niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 2

Powoli zabrał rękę. Byłam pewna, że dudnienie mojego serca słyszą sąsiedzi.
- C.. co ty tutaj robisz ?! - syknęłam przez zęby .
- Sprawdzam czy nie kręcą się koło Ciebie jacyś frajerzy. Czy jesteś mi wierna.
- Ale przecież my nie jesteśmy..
- Śpij już.
- Nie przychodź tutaj w nocy. - zaśmiał się i położył rękę na moim brzuchu.
- Będę robił co chcę i kiedy chcę.
- Zayn proszę, nie przychodź w nocy.
- Powiedz ojczulkowi, że jutro śpisz u mnie.
- Nie chcę.
- Jak będziesz sprawiać mi problemy to pogadamy inaczej.
- Dlaczego akurat ja ? - mruknęłam. Wtulił się w zagłębienie między moja szyją a obojczykiem.
- Bo jesteś dziewicą. Lubię dziewice. Piękne, nieruszane..
- Skąd wiesz, że jestem dziewicą ? - znów się zaśmiał i przeniósł rękę na wewnętrzną część mojego uda. Pisnęłam cicho i zacisnęłam nogi. Złapałam go za nadgarstek.
- Idź spać.
- Ta.. Bo zasnę. - mruknęłam. Wstał i zmierzył mnie wzrokiem.
- Dowiem się jeżeli nie będziesz spać i zostaniesz ukarana. Zrozumiano ? - przerażona pokiwałam głową. Uśmiechnął się i wyszedł przez okno. Od razu wstałam i dokładnie je zamknęłam. Przez nocną przygodę zaspałam do szkoły. Dotarłam na miejsce przed 3 lekcją. Weszłam szybko uciekając przed deszczem. Przerwa. Bardzo dobrze. Wtopie się w tłum zjaranych nastolatków i uniknę spotkanie ze strasznym Zaynem. Wpakowałam torbę do szafki, wzięłam potrzebny podręcznik i chciałam odejść. Książka z hukiem wylądowała na ziemi. Stał centymetr ode mnie. Podniosłam wzrok. Co mu jest w twarz ?!
- Zayn co się stało ? - chciałam zbadać rozcięcia na jego wardze i czole ale odepchnął moją rękę.
- Nie dotykaj mnie.
- Przepraszam.. - jego oczy były szare. Cofnęłam się ale napotkałam zimny metal szafki. Schylił się po mój podręcznik i podał mi go. Nie miałam odwagi odezwać się i mu podziękować. Gapił się na mnie, a ja na jego buty. Ładne..
- Anthoinette. - mruknął. Nie zareagowałam. Chwycił mój podbródek. Szorstkie dłonie. Wczoraj były ciepłe i miękkie. - Mówię do Ciebie. Patrz na mnie.
- Nie. - co ja powiedziałam ?! Zaraz przejedzie mnie za to czołgiem. Pisnęłam kiedy moje nogi oderwały sie od ziemi. Wziął mnie na ręce tym samym zmuszając do patrzenia sobie w oczy. Był zły. Bardzo zły.
- Będę po Ciebie o 18. Masz być gotowa. Sukienka jest w Twoim pokoju.
- Umiem sie ubrać.
- Będziesz wyglądać tak jak ja tego chcę. Zrozumiano ?
- Tak.. - odstawił mnie na posadzkę i odszedł. Nie zdążyłam odetchnąć kiedy podeszła do mnie Rosemary.
- Whow.. Stawiasz się mu pomimo strachu ?
- T..tak.
- Powiedz mu jaki smak lubisz. Kupi Ci taką prezerwatywę !
- Przestań ! Po co to robisz ! Siadasz mi na psychikę.! - chciało mi się płakać, a ona roześmiała się. Chciała coś powiedzieć ale ktoś zasłonił mnie własnym ciałem. Papierosy i perfumy. Zayn.

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 1

Przerażał mnie. Całym sobą. Sposobem w jaki się poruszał, w jaki patrzył. Na 100 % nie był chłopakiem, z którym chciałabym się spotkać w ciemnej uliczce. Przeprowadziłam się do Bradfort dwa dni temu, a już nienawidzę tego miejsca. Przez pracę mojego taty często zmieniam miejsce zamieszkania i może przez to nie mam przyjaciół. Mama zginęła 3 lata temu w wypadku samochodowym. Otworzyłam oczy. Kolejny pochmurny poranek.
- Cześć paskudo. - powiedziałam przechodząc obok lustra. Wciągnęłam bluzę, kapcie i zeszłam na dół. Taty już nie było. Nawet moje ulubione płatki śniadaniowe nie smakowały mi w tym miejscu. Po wzięciu prysznica założyłam czerwoną spódniczkę i koronkową, czarną bluzkę. Kiedy jeszcze mieszkałam w LA kochałam nosić krótkie kiecki i nie zamierzałam z tego rezygnować. Wsiadłam do mojego Mimi Coopera S i pojechałam do szkoły. O tej porze parking był prawie pusty. Prawie bo kawałek dalej stał on, jego samochód i jego koledzy. Starałam się opuścić mój niebieski skarb z gracją ale wiatr pokrzyżował moje plany i podwiał czerwony materiał ukazując czerwoną, koronkową bieliznę jaką na sobie miałam. Byłam pewna, że nikt nic nie zauważył. Jak najszybciej weszłam do szkoły. Przez 6 godzin słuchałam nauczycieli modląc się żeby wrócić do domu i zanurzyć się w lekturze. Gdy tylko zabrzmiał dzwonek kończący zajęcia udałam się do biblioteki. 20 minut później szłam po moje rzeczy. Kiedy dotarłam do korytarza gdzie była moja szafka miałam ochotę krzyczeć. On tam był. Przemknęłam szybko mając nadzieję, że mnie nie zauważy. Odetchnęłam z ulgą otwierając szafkę. Przewiesiłam torbę przez ramię, wzięłam do ręki MP4 i odsunęłam się żeby zamknąć mój schowek ale zderzyłam się z czymś twardym. Nie musiałam się odwracać. Czułam jego perfumy i zapach tytoniu. MP4 wylądowało na podłodze kiedy z wielką siłą przekręcił mnie i wcisnął w szafki. Patrzyłam w jego miodowe oczy. Przećpane oczy. Przekrzywił głowę w lewą stronę i przygryzł wargę.
- Chyba się jeszcze nie poznaliśmy. Zayn. - zamruczał cicho.
- An..
- To twoje pełne imię ?
- Anthoinette. - musnął ustami zewnętrzną stronę mojej dłoni. Serce waliło mi jak oszalałe, a on po prostu stał i bawił się rąbkiem mojej spódnicy. Wyglądał jak mały chłopiec. Uśmiechnął się pod nosem i naparł na mnie całym ciałem. Uścisnął moje udo, a jego ręka powędrowała w górę podwijając czerwony materiał.
Sparaliżował mnie strach. Nie miałam odwagi się odezwać ani ruszyć.
- Podoba mi się ta koronka. Po pokazie na parkingu wręcz nie mogę się oprzeć. - oblizał wargi i przesunął palcem po cienkiej tasiemce mojej bielizny.
- Panie Malik ! - fuknął i odwrócił się do mnie plecami tym samym uwalniając z uścisku.
- Co ? - odburknął.
- Anthoinette jest tutaj 3 dzień, a pan już daje jej pokaz swojego charakteru ?
- To chyba nie jest pani sprawa. - odpowiedział niegrzecznie i wyciągnął do mnie rękę. Spojrzał na mnie przerażająco chłodnym spojrzeniem. Nie chciałam żeby miał problemy dlatego podniosłam MP4 i chwyciłam jego dłoń. Uśmiechnął się pod nosem i zaciągnął mnie na parking.
- Podoba mi się to, że milczysz. - powiedział cicho. - Jutro idziemy na imprezę. Włóż coś ładnego i krótkiego. - zostawił mnie obok samochodu i odszedł. Odetchnęłam głęboko i oparłam sie o zimną blachę mojego Coopera.
- Uważaj na siebie. - otworzyłam oczy. Przede mną stała jakaś dziewczyna. - Rosemary.
- Anthoinette. - podałyśmy sobie ręce.
- Dałaś Malikowi pozwolenie na to, żeby się do Ciebie zbliżył.
- Co ja zrobiłam ?! - byłam cholernie zszokowana tym wszystkim.
- Podałaś mu rękę. On wie, że się go boisz. Lubi to. Wykorzysta. Nawet się nie obejrzysz a już będziesz w jego łóżku.
- Nie jestem taka.
- Słodka jesteś. Myślisz, że on będzie pytał o zdanie ? - odeszła. Wróciłam do domu starając się poukładać sobie w głowie całe to gówno. Odrobiłam lekcje i zanurzyłam się w lekturze. Spędziłam cały dzień w łóżku zafascynowana przygodami głównej bohaterki. W nocy nie spałam najlepiej. Czułam jego zapach co wywoływało ciarki na całym moim ciele. O 2 w nocy skapitulowałam i otworzyłam oczy. W oknie zobaczyłam ciemną sylwetkę. Chciałam krzyknąć ale w sekundzie znalazł się przy mnie i zatkał mi usta ręką.
- Dobrze Ci radzę nie drzyj się Anthoinette.