejmuj się mną..
-Nie dostaniesz tylko dlatego, że jesteś w ciąży.
-Skąd wiesz.?!
-Nie interesuj się.Teraz pojedziemy do domu, a jak mnie nie zdenerwujesz to jutro odwiedzisz swojego ojca.-zamilkłam i złapałam jego dłoń w swoje ręce. Boże czy ja znowu chcę to naprawić?
-Zayn..
-Co?!
-Przytulisz mnie?
-Nie.-czemu mnie to nie dziwi. Uścisnął moje udo jakby chciał przeprosić za swój napad złości. Nie wspomnę, że przez jego gest chciało mi się płakać, bo w tym miejscu miałam kilka siniaków. Podjechał pod swój dom, moje więzienie...Otworzył drzwi, a ja skierowałam się do swojej celi. Złapał mnie za rękę i pociągnął w górę schodów.... Czego on znów chce? Zostawił mnie w łazience,a po chwili wrócił z ubraniami.
-Dziękuje..- powiedziałam cicho.
-Wreszcie zaczęłaś doceniać to co dla Ciebie robię.-tak bardzo chciałam zobaczyć jego miodowe oczy.Zaczął się rozbierać, a kiedy został w samych bokserkach spojrzał zniecierpliwiony na mnie.
-Mam Ci pomóc?-uniósł brwi w geście poirytowania.Pokręciłam przecząco głową i zdjęłam z siebie ubrania Bastiana. Zayn nalał pełną wannę wody i kazał mi wejść do środka. Sam zajął miejsce za moimi plecami i kazał mi się oprzeć o jego tors. Było mi przy nim dobrze.Był spokojny.. Chciałabym, żeby wrócił mój Zayn. Może nawet wybaczyłabym mu wszystko.Oparł się brodą o moje ramię.
-Dlaczego uciekłaś?-mruknął cicho.
-Nie chciałam żebyś mnie dłużej bił i upokarzał.
-Czy ja Cię pobiłem?
-Kilka razy.
-Niall Ci pomógł, prawda?!
-Nie. Mój tata.-musiałam chronić blondaska.
-Skarbie. Zostaniesz teraz w domu. Ja muszę coś załatwić.
-Zayn
-Nie dyskutuj ze mną. Zjedz coś i idź spać.
-Zayn proszę zostań.. Nie chcę być sama.
-Luke zostanie z Tobą.
-Chcę spędzić z Tobą czas.
-To nie jest koncert życzeń skarbie.- pocałował mnie w czoło i już go nie było. Spłukałam z siebie pianę i wyszłam z wanny.Założyłam ubrania od Zayna. Jak zwykle z najdroższymi metkami.Zeszłam powoli na dół bo ból nie pozwalał mi na swobodne ruchy.
-Anthoinette.-chłopak skinął w moją stronę.
-Hej Luke
-Dobrze się..ehm..czujesz?
-Dzięki za troskę. Przywykłam do bólu, już go nawet nie czuję.
-Zayn powiedział
-Wiem.Mam zostać w domu i zachowywać się bo dostanę.
-Powiedział, że jak zjesz mam Cię zawieść do Nialla. Chyba, że nie chcesz.
-Co?!
-I dodał,że jak spróbujesz kombinować to mam Ci władować magazynek w głowę.
-Już wierzyłam.
-Że co? Że on się zmieni? Anthoinette, Rosemary chciała Cię ostrzec bo kiedyś była na twoim miejscu. Wierzyłaś w jego przemianę, wszyscy uwierzyliśmy. Teraz... nie wyobrażam sobie co teraz. Najchętniej wywiózłbym Cię na drugi koniec świata.
-I tak mnie znajdzie.
-Nie wątpię.
-Lubisz spaghetti?
-Jasne.
-Chodź do kuchni.-zjedliśmy razem posiłek.
-Wiesz Anthoinette, Zayn kazał mi się tobą opiekować, więc teraz dużo czasu będziesz spędzała ze mną.
-Cieszę się.-zatrzymał samochód zaraz obok samochodu Zayna. Mulat od razu objął mnie swoim ramieniem.
-Zjadła?- Luke  kiwnął głową.Zayn poprowadził mnie do wejścia a ja....głupia ja przytuliłam się do niego.
-Co jest An?
-Nic-westchnął i mnie objął. OBJĄŁ MNIE! Stałam ogarnięta jego zapachem.
-Anthoinette chodź.-złapał mnie za nadgarstek i poprowadził przez korytarz.Zobaczyłam Louisa, obserwującego Nialla, każdy jego ruch.Chciałam do niego podejść, ale Zayn zacieśnił uścisk i przytrzymał mnie przy sobie.
-Zachowuj się.-mruknął
-Dlaczego do niego strzeliłeś Zayn?
-Nikt nie może nas rozdzielić. Za bardzo Cię kocham.-ugryzłam się w język, żeby kolejny raz od niego nie dostać.
-Mogę iść do Nialla?
-Idź.-puścił mnie, a ja powoli ruszyłam do Lou. Chłopak zamknął mnie w swoich ramionach.
-Niall chce rozmawiać z tobą. Tylko z Tobą.
-Ummm... Okey.
-Niall..-szepnęłam siadając obok jego łóżka.
-An przepraszam. Chciałem Cię obronić, a on strzelił i..
-Ciii... Nic mi nie jest. Jak się czujesz?
-Cieszę się, że jesteś ty i Louis
-Zayn..
-On Cię przywiózł?
-Tak przywiózł mnie.
-Nie udało Ci się uciec?
-Nie...Jestem z Zaynem w ciąży.
-Co?!-jęknął.
-Nie przejmuj się Niall. Coś wymyślimy.
-Anthoinette zostaw mnie z nim.-Zayn. Popatrzyłam na blondyna a on delikatnie kiwnął głową. Wstałam i spojrzałam na Zayna. Jego oczy był pełne cierpienia.Usiadłam obok Louisa i chwyciłam go za dłoń. Chłopak odwdzięczył się mi ciepłym spojrzeniem.
-Najgorsze za nami.-powiedziałam
-Obyś miała rację. Chcesz gorącą czekoladę?
-Chętnie,ale to ty siedź a ja pójdę.-wstałam i skierowałam się do automatu, który stał przy recepcji.Nagle z sali segregacji wybiegł lekarz.
-Siostro szybko potrzebujemy krwi dla Thomasa Nelsona.-czy ja się przesłyszałam?Przecież mój tata się tak nazywa.Nie to musi być zbieg okoliczności. Zayn nie mógł usiłować go zabić. To na pewno nie ten sam człowiek.-A i proszę jeszcze poinformować jego córkę-Anthoinette, o jego stanie.- odepchnęłam się od automatu i podeszłam do recepcji.
-Niech pani nie dzwoni. To ja jestem Anthoinette. Córka Thomasa Nelsona....