Rozdział zawiera treści drastyczne.
Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=4OjiOn5s8s8
-Nialler.
-Zrobiłeś to specjalnie, prawda?
-Co?
-Doskonale wiesz jak ja się o niego martwię Zayn.
-Wiem i dlatego tu jesteś. Potrzebuje wsparcia najbliższych.- spojrzałam w stronę samochodów stojących na starcie. Blondyn siedział na masce swojego auta i trzymał za rękę Lou. Jakie to urocze..
-Możemy do niego iść- zapytałam cicho Zayna.
Chodź-złapał mnie za rękę.
-An!- jak zwykle mocno mnie przytulił.
-Nialler czemu to robisz?
-Bo chcę... Wygram. Nie martw się.
-Boję się o Ciebie.
-Nic mi nie będzie. Obiecuje
-Skarbie chodź już.
-Powodzenia Nialler-przytuliłam go, Zayn zrobił to samo i odeszliśmy. Prowadził mnie wzdłuż tłumu.
-Zayn!
-Co?
-Klepnąłeś mnie w tyłek!
- Co kurwa?- odwrócił się wściekły i ruszył w przeciwnym kierunku. Obok mnie znajdowali się Harry i Luke. Zayn podszedł do grupki mężczyzn których nie znałam.Doskonale o tym wiem, że on nie odpuści i zabije tego chłopaka. Bad boy zdolny do wszystkiego.
* Oczami Zayna*
Ten kto ją dotknął już jest martwy.Wszystko się we mnie gotowało, ale przecież nie odpuszczę. Szybkim, zdecydowanym krokiem podszedłem do grupki chłopaka, który miał się ścigać z Niallem
-Widzieliście jaka ładna panna stoi koło Harrego? Wszystko bym oddał żeby ją zaliczyć- wskazałem na An kiwnięciem głowy, która przerażona patrzyła na Harrego.
-Żałuj stary, że nie stałeś tu kilka minut wcześniej. Mógłbyś zrobić to co ja i sprawdzić jaki ma jędrny tyłeczek.-od razu wiedziałem, że to on i wymierzyłem mu pierwszy cios. Brunet był zdezorientowany.
-Posłuchaj!-złapałem go za szyję-To co zrobiłeś zakończy się twoją śmiercią i nie myśl, że blefuje bo tak nie jest. To moja kobieta i nikt nie ma prawa jej dotknąć. Rzuciłem go o ziemię i przydepnąłem krtań- Zrozumiano? AN twoim miejscu odliczał bym sekundy do końca życia.-wymierzyłem mu jeszcze cios w brzuch i odszedłem do An. Dziewczyna cała się trzęsła. Pocałowałem ją w czoło i mocno przyciągnąłem do siebie. Teraz wszyscy będą wiedzieli, że jest moja.
* Oczami Anthoinette*
Ten widok był straszny. Wielokrotnie widziałam Zayna, który był bardzo zdenerwowany, ale to co on zrobił z tym chłopakiem...ach. Najważniejsze, że już jest przy mnie. Czułam jak jego serce mocno biło. Moje rozmyślenia przerwał początek wyścigu. Z całej siły ściskałam kciuki za Nialla, nawet nie zauważyłam, kiedy przy mnie został tylko Luke.
-Luke gdzie oni się podziali?-zapytałam, lecz on tylko wzruszył ramionami, że nie wie.Nerwowo zaczęłam się rozglądać za moim chłopakiem i loczkiem. Gdzie ich kurwa wcięło? Pewnie nadal chce się mścić na tym chłopaku. Czy on naprawdę nie potrafi odpuścić? Błądząc wzrokiem w końcu ich znalazłam. Jak na moje oko byli zdecydowanie za blisko bruneta. Chciałam iść do nich i nie dopuścić do jakieś tragedii. Zdążyłam zrobić krok i już czułam dłoń Luka na moim nadgarstku.
- Nie mieszaj się w to An. Masz stać przy mnie i nawet nie próbuj się oddalić- powiedział delikatnie, ale nutka grozy była wyczuwalna w jego głosie. Mogłabym się z nim szarpać, ale on jest silniejszy i nabawiłabym się tysiąca siniaków dlatego od razu odpuściłam. Usłyszałam pisk opon i z dymu spalonych opon wyjechały samochody. Niall bym na samym początku i zmagał się z dwoma przeciwnikami. Po chwili kolejne auta wyłowiły się zza białej kurtyny. Właśnie wtedy zobaczyłam,że Zayn znów bije tego chłopaka i sprawnie popycha go wprost pod koła rozpędzonego samochodu. Pisk ludzi i krzyk tego mężczyzny rozniósł się nad torem. Jego ciało wyleciało w górę przez zderzenie z rozpędzoną maszyną. Oszalał! On naprawdę chciał go zabić! Osunęłam się na kolana, ale silne ręce podniosły mnie do pionu. Luke trzymał mnie w pionie jak najdalej od swojego ciała. Bał się tego co go czeka kiedy dotknie mnie bardziej niż musi. Koło chłopaka zebrał się tłum ludzi.
- Nie żyje!-usłyszałam te słowa, które odbiły się echem po mojej głowie. Podszedł do mnie z głupim uśmiechem. Cofnęłam się przerażona. Nie chcę żeby mnie dotykał. Morderca, psychopata.
-Jakiś problem skarbie?-zapytał chłodno. Nie byłam w stanie się odezwać. Drżałam z zimna, przerażenia i obrzydzenia. Objął mnie w tali i chciał pocałować, ale uciekłam. Wykręciłam się z jego uścisku.
- Nie dotykaj mnie!- wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Nie takim tonem An bo skończysz tak jak on.- mocno złapał mnie za rękę. Miałam już tego dość. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
-Zrób to!-łkałam- No zrób!Może przestanę cierpieć!- wszyscy patrzyli się na nas. Widziałam w jego oczach, że przegięłam.
-Zamknij się kurwa! Już ja się z Tobą policzę w domu.-warknął. Siłą wsadził mnie do samochodu i zamknął. Zwinęłam się na siedzeniu i płakałam. Było mi przeraźliwie zimno. Zobaczyłam jak Nialler podbiega do mulata i rzuca mu się na szyję. Zaraz za nim przyszedł ucieszony Louis. Młody musiał wygrać. Zayn oddelegował ich kiwnięciem głowy i ruszył w stronę auta. Wsiadł do środka, a otaczająca go mroczna aura oplotła mój umysł. Nie wytrzymam uduszę się tutaj.Odjechał z piskiem opon.
-Wyprostuj się kurwa. Jak ty wyglądasz?Przynosisz mi wstyd Anthoinette.-ocierając łzy wyprostowałam się. Już wystarczająco pogorszyłam swoją sytuację. Nawet nie zdążyłam dojść do siebie, bo Zayn parkował samochód pod domem. Czułam jakby ktoś ściskał mi żołądek. bałam się.
-Długo mam czekać aż raczysz wysiąść z auta?- nie odezwałam się słowem tylko posłusznie opuściłam pojazd ze spuszczoną głowa. Modliłam się żeby odpuścił..
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?-szarpnął mnie za ramię.-Żadna kobieta nie będzie mi rozkazywała. Jesteś nie posłuszna.-uderzył mnie w twarz.Syknęłam z bólu łapiąc się za policzek. Znów to zrobił
- Myślisz kurwa, że kim ty jesteś ?! Że co Ci wolno ?! Jak chcę się całować, to się całuję ! Jak chcę Cie bzyknąć to to robię i nie pytam o pozwolenie ! - kolejny raz mnie uderzył. Upadłam na podjazd trzymając się za piekący policzek.
- Obiecałeś, że się zmienisz. - płakałam.
- Nie da się zmienić kiedy zachowujesz się jak popierdolona ! Co ty chciałaś zrobić ?! Upokorzyć mnie ?! To się kurwa zdziwisz. - złapał mnie za włosy i podniósł z ziemi.
- Zostaw.. Zayn..
- Zamknij się.
- Zayn przepraszam
- Mam w dupie Twoje przepraszam ! - rzucił mną o ścianę. Osunęłam się po niej czując znajomy ból w dole kręgosłupa. - Wstawaj kurwa ! - nie byłam w stanie. Ból i rozpacz mi zabraniały. Złapał mnie za przedramię i postawił.
- Mogę Cie pocałować Anthoinette ? - szybko pokiwałam głową, ale on tylko mnie uderzył. Kolejny raz.
- Błąd kochanie. Mogę robić co chcę !
- Masz rację Zayn. Przepraszam. Przepraszam za wszystko..
- Zamknij się ! - wepchnął mnie do swojej sypialni. Przytuliłam się do niego w nadziei, że się uspokoi. Kolejna pomyłka. Odepchnął mnie wrzucając w lustro, które rozprysło się na milion kawałeczków boleśnie kalecząc moją skórę.
- Proszę Cie Zayn przestań.. - był obok mnie - Już dostałam nauczkę.
- To dopiero początek kochanie. - podniósł mnie z podłogi i rzucił na łóżko. Pocałował ranę na moim ramieniu.
- Boli ? - potwierdzająco kiwnęłam głową. Jezu opamiętał się.. skończył.. nachylił się do mojego ucha. - To nic w porównaniu z tym co Ci zrobię. Jego ręce zawędrowały pod moją sukienkę podwijając ją. Robiąc to cały czas patrzył mi prosto w oczy. Zaczęłam się wyrywać kiedy poczułam jego ręce na swojej intymności. Tylko bardziej go rozwścieczyłam. Ból w klatce piersiowej nie pozwolił mi krzyczeć o pomoc. Zamknęłam oczy i czekałam na to co mnie czeka. Łzy ciekły mi po twarzy, już nawet tego nie kontrolowałam. Usłyszałam jak zdejmuje spodnie. Jednym sprawnym ruchem zerwał ze mnie bieliznę i wbił się boleśnie w moje ciasne wnętrze. Całe moje ciało prosiło, żeby to się skończyło. Promieniujące pieczenie ogarnęło moje wnętrze.
- Otwórz oczy Anthoinette ! Chcę, żebyś na to patrzyła ! - nie mogłam. Bałam się, że zobaczę w jego oczach spełnienie kiedy ja tak bardzo cierpię. To nie było przyjemne jak zwykle. Kaleczył moje ciało. Zostawiał siniaki tam gdzie spoczęły jego szorstkie dłonie. Znów mnie uderzył.
- Powiedziałem coś. Otwórz kurwa oczy. - patrzyłam na niego. Na potwora. On właśnie przeżywał szczyt rozkoszy, a ja umierałam z bólu. Byłam w stanie znieść dużo, ale nie to. Byłam w stanie dużo mu wybaczyć. Kochałam go. Całą sobą. Oddałabym za niego wszystko. Oddałabym za niego wszystko. Przestał.. Skończył.. wreszcie skończył. Złapał moją szczękę między swoje palce.
- Przeproś mnie Anthoinette. Powiedz czego Cie dzisiaj nauczyłem. - słone łzy spłynęły po moich policzkach tworząc mokre strużki. Miałam na sobie kołdrę. Nawet nie wiem kiedy mnie przykrył.
- Jesteś nic nie warta wiesz ? Nie mogę na Ciebie patrzeć. - wyszedł trzaskając drzwiami. Zostawił mnie samą. Odetchnęłam z ulgą i z cierpieniem zaczęłam podnosić się z łóżka. Ból to wszystko co czułam. Musiałam to z siebie zmyć. Jego zapach i dotyk. Zanim weszłam do kabiny prysznicowej spojrzałam na siebie w lustrze. Delikatnie dotknęłam rozciętą wargę, następnie policzek. Jak on mógł to zrobić.. przecież podobno mnie kocha. Ściągnęłam z siebie ubrania. Gorący strumień wody łączył się ze łzami i krwią. Szorowanie ciała gąbką tylko pogarszało mój stan, ale nie mogłam przestać. Cały czas czułam jego zapach i szorstkie dłonie. Po wyjściu z kabiny nie patrząc w lustro szybko wróciłam do sypialni i wciągnęłam na siebie jedną z koszulek Zayna i zwinęłam się w kłębek pod pościelą. Gdy tylko zamknęłam oczy widziałam cały koszmar, który się dzisiaj wydarzył.Najgorsza noc w moim życiu.Kręciłam się próbując znaleźć jakąś bezbolesną pozycję. Otworzyły się drzwi. Wrócił mnie dobić.
Jest i 24 rozdział :)
Bardzo dziękuję za pomoc mojej przyjaciółce Justynie, bez niej bym nie ciągnęła dalej opowiadania.
Dziękuję Za wyrozumiałość i mam nadzieję, że Wam się podobał.
Lost and insecure You found me, you found me Lying on the floor Surrounded, surrounded Why’d you have to wait? Where were you, where were you? Just a little late You found me, You found me
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
piątek, 23 sierpnia 2013
Uwaagaa...
Hej misiaki !
Wiem, że czekacie na kolejny rozdział, ale zejdzie mi trochę dłużej niż zazwyczaj ponieważ jest on troszeczkę trudny do napisania i piszę go razem z przyjaciółką. Mam nadzieję, że rozumiecie ;)
Kocham Was x / Horanowa.;)
Ps. Podajcie mi w komentarzach linki do waszych tt albo piszcie o follow https://twitter.com/xHoranowaxDFPx
Wiem, że czekacie na kolejny rozdział, ale zejdzie mi trochę dłużej niż zazwyczaj ponieważ jest on troszeczkę trudny do napisania i piszę go razem z przyjaciółką. Mam nadzieję, że rozumiecie ;)
Kocham Was x / Horanowa.;)
Ps. Podajcie mi w komentarzach linki do waszych tt albo piszcie o follow https://twitter.com/xHoranowaxDFPx
wtorek, 20 sierpnia 2013
Rozdział 23
- O czym rozmawiasz z koleżankami ? - drżącą ręką podałam mu plakat. Opuściłam głową przerażona tym jak zareaguje. Podniósł palcem mój podbródek.
- Będziesz miała dla mnie mniej czasu.
- Wiem.
- Bardzo chcesz ?
- Chcę, ale zrozumiem jeżeli się nie zgodzisz.
- Spróbuj Anthoinette. Wierzę w Ciebie. Poradzisz sobie.
- Mogę ?
- Możesz. - rzuciłam mu się na szyję. Przytulił mnie mocno i cicho zaśmiał.
- Dziękuję Zayn.
- Kocham Cie księżniczko.
- Ja Ciebie też Zayn. - uśmiechnął się i wrócił do kolegów, a ja do dziewczyn.
- Pozwolił..- rzuciły się na mnie przeżywając zbliżający się casting. Cały dzień myślałam o Zaynie, o nas. Czy teraz wszystko się zmieni ? Oby. Po skończonych lekcjach udałam się na parking gdzie już czekał na mnie Zayn. Uśmiechnęłam się szeroko kiedy zobaczyłam Niallera w tych jego zajebistych Nike i okularach Ray-Ban. Opowiadał coś Zaynowi. Mój chłopak rozłożył ramiona czekając aż zajmę w nich miejsce. Wtuliłam się w jego tors.
- Hej An ! Wiesz co ? Jadłem dzisiaj bigos !
- Hej Nialler.
- Młody ma dla Ciebie sukienkę na dzisiaj.
- Nie musieliście..
- Ale chciałem i tak zrobiłem.
- Dziękuję.. - pocałowaliśmy się krótko. Odwieźli mnie do domu. Przez całą drogę Nialler nawijał. Widziałam po Zaynie, że lubi go słuchać.
- Będę po Ciebie o 18.
- Dobrze. - klepnął mnie w tyłek kiedy wysiadałam z samochodu. Boże jakie to denerwujące.
- Jakiś problem kochanie ? - zapytał w odpowiedzi na moje poirytowanie.
- Nie.
- Nie tym tonem Anthoinette.
- Do zobaczenia.. - ruszyłam w stronę domu.
- An ! - Nialler
- Tak ?
- Nie wzięłaś sukienki.
- Um.. Dzięki Nialler.
- Dasz radę. Wytrzymasz go.. - szepnął podając mi paczkę i odszedł. Zamknęłam się w domu. Dlaczego oni wszyscy tak bezgranicznie we mnie wierzą ? Zjadłam jakiś obiad i obejrzałam prezent od Niallera https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5oZ62clmnAYsKfR4xHHYZSAGWROuauT8FVlG_KfsC9J_BM1sG . Przynajmniej on się nade mną nie znęca. Wykąpałam się i ułożyłam włosy . Wciągnęłam cieliste rajtuzy i założyłam sukienkę. Pasowała idealnie. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam szpilki.
- Kochanie.. - poczułam ręce na biodrach.
- Hej.
- Wyglądasz znakomicie
- Ty też.. - miał na sobie obcisłą malinową koszulkę i czarne spodnie.
- Trzymaj się blisko mnie skarbie. Tam nie jest bezpiecznie.
- Dziękuję, że bierzesz mnie ze sobą. - wziął mnie za rękę i wyszliśmy z domu.
- Nowe auto Zayn ?
- Nowa zabaweczka. Podoba Ci się ?
- Śliczny.
- Może kiedyś poprowadzisz. - otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsunęłam się na swoje siedzenie. Dlaczego wszystkiego jego samochody muszą być takie niskie ? Gdy tylko wyjechaliśmy na główną ulicę zaraz za nami pojawił się kolejny drogi, sportowy wóz.
- Nialler. - odpowiedział na moje niezadane pytanie. Kierował jedną ręką, a drugą trzymał na moim kolanie. Przyjrzałam się jego dłoni.
- Masz nowy tatuaż.
- Mam. - przejechałam po nim palcem. Samochód o wiele zwolnił. To nie tu ostatnio Zayn wpadł w furię. Masa ludzi. Wszystkie oczy zwrócone w naszą stronę. Zayn zaparkował na poboczu dwupasmowej jezdni,a jego przyjaciele po dwóch stronach jego auta. Okrążył samochód i pomógł mi wysiąść. Przytuliłam się do niego i obserwowałam wszystko co się działo.
- Zayn kto się będzie ścigał ? - zapytałam cicho.
- Nialler.
- Będziesz miała dla mnie mniej czasu.
- Wiem.
- Bardzo chcesz ?
- Chcę, ale zrozumiem jeżeli się nie zgodzisz.
- Spróbuj Anthoinette. Wierzę w Ciebie. Poradzisz sobie.
- Mogę ?
- Możesz. - rzuciłam mu się na szyję. Przytulił mnie mocno i cicho zaśmiał.
- Dziękuję Zayn.
- Kocham Cie księżniczko.
- Ja Ciebie też Zayn. - uśmiechnął się i wrócił do kolegów, a ja do dziewczyn.
- Pozwolił..- rzuciły się na mnie przeżywając zbliżający się casting. Cały dzień myślałam o Zaynie, o nas. Czy teraz wszystko się zmieni ? Oby. Po skończonych lekcjach udałam się na parking gdzie już czekał na mnie Zayn. Uśmiechnęłam się szeroko kiedy zobaczyłam Niallera w tych jego zajebistych Nike i okularach Ray-Ban. Opowiadał coś Zaynowi. Mój chłopak rozłożył ramiona czekając aż zajmę w nich miejsce. Wtuliłam się w jego tors.
- Hej An ! Wiesz co ? Jadłem dzisiaj bigos !
- Hej Nialler.
- Młody ma dla Ciebie sukienkę na dzisiaj.
- Nie musieliście..
- Ale chciałem i tak zrobiłem.
- Dziękuję.. - pocałowaliśmy się krótko. Odwieźli mnie do domu. Przez całą drogę Nialler nawijał. Widziałam po Zaynie, że lubi go słuchać.
- Będę po Ciebie o 18.
- Dobrze. - klepnął mnie w tyłek kiedy wysiadałam z samochodu. Boże jakie to denerwujące.
- Jakiś problem kochanie ? - zapytał w odpowiedzi na moje poirytowanie.
- Nie.
- Nie tym tonem Anthoinette.
- Do zobaczenia.. - ruszyłam w stronę domu.
- An ! - Nialler
- Tak ?
- Nie wzięłaś sukienki.
- Um.. Dzięki Nialler.
- Dasz radę. Wytrzymasz go.. - szepnął podając mi paczkę i odszedł. Zamknęłam się w domu. Dlaczego oni wszyscy tak bezgranicznie we mnie wierzą ? Zjadłam jakiś obiad i obejrzałam prezent od Niallera https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5oZ62clmnAYsKfR4xHHYZSAGWROuauT8FVlG_KfsC9J_BM1sG . Przynajmniej on się nade mną nie znęca. Wykąpałam się i ułożyłam włosy . Wciągnęłam cieliste rajtuzy i założyłam sukienkę. Pasowała idealnie. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam szpilki.
- Kochanie.. - poczułam ręce na biodrach.
- Hej.
- Wyglądasz znakomicie
- Ty też.. - miał na sobie obcisłą malinową koszulkę i czarne spodnie.
- Trzymaj się blisko mnie skarbie. Tam nie jest bezpiecznie.
- Dziękuję, że bierzesz mnie ze sobą. - wziął mnie za rękę i wyszliśmy z domu.
- Nowe auto Zayn ?
- Nowa zabaweczka. Podoba Ci się ?
- Śliczny.
- Może kiedyś poprowadzisz. - otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsunęłam się na swoje siedzenie. Dlaczego wszystkiego jego samochody muszą być takie niskie ? Gdy tylko wyjechaliśmy na główną ulicę zaraz za nami pojawił się kolejny drogi, sportowy wóz.
- Nialler. - odpowiedział na moje niezadane pytanie. Kierował jedną ręką, a drugą trzymał na moim kolanie. Przyjrzałam się jego dłoni.
- Masz nowy tatuaż.
- Mam. - przejechałam po nim palcem. Samochód o wiele zwolnił. To nie tu ostatnio Zayn wpadł w furię. Masa ludzi. Wszystkie oczy zwrócone w naszą stronę. Zayn zaparkował na poboczu dwupasmowej jezdni,a jego przyjaciele po dwóch stronach jego auta. Okrążył samochód i pomógł mi wysiąść. Przytuliłam się do niego i obserwowałam wszystko co się działo.
- Zayn kto się będzie ścigał ? - zapytałam cicho.
- Nialler.
sobota, 17 sierpnia 2013
Rozdział 22
Nie było mi smutno. Byłam wściekła. Jak przeprosi to wtedy z nim pogadam. Wparowałam do domu zła jak osa.
- An skarbie ?
- Daj mi spokój tato. - zamknęłam się w swojej sypialni i dla ukojenia nerwów pogrążyłam w lekturze.
- Anthoinette Zayn przyszedł !
- To mu powiedz żeby wypieprzał.
- Skarbie daj mi chwilę rozmowy.
- Mów.
- Otwórz drzwi.
- Nie. - odchodzi. I dobrze. Usłyszałam wymowne odchrząknięcie. Kurwa. Okno.
- Co chcesz Zayn ? Przywal mi i miejmy to za sobą. - położył się za mną na łóżku i mocno mnie przytulił.
- Przeczekamy to razem Skarbie. Rano wszystko będzie dobrze.
- Nie. Nie będzie.
- Kochanie spokój. Jestem tu.
- I to jest właśnie problem.
- An myszko ja rozumiem. Masz okres, jesteś drażliwa.
- Nie mam okresu Zayn ! Uderzyłeś mnie !
- Ty mnie też. Kochanie już kiedyś wyjaśniłem Ci kto tutaj ma większe prawa.
- Jestem nieszczęśliwa.
- Przestań.
- Nie.
- Co ja mam zrobić żeby Ci pasowało ?!
- A ile jesteś w stanie zrobić, żeby mnie zatrzymać ?!
- Wszystko.
- Dobrze Zayn. To w takim razie chcę, żebyś zaakceptował moje zasady.
- Jakie?
- Ja decyduję za siebie. Z kim, kiedy i gdzie wychodzę. Nie podnosisz na mnie ręki, nie krzyczysz na mnie. Przestaniesz być zaborczy.
- Nie.ma.mowy.
- To.masz.problem.
- Ja ? Nie KOCHANIE. Beze mnie jesteś nikim. Zniszczę Cie. Będziesz bita każdego pieprzonego dnia. Zamienię Twoje życie w najgorszy koszmar. Tylko spróbuj mnie zostawić. Będziesz robiła co Ci karzę. Nauczę Cie szacunku dla mężczyzny.
*** 2 tygodnie później ***
Boję się każdego nowego dnia. Robię wszystko co mi karze nie ważne jak bardzo upokarzające to jest. Nie chcę wiedzieć co on mi zrobi kiedy się sprzeciwię. Siedziałam w kuchni grzebiąc widelcem w śniadaniu.
- An co się z Tobą dzieje. ?
- Nic tato.
- Córeczko przecież widzę.
- Wszystko jest okej. Muszę iść. - wzięłam kurtkę i wyszłam z domu. Drżał mi podbródek i oczy zaszły łzami kiedy szłam do jego samochodu.
- Kochanie. - to puste słowo opuszczające jego usta przyprawiło mnie o mdłości.
- Cześć.
- Spójrz na mnie ! Płakałaś ?!
- Nie. To od wiatru.
- Dzisiaj nie ma wiatru ! Nie kłam mnie ! - przytuliłam się do niego i rozpłakałam. - Ej co jest ? - osunęłam się na kolana.
- Zabij mnie..
- Wstań ! Natychmiast wstań ! - szarpnął mnie za przedramię. - Co ty odwalasz ?! Straciłaś rozum ?! Koleżanki Ci szkodzą ?! Mam Ci to ukrócić ?!
- Co za różnica co się ze mną dzieje ?!
- Znów coś wymyślasz ?
- Nie. Po prostu potrzebuję, żeby ktoś mnie przytulił.
- Zasłużyłaś ?! Podaj mi jeden powód dla którego mam być miły !
- Bo Cie kocham.
- Dlaczego mam Ci wierzyć ?
- Bo mnie znasz. Wiesz kiedy kłamię.
- Dobrze. Skarbie. - otarł moje policzki, ucałował je po czym mocno mnie przytulił. Stałam opleciona jego ramionami. Zachwycałam się jego bliskością i zapachem. Zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
- Kto by pomyślał, że w dwa tygodnie nauczysz się szanować swojego mężczyznę ? Przestań ryczeć. - znów otarł moje łzy i delikatnie mnie pocałował. Otworzył drzwi zapraszając mnie do auta. Odjechał w stronę szkoły.
- Zrozumiałaś wreszcie zasady Anthoinette ?
- Tak.
- Kto decyduje ?
- Ty.
- Kim jestem ?
- Moim mężczyzną.
- Dobrze. Dzisiaj pojedziemy obejrzeć wyścig.
- Ciesze się.
- Bądź grzeczna.
- Wiem Zayn. Dostanę buziaka ?- nachylił się i wpił w moje usta.
- Idź skarbie. Twoje koleżanki czekają. - opuściłam jego samochód i podeszłam do czekających Chloe i Meg, siostry Bastiana.
- An zobacz ! - wcisnęła mi coś w rękę. Organizują drużynę cheeleaderek ! Super ! Zawsze lubiłam tańczyć..
- Zamierzacie iść ?
- Pewnie ! We 3 ! Będzie super !
- Meg ja nie mogę. Zayn mi nie pozwoli.
- Zapytaj go chociaż ! Na pewno Ci pozwoli ! Kocha Cie An ! - spojrzałam na mulata stojącego z kolegami. Spotkałam się z nim wzrokiem. Przywołał mnie gestem. Ups..
- An skarbie ?
- Daj mi spokój tato. - zamknęłam się w swojej sypialni i dla ukojenia nerwów pogrążyłam w lekturze.
- Anthoinette Zayn przyszedł !
- To mu powiedz żeby wypieprzał.
- Skarbie daj mi chwilę rozmowy.
- Mów.
- Otwórz drzwi.
- Nie. - odchodzi. I dobrze. Usłyszałam wymowne odchrząknięcie. Kurwa. Okno.
- Co chcesz Zayn ? Przywal mi i miejmy to za sobą. - położył się za mną na łóżku i mocno mnie przytulił.
- Przeczekamy to razem Skarbie. Rano wszystko będzie dobrze.
- Nie. Nie będzie.
- Kochanie spokój. Jestem tu.
- I to jest właśnie problem.
- An myszko ja rozumiem. Masz okres, jesteś drażliwa.
- Nie mam okresu Zayn ! Uderzyłeś mnie !
- Ty mnie też. Kochanie już kiedyś wyjaśniłem Ci kto tutaj ma większe prawa.
- Jestem nieszczęśliwa.
- Przestań.
- Nie.
- Co ja mam zrobić żeby Ci pasowało ?!
- A ile jesteś w stanie zrobić, żeby mnie zatrzymać ?!
- Wszystko.
- Dobrze Zayn. To w takim razie chcę, żebyś zaakceptował moje zasady.
- Jakie?
- Ja decyduję za siebie. Z kim, kiedy i gdzie wychodzę. Nie podnosisz na mnie ręki, nie krzyczysz na mnie. Przestaniesz być zaborczy.
- Nie.ma.mowy.
- To.masz.problem.
- Ja ? Nie KOCHANIE. Beze mnie jesteś nikim. Zniszczę Cie. Będziesz bita każdego pieprzonego dnia. Zamienię Twoje życie w najgorszy koszmar. Tylko spróbuj mnie zostawić. Będziesz robiła co Ci karzę. Nauczę Cie szacunku dla mężczyzny.
*** 2 tygodnie później ***
Boję się każdego nowego dnia. Robię wszystko co mi karze nie ważne jak bardzo upokarzające to jest. Nie chcę wiedzieć co on mi zrobi kiedy się sprzeciwię. Siedziałam w kuchni grzebiąc widelcem w śniadaniu.
- An co się z Tobą dzieje. ?
- Nic tato.
- Córeczko przecież widzę.
- Wszystko jest okej. Muszę iść. - wzięłam kurtkę i wyszłam z domu. Drżał mi podbródek i oczy zaszły łzami kiedy szłam do jego samochodu.
- Kochanie. - to puste słowo opuszczające jego usta przyprawiło mnie o mdłości.
- Cześć.
- Spójrz na mnie ! Płakałaś ?!
- Nie. To od wiatru.
- Dzisiaj nie ma wiatru ! Nie kłam mnie ! - przytuliłam się do niego i rozpłakałam. - Ej co jest ? - osunęłam się na kolana.
- Zabij mnie..
- Wstań ! Natychmiast wstań ! - szarpnął mnie za przedramię. - Co ty odwalasz ?! Straciłaś rozum ?! Koleżanki Ci szkodzą ?! Mam Ci to ukrócić ?!
- Co za różnica co się ze mną dzieje ?!
- Znów coś wymyślasz ?
- Nie. Po prostu potrzebuję, żeby ktoś mnie przytulił.
- Zasłużyłaś ?! Podaj mi jeden powód dla którego mam być miły !
- Bo Cie kocham.
- Dlaczego mam Ci wierzyć ?
- Bo mnie znasz. Wiesz kiedy kłamię.
- Dobrze. Skarbie. - otarł moje policzki, ucałował je po czym mocno mnie przytulił. Stałam opleciona jego ramionami. Zachwycałam się jego bliskością i zapachem. Zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
- Kto by pomyślał, że w dwa tygodnie nauczysz się szanować swojego mężczyznę ? Przestań ryczeć. - znów otarł moje łzy i delikatnie mnie pocałował. Otworzył drzwi zapraszając mnie do auta. Odjechał w stronę szkoły.
- Zrozumiałaś wreszcie zasady Anthoinette ?
- Tak.
- Kto decyduje ?
- Ty.
- Kim jestem ?
- Moim mężczyzną.
- Dobrze. Dzisiaj pojedziemy obejrzeć wyścig.
Od lewej : Meg, Anthoinette i Chloe |
- Bądź grzeczna.
- Wiem Zayn. Dostanę buziaka ?- nachylił się i wpił w moje usta.
- Idź skarbie. Twoje koleżanki czekają. - opuściłam jego samochód i podeszłam do czekających Chloe i Meg, siostry Bastiana.
- An zobacz ! - wcisnęła mi coś w rękę. Organizują drużynę cheeleaderek ! Super ! Zawsze lubiłam tańczyć..
- Zamierzacie iść ?
- Pewnie ! We 3 ! Będzie super !
- Meg ja nie mogę. Zayn mi nie pozwoli.
- Zapytaj go chociaż ! Na pewno Ci pozwoli ! Kocha Cie An ! - spojrzałam na mulata stojącego z kolegami. Spotkałam się z nim wzrokiem. Przywołał mnie gestem. Ups..
środa, 14 sierpnia 2013
Rozdział 21
Włącz muzykę
- Ja przepraszam, ale mi nie wolno z Panią rozmawiać.
- Zabronił Ci, ja wiem, ale ja muszę prosić Cie o pomoc. Popełniłam błąd, ale chcę odzyskać mojego synka.
- Nie mogę. Naprawdę. Chciałabym pani pomóc, ale on mnie zabije. Przepraszam. - chciałam odejść, ale złapała mnie za rękę.
- Dlaczego chcesz odebrać mi Zayna ?!
- Nie chcę ! Próbowałam z nim rozmawiać, ale to nic dało ! Proszę mnie puścić bo wszystko mu powiem !
- Już nic nie musisz mi mówić kochanie. - poczułam jego ręce na swojej talii. Odciągnął mnie i zakrył swoim ciałem. Ktoś stał za mną. Ten słodziutki zapach. Niall.
- Zayn porozmawiaj ze mną.
- Dlaczego nachodzisz moją kobietę ?!
- Szukam drogi do Ciebie.
- Szukaj dalej. Zostaw Anthoinette, Nialla i mnie w spokoju. Ostrzegam Cie ostatni raz.
- Nie odpuszczę Zayn. - cofnęłam się i trafiłam na tors Nialla. Objął mnie pocieszająco w talii.
- Niall zabierz An.
- Chodź malutka. - pociągnął mnie w stronę samochodu, ale się uwolniłam.
- Pójdę tylko z Zaynem.
- Skarbie idź. Niall ma jutro test z matmy pomóż mu, a ja zaraz przyjadę. Kocham Cie, idź.
- Dobrze. - pozwoliłam blondynowi odwieźć się do domu.
*** Oczami Zayna ***
- Jaką lekcję musisz dostać, żeby odpieprzyć się od mojej kobiety ?!
- Nie bądź taki dla mnie.
- Jaki ?!
- Zimny.
- Ty byłaś taka dla mnie przez całe życie !
- Czyli się mścisz ?
- Nie. Po prostu staram się chronić moich najbliższych ?
- Przede mną ?
- Dokładnie tak. Przed Tobą.
- Spróbuj stanąć na moim miejscu Zayn ! Kochasz Anthoinette i zrobiłbyś dla niej wszystko.
- Nie wyrzuciłbym z domu swojego szesnastoletniego syna. - odwróciłem się i odszedłem. Pojechałem do mojej An. Jak zwykle rzuciła mi się na szyję. Nie spuszczę jej z oczu.
- ZaynBoo wszystko dobrze ?
- Tak kochanie.
- Nienawidzę kiedy mnie odsyłasz.
- Anthoinette puść mnie. Dusisz. - już się obraziła.. Jezu. Podążyłem za nią do salonu jak cień. Pogłaskałem Niallera, który dzielnie rozwiązywał zadania.
- An o 19 bądź w domu.
- Niby czemu ?
- Bo ja tak powiedziałem. - nachyliłem się do pocałunku, ale się odsunęła. - Dobrze Skarbie. - wyszedłem nabuzowany jak cholera.
- Brat uspokój się.
- Niall dzwoń po Louisa. Pójdziecie na randkę czy jak wy to tam sobie nazywacie.
- Mam śledzić Anthoinette ?
- Nie. Dopilnować, żeby była bezpieczna.
- Zayn ale
- Możesz to dla mnie zrobić ?
- No ok.
*** Oczami Anthoinette ***
Ze łzami w oczach szykowałam się na spotkanie z Chloe. Dlaczego ostatnio wszystko się nam sypie ? Brak seksu, masa problemów czy coś jeszcze. Ubrałam się i wyszłam z domu. Jak zwykle pada. Nie lubię się spóźniać więc dotarłam przed czasem. Siedziałam przy stoliku czekając na Chloe.
- Hej, przepraszam za spóźnienie, musiałam się zająć chwilę młodszym bratem.
- Nie ma problemu. - poczułam wibracje telefonu.
- Ja przepraszam, ale mi nie wolno z Panią rozmawiać.
- Zabronił Ci, ja wiem, ale ja muszę prosić Cie o pomoc. Popełniłam błąd, ale chcę odzyskać mojego synka.
- Nie mogę. Naprawdę. Chciałabym pani pomóc, ale on mnie zabije. Przepraszam. - chciałam odejść, ale złapała mnie za rękę.
- Dlaczego chcesz odebrać mi Zayna ?!
- Nie chcę ! Próbowałam z nim rozmawiać, ale to nic dało ! Proszę mnie puścić bo wszystko mu powiem !
- Już nic nie musisz mi mówić kochanie. - poczułam jego ręce na swojej talii. Odciągnął mnie i zakrył swoim ciałem. Ktoś stał za mną. Ten słodziutki zapach. Niall.
- Zayn porozmawiaj ze mną.
- Dlaczego nachodzisz moją kobietę ?!
- Szukam drogi do Ciebie.
- Szukaj dalej. Zostaw Anthoinette, Nialla i mnie w spokoju. Ostrzegam Cie ostatni raz.
- Nie odpuszczę Zayn. - cofnęłam się i trafiłam na tors Nialla. Objął mnie pocieszająco w talii.
- Niall zabierz An.
- Chodź malutka. - pociągnął mnie w stronę samochodu, ale się uwolniłam.
- Pójdę tylko z Zaynem.
- Skarbie idź. Niall ma jutro test z matmy pomóż mu, a ja zaraz przyjadę. Kocham Cie, idź.
- Dobrze. - pozwoliłam blondynowi odwieźć się do domu.
*** Oczami Zayna ***
- Jaką lekcję musisz dostać, żeby odpieprzyć się od mojej kobiety ?!
- Nie bądź taki dla mnie.
- Jaki ?!
- Zimny.
- Ty byłaś taka dla mnie przez całe życie !
- Czyli się mścisz ?
- Nie. Po prostu staram się chronić moich najbliższych ?
- Przede mną ?
- Dokładnie tak. Przed Tobą.
- Spróbuj stanąć na moim miejscu Zayn ! Kochasz Anthoinette i zrobiłbyś dla niej wszystko.
- Nie wyrzuciłbym z domu swojego szesnastoletniego syna. - odwróciłem się i odszedłem. Pojechałem do mojej An. Jak zwykle rzuciła mi się na szyję. Nie spuszczę jej z oczu.
- ZaynBoo wszystko dobrze ?
- Tak kochanie.
- Nienawidzę kiedy mnie odsyłasz.
- Anthoinette puść mnie. Dusisz. - już się obraziła.. Jezu. Podążyłem za nią do salonu jak cień. Pogłaskałem Niallera, który dzielnie rozwiązywał zadania.
- An o 19 bądź w domu.
- Niby czemu ?
- Bo ja tak powiedziałem. - nachyliłem się do pocałunku, ale się odsunęła. - Dobrze Skarbie. - wyszedłem nabuzowany jak cholera.
- Brat uspokój się.
- Niall dzwoń po Louisa. Pójdziecie na randkę czy jak wy to tam sobie nazywacie.
- Mam śledzić Anthoinette ?
- Nie. Dopilnować, żeby była bezpieczna.
- Zayn ale
- Możesz to dla mnie zrobić ?
- No ok.
*** Oczami Anthoinette ***
Ze łzami w oczach szykowałam się na spotkanie z Chloe. Dlaczego ostatnio wszystko się nam sypie ? Brak seksu, masa problemów czy coś jeszcze. Ubrałam się i wyszłam z domu. Jak zwykle pada. Nie lubię się spóźniać więc dotarłam przed czasem. Siedziałam przy stoliku czekając na Chloe.
- Hej, przepraszam za spóźnienie, musiałam się zająć chwilę młodszym bratem.
- Nie ma problemu. - poczułam wibracje telefonu.
- Wszystko dobrze An ?
- Tak um.. Zayn musi mnie ciągle kontrolować. - nic nie odpowiedziała. Siedziałyśmy, plotkowałyśmy, gadałyśmy. Usłyszałam charakterystyczny śmiech. Taki, którego nie da się pomylić z innym.
- To jest chyba kurwa jakiś żart. - wstałam i rozejrzałam się po kawiarence.
- An co Ci ?
- Malik. - warknęłam. Blondyn odwrócił nerwowo głowę, a zaraz za nim podążył Louis.
- Hej An.
- Co ty tu robisz ?! Zayn kazał Ci mnie szpiegować tak ?!
- Nie..
- Nie kłam !
- No dobra ! Prosił mnie o to. - odwróciłam się i podeszłam do stolika.
- Chloe przepraszam, ale muszę już iść. - położyłam odpowiednią kwotę pieniędzy na stoliku.
- Coś się stało ?
- Tak. Do jutra. - prawie wybiegłam. W 20 minut dotarłam do jego willi. Otworzył i zmierzył mnie wzrokiem.
- Wyglądasz bosko.
- Wal się.
- Co to za słownictwo ?! Co ty to w ogóle robisz ?!
- Tańczę hula.
- Nie tym tonem Anthoinette !
- Jak mogłeś ?! Obiecałeś mi, że nie będziesz mnie śledził !
- Czy ja Cie śledzę ?!
- Ty ? Nie. Niall ? Tak.
- I o co Ci chodzi ?! Dbam o Twoje bezpieczeństwo !
- Zachowujesz się jak zaborczy dupek Zayn !
- W tej chwili mnie przeproś !
- W tej chwili mnie przeproś !
- Nie ! - uderzył mnie w twarz. Nie mocno. To było upokarzające, a nie bolesne. Zobaczyłam w jego oczach satysfakcję co wkurzyło mnie jeszcze bardziej. Wymierzyłam mu policzek wkładając w to całą siłę.
- Co to kurwa było ?! - z jego wargi leciała krew
- Nigdy więcej nie podniesiesz na mnie ręki Zayn. Odchodzę. Z nami koniec.
- Nie odejdziesz.
- Odejdę. Jesteś psychopatą. Zaborczym kutasem.
- Błagam nie. Zmienię się.
- Nie kurwa. Nie tym razem Zayn. Mam Cie po prostu dość. - wyszłam trzaskając drzwiami.
niedziela, 11 sierpnia 2013
Rozdział 20
AMDINKO "MRS.MALIK " STRONY " JESTEM DUMNA, ŻE MOGĘ BYĆ DIRECTIONERKĄ " PRZESTAŃ KOPIOWAĆ MOJEGO IMAGINA I GO SOBIE PRZYWŁASZCZAĆ ! SKORO JEST TWÓJ TO NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ AŻ NAPISZESZ 21 ROZDZIAŁ, BO JA TEGO NIE ZROBIĘ DOPÓKI MNIE PRZEPROSISZ .
- Chyba wyraziłem się jasno ostatnim razem ?! Mówiłem, że masz trzymać się z dala od Anthoinette !
- Zayn ja popełniłam błąd ale
- Ale co ?
- Jestem tylko człowiekiem.Synku przecież ja Cie kocham. Ciebie, Nialla. Sam wiesz jak długo próbowałam się z Wami skontaktować. Pozwól mi przywitać się z Twoją dziewczyną.
- Zayn pozwól. Przecież tutaj jesteś. Nikt mnie nie skrzywdzi.- postawił mnie przed sobą. Jego mama uśmiechnęła się do mnie ciepło.
- Jesteś śliczna.. - chciała mnie dotknął, ale Zayn ukrył mnie za swoim ciałem.
- Idź już. - wycedził przez zęby.
- Zayn
- Idź. - pogłaskała go po ramieniu i wyszła. Spojrzałam na mojego tatę.
- O nic nie pytam. - wyminął mnie i poszedł do sypialni. Uff.. Zaprowadziłam Zayna na górę.
- Kochanie połóż się, a ja przyniosę coś do picia.
- Dobrze. - cmoknęłam go w usta i wyszłam. Kiedy wróciłam on już spał. Jejuuuniu jaki słodki ! Zajęłam miejsce obok niego i przykryłam nas kołdrą. Owinął mnie ramionami przyciągając jak najbliżej siebie. To dla nas obojga bardzo długi dzień. Pocałowałam jego umięśniony obojczyk i usnęłam. Niechętnie obudziłam go o 6.
- An daj mi spokóóóój.. - jęknął zakrywając się poduszką.
- Nie. Wstawaj !
- Proszę.. - mruknął. Złapałam w zęby jego dolną wargę co od razu go rozbudziło.
- No patrzcie jaki dotykalski ! Wstań !
- Nie chcę do szkoły..
- Choooooooooooooooodź ! - jakimś cudem udało mi się go postawić i zaprowadzić do łazienki. Jaki zaspany. Nawet nie reagował kiedy go rozbierałam. Jaki przystojny. Umyliśmy się wzajemnie. Przeczesałam palcami jego mokre, czarne włosy.
- An kiciu..
- Hmm ?
- Tak Cie dzisiaj wyrucham, że nie usiądziesz.
- Ty romantyku. - przygotowałam dla nas jajecznicę i po 7 wyszliśmy z domu. Przecież on musi się przebrać.
- Anthoinette jeżeli moja matka kiedykolwiek Cie najdzie to z nią nie rozmawiaj. Rozumiesz ? Nie chcę żebyś miała z nią styczność.
- ZaynBoo.. - pogładziłam go po udzie.
- Nie próbuj ze mną dyskutować. Ta kwestia nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Nie masz prawa rozmawiać z nią, ani jakimiś fagasami.
- Nie złość się tak.
- An ja nie mogę wytrzymać kiedy ktoś może Cie skrzywdzic. Nie panuje nad sobą.
- Twoja mama wygląda na miłą.
- Przestań. - zamilkłam. Po co mi kolejna kłótnia ? Wziął mnie za rękę prowadząc do domu.
- An ! - przybiegł Niall i mocno mnie przytulił na co Zayn mruknął niezadowolony.
- Gdybyś nie był moim bratem to bym Cie zabił.
- Mówiłem Ci, że potrafisz się kontrolować ! Jestem z Ciebie cholernie dumny ! Daj pyska !
- Ej ej ! Masz Louisa to jego całuj, a nie mnie. - blondyn tylko wywrócił oczami.
- Jedliście już ? - kiwnęłam głową - A co ?
- Jajecznicę. - oblizał się i zabłyszczały mu oczy.
- An a zrobisz mi ?
- Jasne. - Zayn zniknął na górze, a ja poszłam z blondynem do kuchni.
- Anthoinette ?
- Tak ?
- Jesteś w ciąży ?
- Co ?! Nie ! Skąd Ci to przyszło do głowy ?
- Tak pytam. Po prostu lubię małe dzieci.
- To jeszcze trochę poczekasz. - dałam mu jedzenie i chwilę później przyszedł Zayn.
- Młody idziesz do szkoły ?
- Idę.
- To ja Cie zawiozę. An pojedziesz swoim i spotkamy się w szkole dobrze.
- Dobrze. - pocałował mnie krótko i wyszłam z jego willi. Jezu jak zimno. Znów zaczyna padać. Szybko wsiadłam do auta i włączyłam ogrzewanie. Lepiej. Nawet polubiłam to miasto, a wszystko dzięki Zaynowi. Nigdzie nie byłam tak długo jak tutaj. Koło mojej szafki gdzie zazwyczaj było pusto stał jakiś chłopak. Podeszłam nerwowo i zaczęłam zbierać potrzebne rzeczy.
- Cześć, jestem Bastian. Mam szafkę obok Twojej. - powiedział z wyraźnym akcentem.
- Jestem Anthoinette.
- Więc to prawda co ludzie mówią, że angielki są piękne.
- Jestem amerykanką.
- O amerykankach też tak mówią. - uśmiechnęłam się do niego.
- Skąd jesteś ?
- Z Francji. Musieliśmy z rodzicami i siostrą przenieść się tu.
- Anthoinette! - warknął na mnie Zayn.
- Muszę iść. - szepnęłam i wyminęłam sympatycznego francuza. Malik złapał mnie mocno za przedramię i wrzucił w szafki.
- Kto to był ?!
- Nowy w szkole. Ma obok mnie szafkę.
- Nie rozmawiaj z nim.
- Dlaczego ?
- Bo ja tak powiedziałem !
- Zayn nie zachowuj się tak. Zaufaj mi, nie zdradzę Cie.
- Nie lubię kiedy rozmawiasz z innymi.
- To normalne, że ludzie ze sobą rozmawiają ! - wspięłam się na palce i dotarłam do jego ust.
- Jesteś piękna i to sprawia, że czuję się niepewnie.
- Jestem Twoja kochanie. Nie bądź zaborczy.
- Postaram się. Idę na lekcje. - pocałował mnie w policzek i odszedł.
- To był Twój chłopak ? Nie chciałem, żebyś miała przeze mnie kłopot.
- Bywało gorzej. Nie przejmuj się.
- Nie wyglądasz na szczęśliwą. - wymusiłam jakiś uśmiech i odeszłam.
- Anthoinette ? - odwróciłam się. Podeszła do mnie wysoka brunetka.
- Tak.
- Jestem Chloe. Widziałam Cie kilka razy w bibliotece i tak sobie myśle czy miałabyś ochotę gdzieś wyskoczyć ? Jesteś nowa, chciałabym Cie poznać. Jeszcze nie pytałam Zayna, ale
- O co miałabyś go pytać ? - wcięłam w połowie jej zdania.
- Czy mogę z Tobą wyjść.
- A niby dlaczego masz go o to pytać.
- Przecież z nim jesteś.
- No jestem.
-Więc muszę go zapytać. Takie są zasady.
- Ja nie jestem ubezwłasnowolniona i nie muszę go pytać o zgodę. Możemy się spotkać nawet dzisiaj.
- Jesteś pewna ? To Zayn Malik.
- Tak. To Zayn mój chłopak Malik. On mną nie rządzi.
- No okej. - umówiłyśmy miejsce i godzinę. - poczułam ręce na biodrach i zapach papierosów. Chloe opuściła głowę.
- Co się tutaj dzieje ? - zapytał miękko opierając brodę na mojej głowie.
- Umówiłyśmy się z Chloe dzisiaj na kawę.
- Chyba najpierw powinnaś zapytać o to mnie Anthoinette.
- Bo ?
- Bo jesteś moja, należysz do mnie i to JA decyduję.
- O czym ? O tym z kim ja wychodzę ?!
- Z kim, kiedy i gdzie. A ty ? Nie wiesz jakie są zasady Chloe ?!
- Zayn przestań ! - stanęłam przed dziewczyną. Ops. Zayn się wścieka.
- Nie tym tonem !
- Miałeś przestać ! Obiecałeś ! - walczył sam ze sobą. Przerażona Chloe trzymała mnie za rękę.
- Dobrze. Skarbie. - zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno się przytuliłam. - Chloe nie bój się mnie. Nie skrzywdzę Cie jeżeli będzie w porządku dla Anthoinette. - zaśmiała się nerwowo. Pocałował mnie w czoło i odszedł. Dziewczyna patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami.
- On mnie przeraża.- szepnęła.
- Zayn ? Zayn jest całkiem inny niż się wydaję.- poszłyśmy na fizykę. Kiedy tylko opuściłam klasę po ostatniej lekcji już czekał na mnie mój chłopak.
- An skarbie.
- ZaynBoo. - zawsze się przy tym uśmiecha.
- Skarbie nie rozmawiaj ze swoją nową koleżanką o nas. Lubię prywatność.
- Dobrze.
- Przyjedziesz do mnie wieczorem ? Może ja po Ciebie przyjadę ?
- Nawet nie próbuj za mną łazić Zayn ! - zmrużył oczy.
- Dobra. - pocałował mnie i poszedł w stronę swojego auta. Pomachał mi wyjeżdżając z parkingu. Poszłam do mojego porsche.
- Anthoinette ? - co znowu ?!
- Tak ?
- Nazywam się Trisha Malik. Jestem mamą Zayna.
- Chyba wyraziłem się jasno ostatnim razem ?! Mówiłem, że masz trzymać się z dala od Anthoinette !
- Zayn ja popełniłam błąd ale
- Ale co ?
- Jestem tylko człowiekiem.Synku przecież ja Cie kocham. Ciebie, Nialla. Sam wiesz jak długo próbowałam się z Wami skontaktować. Pozwól mi przywitać się z Twoją dziewczyną.
- Zayn pozwól. Przecież tutaj jesteś. Nikt mnie nie skrzywdzi.- postawił mnie przed sobą. Jego mama uśmiechnęła się do mnie ciepło.
- Jesteś śliczna.. - chciała mnie dotknął, ale Zayn ukrył mnie za swoim ciałem.
- Idź już. - wycedził przez zęby.
- Zayn
- Idź. - pogłaskała go po ramieniu i wyszła. Spojrzałam na mojego tatę.
- O nic nie pytam. - wyminął mnie i poszedł do sypialni. Uff.. Zaprowadziłam Zayna na górę.
- Kochanie połóż się, a ja przyniosę coś do picia.
- Dobrze. - cmoknęłam go w usta i wyszłam. Kiedy wróciłam on już spał. Jejuuuniu jaki słodki ! Zajęłam miejsce obok niego i przykryłam nas kołdrą. Owinął mnie ramionami przyciągając jak najbliżej siebie. To dla nas obojga bardzo długi dzień. Pocałowałam jego umięśniony obojczyk i usnęłam. Niechętnie obudziłam go o 6.
- An daj mi spokóóóój.. - jęknął zakrywając się poduszką.
- Nie. Wstawaj !
- Proszę.. - mruknął. Złapałam w zęby jego dolną wargę co od razu go rozbudziło.
- No patrzcie jaki dotykalski ! Wstań !
- Nie chcę do szkoły..
- Choooooooooooooooodź ! - jakimś cudem udało mi się go postawić i zaprowadzić do łazienki. Jaki zaspany. Nawet nie reagował kiedy go rozbierałam. Jaki przystojny. Umyliśmy się wzajemnie. Przeczesałam palcami jego mokre, czarne włosy.
- An kiciu..
- Hmm ?
- Tak Cie dzisiaj wyrucham, że nie usiądziesz.
- Ty romantyku. - przygotowałam dla nas jajecznicę i po 7 wyszliśmy z domu. Przecież on musi się przebrać.
- Anthoinette jeżeli moja matka kiedykolwiek Cie najdzie to z nią nie rozmawiaj. Rozumiesz ? Nie chcę żebyś miała z nią styczność.
- ZaynBoo.. - pogładziłam go po udzie.
- Nie próbuj ze mną dyskutować. Ta kwestia nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Nie masz prawa rozmawiać z nią, ani jakimiś fagasami.
- Nie złość się tak.
- An ja nie mogę wytrzymać kiedy ktoś może Cie skrzywdzic. Nie panuje nad sobą.
- Twoja mama wygląda na miłą.
- Przestań. - zamilkłam. Po co mi kolejna kłótnia ? Wziął mnie za rękę prowadząc do domu.
- An ! - przybiegł Niall i mocno mnie przytulił na co Zayn mruknął niezadowolony.
- Gdybyś nie był moim bratem to bym Cie zabił.
- Mówiłem Ci, że potrafisz się kontrolować ! Jestem z Ciebie cholernie dumny ! Daj pyska !
- Ej ej ! Masz Louisa to jego całuj, a nie mnie. - blondyn tylko wywrócił oczami.
- Jedliście już ? - kiwnęłam głową - A co ?
- Jajecznicę. - oblizał się i zabłyszczały mu oczy.
- An a zrobisz mi ?
- Jasne. - Zayn zniknął na górze, a ja poszłam z blondynem do kuchni.
- Anthoinette ?
- Tak ?
- Jesteś w ciąży ?
- Co ?! Nie ! Skąd Ci to przyszło do głowy ?
- Tak pytam. Po prostu lubię małe dzieci.
- To jeszcze trochę poczekasz. - dałam mu jedzenie i chwilę później przyszedł Zayn.
- Młody idziesz do szkoły ?
- Idę.
- To ja Cie zawiozę. An pojedziesz swoim i spotkamy się w szkole dobrze.
- Dobrze. - pocałował mnie krótko i wyszłam z jego willi. Jezu jak zimno. Znów zaczyna padać. Szybko wsiadłam do auta i włączyłam ogrzewanie. Lepiej. Nawet polubiłam to miasto, a wszystko dzięki Zaynowi. Nigdzie nie byłam tak długo jak tutaj. Koło mojej szafki gdzie zazwyczaj było pusto stał jakiś chłopak. Podeszłam nerwowo i zaczęłam zbierać potrzebne rzeczy.
- Cześć, jestem Bastian. Mam szafkę obok Twojej. - powiedział z wyraźnym akcentem.
- Jestem Anthoinette.
- Więc to prawda co ludzie mówią, że angielki są piękne.
- Jestem amerykanką.
- O amerykankach też tak mówią. - uśmiechnęłam się do niego.
- Skąd jesteś ?
- Z Francji. Musieliśmy z rodzicami i siostrą przenieść się tu.
- Anthoinette! - warknął na mnie Zayn.
- Muszę iść. - szepnęłam i wyminęłam sympatycznego francuza. Malik złapał mnie mocno za przedramię i wrzucił w szafki.
- Kto to był ?!
- Nowy w szkole. Ma obok mnie szafkę.
- Nie rozmawiaj z nim.
- Dlaczego ?
- Bo ja tak powiedziałem !
- Zayn nie zachowuj się tak. Zaufaj mi, nie zdradzę Cie.
- Nie lubię kiedy rozmawiasz z innymi.
- To normalne, że ludzie ze sobą rozmawiają ! - wspięłam się na palce i dotarłam do jego ust.
- Jesteś piękna i to sprawia, że czuję się niepewnie.
- Jestem Twoja kochanie. Nie bądź zaborczy.
- Postaram się. Idę na lekcje. - pocałował mnie w policzek i odszedł.
- To był Twój chłopak ? Nie chciałem, żebyś miała przeze mnie kłopot.
- Bywało gorzej. Nie przejmuj się.
- Nie wyglądasz na szczęśliwą. - wymusiłam jakiś uśmiech i odeszłam.
- Anthoinette ? - odwróciłam się. Podeszła do mnie wysoka brunetka.
- Tak.
- Jestem Chloe. Widziałam Cie kilka razy w bibliotece i tak sobie myśle czy miałabyś ochotę gdzieś wyskoczyć ? Jesteś nowa, chciałabym Cie poznać. Jeszcze nie pytałam Zayna, ale
- O co miałabyś go pytać ? - wcięłam w połowie jej zdania.
- Czy mogę z Tobą wyjść.
- A niby dlaczego masz go o to pytać.
- Przecież z nim jesteś.
- No jestem.
-Więc muszę go zapytać. Takie są zasady.
- Ja nie jestem ubezwłasnowolniona i nie muszę go pytać o zgodę. Możemy się spotkać nawet dzisiaj.
- Jesteś pewna ? To Zayn Malik.
- Tak. To Zayn mój chłopak Malik. On mną nie rządzi.
- No okej. - umówiłyśmy miejsce i godzinę. - poczułam ręce na biodrach i zapach papierosów. Chloe opuściła głowę.
- Co się tutaj dzieje ? - zapytał miękko opierając brodę na mojej głowie.
- Umówiłyśmy się z Chloe dzisiaj na kawę.
- Chyba najpierw powinnaś zapytać o to mnie Anthoinette.
- Bo ?
- Bo jesteś moja, należysz do mnie i to JA decyduję.
- O czym ? O tym z kim ja wychodzę ?!
- Z kim, kiedy i gdzie. A ty ? Nie wiesz jakie są zasady Chloe ?!
- Zayn przestań ! - stanęłam przed dziewczyną. Ops. Zayn się wścieka.
- Nie tym tonem !
- Miałeś przestać ! Obiecałeś ! - walczył sam ze sobą. Przerażona Chloe trzymała mnie za rękę.
- Dobrze. Skarbie. - zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno się przytuliłam. - Chloe nie bój się mnie. Nie skrzywdzę Cie jeżeli będzie w porządku dla Anthoinette. - zaśmiała się nerwowo. Pocałował mnie w czoło i odszedł. Dziewczyna patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami.
- On mnie przeraża.- szepnęła.
- Zayn ? Zayn jest całkiem inny niż się wydaję.- poszłyśmy na fizykę. Kiedy tylko opuściłam klasę po ostatniej lekcji już czekał na mnie mój chłopak.
- An skarbie.
- ZaynBoo. - zawsze się przy tym uśmiecha.
- Skarbie nie rozmawiaj ze swoją nową koleżanką o nas. Lubię prywatność.
- Dobrze.
- Przyjedziesz do mnie wieczorem ? Może ja po Ciebie przyjadę ?
- Nawet nie próbuj za mną łazić Zayn ! - zmrużył oczy.
- Dobra. - pocałował mnie i poszedł w stronę swojego auta. Pomachał mi wyjeżdżając z parkingu. Poszłam do mojego porsche.
- Anthoinette ? - co znowu ?!
- Tak ?
- Nazywam się Trisha Malik. Jestem mamą Zayna.
środa, 7 sierpnia 2013
Rozdział 19
- Zayn jak mogłeś ?
- Luke ! - warknął. Obok mnie zmaterializował się jakiś chłopak.
- Tak szefie ?
- Zabierz ją do mojego domu i zamknij.
- Szefie, ale to Anthoinette.
-Gówno mnie to obchodzi ! Zrób co Ci karzę ! - złapał mnie za przedramię i zaciągnął do jakiegoś samochodu.
- W co ty się dziewczyno wpakowałaś ?!
- W nic ! To on jest jakiś inny !
- Współczuję Ci tego co on Ci zrobi.
- To mnie wypuść.
- Nie jestem samobójcą. Zayn da Ci nauczkę. Zniszczy Cie.
- Dlaczego wy wszyscy robicie z niego takiego potwora ?!
- Bo jest. Źle się stało, że się tu znalazłaś. - zaparkował pod domem Zayna i zaprowadził mnie do środka. Niall już czekał w hallu.
- An co ty tu robisz ? Luke ?
- Zayn kazał ją zamknąć.
- Nie ! Ona zostanie ze mną.
- Stary muszę ją zamknąć.
- I tak ją wypuszczę. Powiem mu, ze ją wypuściłem. Idź.
- Trzymaj się An. - wyszedł.
- Co się stało ? - blondyn zaprowadził mnie do salonu i kazał usiąść.
- Pojechałam tam gdzie on miał się ścigać.
- Co zrobiłaś ?! Kurwa. - przeczesał nerwowo włosy.
- I co z tego ?
- On już byl wystarczająco wściekły. On Cie zabije jak tu wróci.
- To może lepiej mnie zamknij, żeby tobie się nie
- Niall idź do siebie. - usłyszałam Zayna i zadrżałam ze strachu.
- Nie rób nic głupiego Zayn, nie bij jej rozumiesz ? Jeżeli ją uderzysz to
- Idź do siebie Niall. - jego oczy były przepełnione furią co kurewsko kontrastowało ze spokojną twarzą i unormowanym tonem. Blondyn posłał mi spojrzenie pełne współczucia i wyszedł. Staliśmy w milczeniu. On mordując mnie wzrokiem, a ja ze spuszczoną głową.
- Co masz mi do powiedzenia ?! - warknął w końcu.
- Wygrałeś ?
- Co ?!
- Wygrałeś wyścig.
- Tak.
- Super.
- Co ja mam z Tobą zrobić ?! Kiedy zaczniesz mnie słuchać i robić to o co proszę ?!
- Kiedy przestaniesz narażać się na niebezpieczeństwo ?!
- Skończ kurwa ! Nie zmienię się i koniec ! Będę się narażał tak długo jak będę musiał Cie chronić.
- Nie musisz. Przecież nikt Ci nie karze. - ruszył gniewnym krokiem w moją stronę. Ale mi się dostanie. Złapał mnie za ramiona.
- Nie ktoś, ale coś karze mi Cie chronić. Muszę być blisko Ciebie bo wariuję rozumiesz ? Kiedy zobaczyłem Cie na wyścigu myślałem, że Cie zabiję jak tu wrócę. Gdyby nie Liam i Ashton zlałbym Cie na kwaśne jabłko. Nie rób więcej takich głupot. Rozumiesz ?
- Rozumiem. - ujął moją twarz swoją dużą dłonią i namiętnie mnie pocałował.
- Zostaniesz ?
- Nie, jutro szkoła.
- Umm.. Dam Ci któryś z moich samochodów bo swojego już nie odzyskasz co po części jest moją winą. - ałć. Poprowadził mnie do garażu.
- Nie musisz Zayn.
- Który chcesz Anthoinette ?
- Na serio chcesz mi dać samochód ?
- Nie zaczynaj się ze mną kłócić. Po prostu wybierz, który chcesz. - moją ofiarą padł mały, czarny samochód . Śliczny. Zayn bez mrugnięcia okiem podał mi kluczyki.
- Dziękuję Ci.
- Kocham Cie. Skarbie. - wtuliłam się w niego.
- A jak jesteś z kolegami to też mnie kochasz ?
- Kocham.
- A ja kocham was obu.
- Co ?! - odepchnął mnie.
- Nie o to chodzi.. Kocham obydwóch Zaynów. Tego słodkiego i dotykalskiego i tego mrocznego.
- Nie wymyślaj. - mruknął i wpił się w moje usta.
- ZaynBoo ?
- Co AnnieBoo ?
- Zimno mi.. - zdjął z siebie bluzę i założył ją na moje ramiona.
- Dobrze się czujesz An ? Jesteś blada. Odwiozę Cie. - wpakował mnie do auta. Jechaliśmy przez las w stronę miasta.
- ZaynBoo zostań u mnie na noc. Nie chcę być sama.
- A Twój tata ?
- Wie, że ze sobą sypiamy.
- Tak po prostu mu powiedziałaś ?
- Babcia.. - zaśmiał się.
- Przepraszam, że ty nie możesz poznać mojej rodziny.
- Przecież to nie Twoja wina Zayn. Poza tym poznałam Niallera. - uśmiechnął się na wspomnienie o swoim bracie.
- Młody jest super prawda ?
- Prawda. Uważam, że ich związek z Louisem jest uroczy.
- A ja uważam, że to obrzydliwe, ale jeżeli on jest szczęśliwy to nic mi do tego. Chcesz hot-doga ?
- Chcę. - zaparkował na stacji benzynowej. Jacyś mężczyźni zeszli nam z drogi gdy prowadził mnie do środka. Czy on serio wzbudza w nim taki strach ? Kupił Pepsi, Hot-dogi i wyszliśmy na zewnątrz. Posadził mnie na wysokim murku.
- Romantyczna kolacja we dwoje.
- Cicho.
- Jaki drażliwy. - oplotłam go nogami i przyciągnęłam do niego. Jego głowa spoczywała na moim dekoltcie
- Mm.. jak miło. - zamruczał i pocałował linię mojej szczęki.
- Brakuje jeszcze seksu na tylnym siedzeniu i będzie jak w filmie.
- Niestety Cie nie bzyknę.
- Czemu ?
- Nie wziąłem gumek.
- To nie dobrze.
- Jutro ?
- Jutro.
- Bad Boy ! - oderwał się ode mnie. Podszedł do nas Harry.
- Styles.
- Jeszcze nie śpisz ? - uderzył go w ramię.
- Zaraz ty zaśniesz. Snem wiecznym.
- Nie boję się Ciebie dupku.
- Zacznij Styles. Zacznij.
- On zawsze taki drażliwy ? - zapytał mnie loczek. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Chodź Anthoinette. Nie rozmawiaj z tym idiotą. - zdjął mnie z murka i pociągnął do auta. Pomachała Hazzie i musiałam wsiąść. Otworzyłam pepsi, które wybuzowało na moje nogi i kawałek siedzenia.
- Skarbie.. - jękną.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. Uważaj co robisz.
- Dobra.. - wytarłam siebie i siedzenie husteczkami
- Co ja z Tobą mam Anthoinette ? - cmoknęłam go w policzek.
- Draaażliiiiiwwwwwyyyyyyyyy.
- Nie denerwuj mnie to nie będę
- Kochasz mnie.
- Niewyobrażalnie mocno. Zaraz zasnę.
- Już niedaleko. Przytulisz mnie i będziemy spać.
- Marzę. - zaparkował pod moim domem. Jest po północy, a tata nie śpi ? Dziwne. Poprowadziłam Zayna za rękę do domu.
- An ?
- Tak tato ?
- Pozwól tu na chwilę. Ktoś na Ciebie czeka.
- Jestem z Zaynem !
- Chodźcie tu oboje. - pociągnęłam go w stronę salonu. Jeszcze tam nie weszłam, a on już mnie wypchnął.
- Co ty tu kurwa robisz ?! - warknął. Nie obchodziła go obecność mojego taty.
- Zayn synku spokojnie. - Złapałam go za rękę. Jego mama ? O Jezu.
- Luke ! - warknął. Obok mnie zmaterializował się jakiś chłopak.
- Tak szefie ?
- Zabierz ją do mojego domu i zamknij.
- Szefie, ale to Anthoinette.
-Gówno mnie to obchodzi ! Zrób co Ci karzę ! - złapał mnie za przedramię i zaciągnął do jakiegoś samochodu.
- W co ty się dziewczyno wpakowałaś ?!
- W nic ! To on jest jakiś inny !
- Współczuję Ci tego co on Ci zrobi.
- To mnie wypuść.
- Nie jestem samobójcą. Zayn da Ci nauczkę. Zniszczy Cie.
- Dlaczego wy wszyscy robicie z niego takiego potwora ?!
- Bo jest. Źle się stało, że się tu znalazłaś. - zaparkował pod domem Zayna i zaprowadził mnie do środka. Niall już czekał w hallu.
- An co ty tu robisz ? Luke ?
- Zayn kazał ją zamknąć.
- Nie ! Ona zostanie ze mną.
- Stary muszę ją zamknąć.
- I tak ją wypuszczę. Powiem mu, ze ją wypuściłem. Idź.
- Trzymaj się An. - wyszedł.
- Co się stało ? - blondyn zaprowadził mnie do salonu i kazał usiąść.
- Pojechałam tam gdzie on miał się ścigać.
- Co zrobiłaś ?! Kurwa. - przeczesał nerwowo włosy.
- I co z tego ?
- On już byl wystarczająco wściekły. On Cie zabije jak tu wróci.
- To może lepiej mnie zamknij, żeby tobie się nie
- Niall idź do siebie. - usłyszałam Zayna i zadrżałam ze strachu.
- Nie rób nic głupiego Zayn, nie bij jej rozumiesz ? Jeżeli ją uderzysz to
- Idź do siebie Niall. - jego oczy były przepełnione furią co kurewsko kontrastowało ze spokojną twarzą i unormowanym tonem. Blondyn posłał mi spojrzenie pełne współczucia i wyszedł. Staliśmy w milczeniu. On mordując mnie wzrokiem, a ja ze spuszczoną głową.
- Co masz mi do powiedzenia ?! - warknął w końcu.
- Wygrałeś ?
- Co ?!
- Wygrałeś wyścig.
- Tak.
- Super.
- Co ja mam z Tobą zrobić ?! Kiedy zaczniesz mnie słuchać i robić to o co proszę ?!
- Kiedy przestaniesz narażać się na niebezpieczeństwo ?!
- Skończ kurwa ! Nie zmienię się i koniec ! Będę się narażał tak długo jak będę musiał Cie chronić.
- Nie musisz. Przecież nikt Ci nie karze. - ruszył gniewnym krokiem w moją stronę. Ale mi się dostanie. Złapał mnie za ramiona.
- Nie ktoś, ale coś karze mi Cie chronić. Muszę być blisko Ciebie bo wariuję rozumiesz ? Kiedy zobaczyłem Cie na wyścigu myślałem, że Cie zabiję jak tu wrócę. Gdyby nie Liam i Ashton zlałbym Cie na kwaśne jabłko. Nie rób więcej takich głupot. Rozumiesz ?
- Rozumiem. - ujął moją twarz swoją dużą dłonią i namiętnie mnie pocałował.
- Zostaniesz ?
- Nie, jutro szkoła.
- Umm.. Dam Ci któryś z moich samochodów bo swojego już nie odzyskasz co po części jest moją winą. - ałć. Poprowadził mnie do garażu.
- Nie musisz Zayn.
- Który chcesz Anthoinette ?
- Na serio chcesz mi dać samochód ?
- Nie zaczynaj się ze mną kłócić. Po prostu wybierz, który chcesz. - moją ofiarą padł mały, czarny samochód . Śliczny. Zayn bez mrugnięcia okiem podał mi kluczyki.
- Dziękuję Ci.
- Kocham Cie. Skarbie. - wtuliłam się w niego.
- A jak jesteś z kolegami to też mnie kochasz ?
- Kocham.
- A ja kocham was obu.
- Co ?! - odepchnął mnie.
- Nie o to chodzi.. Kocham obydwóch Zaynów. Tego słodkiego i dotykalskiego i tego mrocznego.
- Nie wymyślaj. - mruknął i wpił się w moje usta.
- ZaynBoo ?
- Co AnnieBoo ?
- Zimno mi.. - zdjął z siebie bluzę i założył ją na moje ramiona.
- Dobrze się czujesz An ? Jesteś blada. Odwiozę Cie. - wpakował mnie do auta. Jechaliśmy przez las w stronę miasta.
- ZaynBoo zostań u mnie na noc. Nie chcę być sama.
- A Twój tata ?
- Wie, że ze sobą sypiamy.
- Tak po prostu mu powiedziałaś ?
- Babcia.. - zaśmiał się.
- Przepraszam, że ty nie możesz poznać mojej rodziny.
- Przecież to nie Twoja wina Zayn. Poza tym poznałam Niallera. - uśmiechnął się na wspomnienie o swoim bracie.
- Młody jest super prawda ?
- Prawda. Uważam, że ich związek z Louisem jest uroczy.
- A ja uważam, że to obrzydliwe, ale jeżeli on jest szczęśliwy to nic mi do tego. Chcesz hot-doga ?
- Chcę. - zaparkował na stacji benzynowej. Jacyś mężczyźni zeszli nam z drogi gdy prowadził mnie do środka. Czy on serio wzbudza w nim taki strach ? Kupił Pepsi, Hot-dogi i wyszliśmy na zewnątrz. Posadził mnie na wysokim murku.
- Romantyczna kolacja we dwoje.
- Cicho.
- Jaki drażliwy. - oplotłam go nogami i przyciągnęłam do niego. Jego głowa spoczywała na moim dekoltcie
- Mm.. jak miło. - zamruczał i pocałował linię mojej szczęki.
- Brakuje jeszcze seksu na tylnym siedzeniu i będzie jak w filmie.
- Niestety Cie nie bzyknę.
- Czemu ?
- Nie wziąłem gumek.
- To nie dobrze.
- Jutro ?
- Jutro.
- Bad Boy ! - oderwał się ode mnie. Podszedł do nas Harry.
- Styles.
- Jeszcze nie śpisz ? - uderzył go w ramię.
- Zaraz ty zaśniesz. Snem wiecznym.
- Nie boję się Ciebie dupku.
- Zacznij Styles. Zacznij.
- On zawsze taki drażliwy ? - zapytał mnie loczek. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Chodź Anthoinette. Nie rozmawiaj z tym idiotą. - zdjął mnie z murka i pociągnął do auta. Pomachała Hazzie i musiałam wsiąść. Otworzyłam pepsi, które wybuzowało na moje nogi i kawałek siedzenia.
- Skarbie.. - jękną.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. Uważaj co robisz.
- Dobra.. - wytarłam siebie i siedzenie husteczkami
- Co ja z Tobą mam Anthoinette ? - cmoknęłam go w policzek.
- Draaażliiiiiwwwwwyyyyyyyyy.
- Nie denerwuj mnie to nie będę
- Kochasz mnie.
- Niewyobrażalnie mocno. Zaraz zasnę.
- Już niedaleko. Przytulisz mnie i będziemy spać.
- Marzę. - zaparkował pod moim domem. Jest po północy, a tata nie śpi ? Dziwne. Poprowadziłam Zayna za rękę do domu.
- An ?
- Tak tato ?
- Pozwól tu na chwilę. Ktoś na Ciebie czeka.
- Jestem z Zaynem !
- Chodźcie tu oboje. - pociągnęłam go w stronę salonu. Jeszcze tam nie weszłam, a on już mnie wypchnął.
- Co ty tu kurwa robisz ?! - warknął. Nie obchodziła go obecność mojego taty.
- Zayn synku spokojnie. - Złapałam go za rękę. Jego mama ? O Jezu.
niedziela, 4 sierpnia 2013
Rozdział 18
Spuścił wzrok.
- Nie masz się czego wstydzić Niall. Jesteś z Louisem ?
- Tak.
- Zayn wie ?
- Pewnie, że wie. Nie akceptuje tego, ale co zrobić. Dla tego pozwala mi i Louisowi się Tobą zajmować.
- Rozumiem.
- Skarbie ? - do pokoju wszedł Zayn.
- Tak ?
- W porządku ? - kiwnęłam głową. W chwili kiedy ruszyłam w jego stronę dom ogarnął huk i pisk kilku dziewczyn.
- Niall zabierz stąd Anthoinette ! - krzyknął Zayn i wyszedł z pokoju.
- Chodź szybko ! - blondyn wziął mnie za rękę, ale ją wyrwałam. Zrobił to czego najmniej się spodziewałam. Złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię. Okładałam go po plecach, ale mnie ignorował. Siłą wsadził do samochodu i chwilę później już pędził w stronę autostrady.
- Niall nie ! Musimy wrócić.
- Nie !
- Proszę Cie ja go kocham, chcę być przy nim Niall !
- A ja kocham Louisa, więc nie utrudniaj tego nam obojgu !
- Nie masz się czego wstydzić Niall. Jesteś z Louisem ?
- Tak.
- Zayn wie ?
- Pewnie, że wie. Nie akceptuje tego, ale co zrobić. Dla tego pozwala mi i Louisowi się Tobą zajmować.
- Rozumiem.
- Skarbie ? - do pokoju wszedł Zayn.
- Tak ?
- W porządku ? - kiwnęłam głową. W chwili kiedy ruszyłam w jego stronę dom ogarnął huk i pisk kilku dziewczyn.
- Niall zabierz stąd Anthoinette ! - krzyknął Zayn i wyszedł z pokoju.
- Chodź szybko ! - blondyn wziął mnie za rękę, ale ją wyrwałam. Zrobił to czego najmniej się spodziewałam. Złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię. Okładałam go po plecach, ale mnie ignorował. Siłą wsadził do samochodu i chwilę później już pędził w stronę autostrady.
- Niall nie ! Musimy wrócić.
- Nie !
- Proszę Cie ja go kocham, chcę być przy nim Niall !
- A ja kocham Louisa, więc nie utrudniaj tego nam obojgu !
*** Oczami Zayna ***
Zbiegłem na dół z wyciągniętą bronią i zająłem miejsce obok moich przyjaciół. Liam, Harry, Lou, Luke, Michael, Ashton, Calum i ja. Na przeciwko Devine i 3 jego kolegów.Odesłałem Anthoinette z najlepszym z najlepszych. Kocham ją i jej bezpieczeństwo mogłem powierzyć tylko Niallowi.
- Czego chcesz Josh ?
- No jak to co Zayn ? Przyjechałem zabawić się z Twoją dziewczyną.
- No to masz pecha, bo jej tu nie ma.
- Z całą pewnością Zayn. Przecież ty zawsze wstawiasz swoich przyjaciół, żeby tylko Ciebie nie zabolało.
- Wiesz Josh może po prostu on ma przyjaciół. - odgryzł mu się Louis.
- Gdzie macie blondaska ? Jego najebałbym pierwszego. - nie zdążyłem się poruszyć, a Lou już powalił Devine na ziemię. Napastnicy nie wiedzieli co robić kiedy ich dowódca leżał półprzytomny na ziemi. Dałem sygnał moim chłopakom do działania. Wyprowadzili nieproszonych gości.
- Louis zostaw już. Nie warto.
- Warto. Ta kurwa nie dotknie mojego Nialla.
- Ochronimy go. I jego i An.
- Wyrzucisz go ?
- Jasne. - złapałem Josha za ramiona.
- Zayn daj, ja to zrobię.
- Dasz radę Luke ?
- Jasne. - wyrzucił go przez drzwi. Uśmiechnąłem się przez " delikatność " mojego przyjaciela. Przypuszczam, że Josh i jego koledzy trochę pobłądzą szukając drogi do domu z głębi lasu.
- Lou chodź, jedziemy do An i Niniego.
- Ok. - poklepałem go po ramieniu i pobiegliśmy do garażu. Pędziłem do jej domu.
- Wiesz co ?
- Co ?
- Nie potrafię Was zrozumieć, ale akceptuję.
- Kochasz Anthoinette ?
- Tak.
- Więc rozumiesz. Ja kocham Niall'a. - skinąłem głową. Nadal nie rozumiem, bo ona jest dziewczyną. Jechaliśmy w milczeniu. To wszystko trwało ponad godzinę. Źle się stało, że Anthoinette była tego świadkiem. Podjechałem pod jej dom. Poczułem ogromną ulgę widząc mojego braciszka przez okno. Nacisnąłem klamkę, ale drzwi nie ustąpiły.
- Anthoinette, Skarbie otwórz. - usłyszałem trzask zamków, a po chwili już patrzyłem na moją dziewczynę.
- ZaynBoo.. - Louis wparował do środka.
- Skarbie chodź do mnie. - wziąłem ją w ramiona.
- Dlaczego nie mogłam zostać ?! Wiesz jak ja się o Ciebie bałam ?!
- Tam nie było bezpiecznie.
- Ty się narażałeś !
- Bo jestem facetem ! Twoim facetem i muszę kurwa dbać o Twoje bezpieczeństwo !
- Nie kosztem swojego !
- Właśnie, że tak An. Dokładnie tak.
- Właśnie, że tak An. Dokładnie tak.
- Nienawidzę tego wiesz ?! Nienawidzę tej części Ciebie, która jest obojętna na moje uczucia ! Ty nie rozumiesz tego co ja czuję kiedy siedzę bezpiecznie w domu a ty się ścigasz, czy bijesz czy jeszcze coś innego ?!
- Nie jestem obojętny.
- A jaki ?! Ignorujący ?!
- Ja po prostu wiem co jest dla Ciebie najlepsze.
- Gówno wiesz ! Wolałabym chyba być pobita i zgwałcona niż umierać ze strachu o to, czy jeszcze Cie zobaczę !
- Czy ty już do końca oszalałaś ?!
- Nie, a ty ?
- Nie tym tonem ! - zaczynała mnie ostro wkurzać. Już chciała mi coś odpowiedzieć, ale przerwał mój telefon. Dostałem smsa z informacją o wyścigu.
- Idź spać An. Jutro porozmawiamy.
- Nie waż się iść na wyścig.
- Kolejny teatrzyk.
- Mówię serio Zayn. Jeżeli tam pójdziesz to
- To co ?!
- To z nami koniec.
- To JA mówię kiedy jest początek i kiedy jest koniec zrozumiano ?!
- Nie. Jeżeli teraz pójdziesz się ścigać to więcej tu nie przychodź.
- Nie. Jeżeli teraz pójdziesz się ścigać to więcej tu nie przychodź.
- Słodkich snów skarbie. - cmoknąłem ją w czoło i razem z chłopakami wyszliśmy z jej domu. Kobieta nie będzie mówiła co mi wolno, a czego nie. Byłem wściekły. Bardzo wściekły.
*** Oczami Anthoinette ***
Wpatrywałam się z niedowierzaniem w zamknięte drzwi. W mojej głowie rozpoczynał się jakiś dziwny proces. Chciałam za wszelką cenę, żeby poczuł się tak jak ja kiedy robi coś niebezpiecznego. Wybiegłam z domu i wsiadłam do samochodu. Pojechałam tam, gdzie kiedyś doprowadził mnie Niall. Znów zobaczyłam to samo. Ogrom ludzi, dym. Przepchałam się przez tłum, aż w końcu uderzyłam w czyjeś ramie.
- Nie nie nie nie nie nie nie nie Anthoinette spieprzaj stąd zaim Zayn
- Jesteś kurwa martwa. - odwróciłam się i spotkałam z tęczówkami ogarniętymi sztormem miodowych fal.
czwartek, 1 sierpnia 2013
Rozdział 17
Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=YTOgh32sdVA
C...co ?! Dobra Anthoinette nie dramatyzuj. Może to jakaś kuzynka. Wyszedł z łazienki i obrzucił mnie gniewnym spojrzeniem.
- Kontrola ?! - warknął.
- Nie, ale Perrie ze Tobą tęskni KOCHANIE.
- Co ?! - podałam mu telefon, który chwilę później leżał pod ścianą. Zayn padł obok mnie na kolana.
- Kochanie to nie tak jak myślisz.
- Kim ona jest ?
- To nie ważne. Liczysz się tylko Ty Skarbie.
- Odpowiedz na moje pytanie.
- Byłem z nią w seksualnym związku.
- To w jakim jesteś ze mną ?!
- Nie An.. Ja ją po prostu bzykałem. Ona wyznała mi miłość, a ja ją zostawiłem. Niedługo później poznałem Ciebie. Musisz mi wierzyć. Kocham Cie.
- Ja Ciebie też. - nie wierzę mu. Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Anthoinette wszystko okej ?
- Nie.
- Skarbie nie bądź zazdrosna.
- A właśnie, że będę Zayn !
- Nie tym tonem !
- Kiedy ostatnio się z nia widziałeś ?
- Nie twój kurwa biznes !
- Kim ja jestem Zayn ?!
- Moją dziewczyną.
- No właśnie !
- No właśnie więc mi ufaj Anthoinette.
- Jak ?! Cały dzień źle mnie traktujesz, a teraz jeszcze ten sms.
- To tobie powiedziałem, że kocham. Po prostu mi zaufaj.
- Przysięgnij mi, że mnie nie zdradzasz. Przysięgnij na swój honor.
- Przysięgam, że Cie nie zdradzam Anthoinette. Chodźmy już. - wziął mnie za rękę. Robi to, żeby mnie uspokoić. Tym razem dowiem się prawdy.
- Powiesz mi dokąd jedziemy ? - wsadził mnie do samochodu.
- Do mnie. Impreza jest u mnie.
- Ile będzie osób.
- Nie wiem skarbie.
- ZaynBoo ? - znów się uśmiechnął.
- Co AnnieBoo ?
- Co wtedy chciała Twoja mama ?
- Prosiła mnie o wybaczenie i chciała, żebyśmy wrócili do domu.
- I co jej powiedziałeś ?
- Żeby wypierdalała. - jak słodko. Westchnęłam głośno. Muszę pogadać z Niallerem i Louisem. Zaparkowaliśmy pod jego domem. Ze środka dobiegało już dudnienie muzyki.
- Pilnuj się Anthoinette bo na serio nie chce mi się dzisiaj bić jakiś frajerów.
- Jaki drażliwy.
- Nie wiem do czego jestem zdolny z zazdrości o Ciebie.
- Ja też jestem zazdrosna Zayn.
- Chodzi Ci o tego jebanego sms'a ?!
- Tak.
- Skończysz ?
- Nie.
- Chcesz sprawdzić mój telefon ?!
- Tak. - prychnął i wcisnął mi go w rękę. Przejrzałam smsy, połączenia wychodzące i przychodzące, a nawet galerię zdjęć i video. Nie znalazłam nic podejrzanego, a galeria była zapchana moimi zdjęciami. Miał jedno nawet na tapecie. Jak słodko.
- Teraz mi wierzysz ?
- Wierzę. -Weszliśmy do domu i wpadliśmy prosto na Niall'a.
- Młody daj An drinka, ja sie pójdę przywitać. - odszedł, a blondyn pociągnął mnie do opustoszałej kuchni.
- Niall pomożesz mi ?
- Co się stało An ?
- Kim jest Perrie ? - całe jego ciało napięło się w sekundzie.
- Ja.. ja nie mogę Ci powiedzieć. Przepraszam.
- On mnie zdradza ?
- Nie powiem Ci bo po prostu nie wiem An. Ona była tutaj kilka dni temu. Zayn na nią krzyczał, ale kazał mi siedzieć w pokoju więc nie wiem co się stało.
- On.. on ją kocha ?
- Nie ! Nigdy w życiu ! On kocha tylko Ciebie ! Zresztą.. jej nie da się kochać. Miałem nieprzyjemność ją poznać. Jest wredna. Traktuje mnie jak piąte koło u wozu, a Zayna jak bankomat. On płacił jej za seks.
- Skończyliście już rozmawiać o MNIE ?! - wściekły Malik wparował do kuchni.
- Tak. Skończyliśmy. - Niall podał mi kolorowego drinka http://s3.flog.pl/media/foto/1515970_drink-bezalkoholowy.jpg , a Zayn pociągnął do swojej sypialni. Usiadł na brzegu łóżka.
- Chodź do mnie. Nie gryzę. - usiadłam obok niego. Położył rękę na moim kolanie.
- Anthoinette dlaczego mi nie ufasz ?
- Co ty byś zrobił na moim miejscu Zayn ?
- Pewnie bym zabił idiotę, który by Cie podrywał.
- No właśnie Zayn, więc teraz wiesz jak ja sie czuję.
- Powiedz mi dlaczego miałbym Cie zdradzać. Jestem z Tobą szczęśliwy.. - objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego obojczyk. W sumie to ma sens.
- Chcesz trochę ? - poczęstowałam go moim drinkiem. Ujął moją twarz w swoje duże ręce i delikatnie pocałował. Położył mnie na łóżku odbierając mi drinka i kontynuował pocałunki. Ktoś wparował do sypialni.
- Zayn !
- Niall ?!
- Ona tu jest !
- Co ?! Anthoinette zostań tutaj.
- Nie. Idę z Tobą.
- Przestań mi się wreszcie buntować.
- Tu jesteś Zayn ! - do sypialni weszła jakaś dziewczyna. Miała różowe włosy, grubą warstwę makijażu i była trochę gruba.. Zayn przyciągnął mnie do siebie. Całe jego ciało było napięte, a ja znalazłam się w żelaznym uścisku.
- Perrie. - wyciągnęła do mnie rękę. Chciałam podać jej swoją, ale Zayn zakrył mnie swoim ciałem.
- Ty jesteś pewnie Anthoinette ? Widzę, że Zayn już rozpoczął swoją gierkę.
- Zostaw ją kurwa ! - Malik warknął z takim chłodem, że aż zaczęłam się bać.
- Widzę, że już Cie bije ? Kolejny etap to chorobliwa zazdrość. Nie wiem, co będzie dalej bo mnie rzucił. Powiem Ci tyle, że on nie potrafi kochać.
- Potrafi.
- Milcz. - rzucił do mnie przez ramię. Niall wziął mnie za rękę i zaprowadził do innego pokoju. Domyśliłam się, że to jego sypialnia. Było tutaj pełno zdjęć jego i Louisa. Moją uwagę przykuło jedno z nich. Wzięłam ramkę do ręki.
- Tak An, jestem gejem.
C...co ?! Dobra Anthoinette nie dramatyzuj. Może to jakaś kuzynka. Wyszedł z łazienki i obrzucił mnie gniewnym spojrzeniem.
- Kontrola ?! - warknął.
- Nie, ale Perrie ze Tobą tęskni KOCHANIE.
- Co ?! - podałam mu telefon, który chwilę później leżał pod ścianą. Zayn padł obok mnie na kolana.
- Kochanie to nie tak jak myślisz.
- Kim ona jest ?
- To nie ważne. Liczysz się tylko Ty Skarbie.
- Odpowiedz na moje pytanie.
- Byłem z nią w seksualnym związku.
- To w jakim jesteś ze mną ?!
- Nie An.. Ja ją po prostu bzykałem. Ona wyznała mi miłość, a ja ją zostawiłem. Niedługo później poznałem Ciebie. Musisz mi wierzyć. Kocham Cie.
- Ja Ciebie też. - nie wierzę mu. Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Anthoinette wszystko okej ?
- Nie.
- Skarbie nie bądź zazdrosna.
- A właśnie, że będę Zayn !
- Nie tym tonem !
- Kiedy ostatnio się z nia widziałeś ?
- Nie twój kurwa biznes !
- Kim ja jestem Zayn ?!
- Moją dziewczyną.
- No właśnie !
- No właśnie więc mi ufaj Anthoinette.
- Jak ?! Cały dzień źle mnie traktujesz, a teraz jeszcze ten sms.
- To tobie powiedziałem, że kocham. Po prostu mi zaufaj.
- Przysięgnij mi, że mnie nie zdradzasz. Przysięgnij na swój honor.
- Przysięgam, że Cie nie zdradzam Anthoinette. Chodźmy już. - wziął mnie za rękę. Robi to, żeby mnie uspokoić. Tym razem dowiem się prawdy.
- Powiesz mi dokąd jedziemy ? - wsadził mnie do samochodu.
- Do mnie. Impreza jest u mnie.
- Ile będzie osób.
- Nie wiem skarbie.
- ZaynBoo ? - znów się uśmiechnął.
- Co AnnieBoo ?
- Co wtedy chciała Twoja mama ?
- Prosiła mnie o wybaczenie i chciała, żebyśmy wrócili do domu.
- I co jej powiedziałeś ?
- Żeby wypierdalała. - jak słodko. Westchnęłam głośno. Muszę pogadać z Niallerem i Louisem. Zaparkowaliśmy pod jego domem. Ze środka dobiegało już dudnienie muzyki.
- Pilnuj się Anthoinette bo na serio nie chce mi się dzisiaj bić jakiś frajerów.
- Jaki drażliwy.
- Nie wiem do czego jestem zdolny z zazdrości o Ciebie.
- Ja też jestem zazdrosna Zayn.
- Chodzi Ci o tego jebanego sms'a ?!
- Tak.
- Skończysz ?
- Nie.
- Chcesz sprawdzić mój telefon ?!
Tapeta Zayna |
- Teraz mi wierzysz ?
- Wierzę. -Weszliśmy do domu i wpadliśmy prosto na Niall'a.
- Młody daj An drinka, ja sie pójdę przywitać. - odszedł, a blondyn pociągnął mnie do opustoszałej kuchni.
- Niall pomożesz mi ?
- Co się stało An ?
- Kim jest Perrie ? - całe jego ciało napięło się w sekundzie.
- Ja.. ja nie mogę Ci powiedzieć. Przepraszam.
- On mnie zdradza ?
- Nie powiem Ci bo po prostu nie wiem An. Ona była tutaj kilka dni temu. Zayn na nią krzyczał, ale kazał mi siedzieć w pokoju więc nie wiem co się stało.
- On.. on ją kocha ?
- Nie ! Nigdy w życiu ! On kocha tylko Ciebie ! Zresztą.. jej nie da się kochać. Miałem nieprzyjemność ją poznać. Jest wredna. Traktuje mnie jak piąte koło u wozu, a Zayna jak bankomat. On płacił jej za seks.
- Skończyliście już rozmawiać o MNIE ?! - wściekły Malik wparował do kuchni.
- Tak. Skończyliśmy. - Niall podał mi kolorowego drinka http://s3.flog.pl/media/foto/1515970_drink-bezalkoholowy.jpg , a Zayn pociągnął do swojej sypialni. Usiadł na brzegu łóżka.
- Chodź do mnie. Nie gryzę. - usiadłam obok niego. Położył rękę na moim kolanie.
- Anthoinette dlaczego mi nie ufasz ?
- Co ty byś zrobił na moim miejscu Zayn ?
- Pewnie bym zabił idiotę, który by Cie podrywał.
- No właśnie Zayn, więc teraz wiesz jak ja sie czuję.
- Powiedz mi dlaczego miałbym Cie zdradzać. Jestem z Tobą szczęśliwy.. - objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego obojczyk. W sumie to ma sens.
- Chcesz trochę ? - poczęstowałam go moim drinkiem. Ujął moją twarz w swoje duże ręce i delikatnie pocałował. Położył mnie na łóżku odbierając mi drinka i kontynuował pocałunki. Ktoś wparował do sypialni.
- Zayn !
- Niall ?!
- Ona tu jest !
- Co ?! Anthoinette zostań tutaj.
- Nie. Idę z Tobą.
- Przestań mi się wreszcie buntować.
- Tu jesteś Zayn ! - do sypialni weszła jakaś dziewczyna. Miała różowe włosy, grubą warstwę makijażu i była trochę gruba.. Zayn przyciągnął mnie do siebie. Całe jego ciało było napięte, a ja znalazłam się w żelaznym uścisku.
To zdjęcie zainteresowało Anthoinette |
- Ty jesteś pewnie Anthoinette ? Widzę, że Zayn już rozpoczął swoją gierkę.
- Zostaw ją kurwa ! - Malik warknął z takim chłodem, że aż zaczęłam się bać.
- Widzę, że już Cie bije ? Kolejny etap to chorobliwa zazdrość. Nie wiem, co będzie dalej bo mnie rzucił. Powiem Ci tyle, że on nie potrafi kochać.
- Potrafi.
- Milcz. - rzucił do mnie przez ramię. Niall wziął mnie za rękę i zaprowadził do innego pokoju. Domyśliłam się, że to jego sypialnia. Było tutaj pełno zdjęć jego i Louisa. Moją uwagę przykuło jedno z nich. Wzięłam ramkę do ręki.
- Tak An, jestem gejem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)